Ostatnie dni minęły pod znakiem obsrania. Mała Bura dała czadu i w niedzielę lało się z niej porządnie. Trzeba było odstawić jedzenie, bo nie trawiła a z jelit szła już krew. Od wczoraj dostaje antybiotyk i Diarsanyl oraz była nawadniana podskórnie, choć sama też pije. Dopiero pod wieczór dałam jej trochę mokrego RC Intestinal, co po kilku godzinach i tak spowodowało biegunkę jednak nie aż tak wodnistą i bez krwi. Dzisiaj dostała jeść popołudniu i tylko trochę jak do tej pory popuściła. Odbyt ma koszmarnie obżarty i zbolały. Nadal nie wiem czy wyzdrowieje.
Chuda zwymiotowała żywymi glistami, więc w niedzielę musiałam ją odrobaczyć. W poniedziałek rano była bez apetytu. Zwymiotowała pierwszą dawkę węgla i była niemrawa do wieczora. Druga tabletka węgla została w Chudej i pod wieczór kotka zaczęła jeść. Nie wiem jednak czy ma wystarczającą ilość pokarmu. Kocięta rosną dość nierówno i na przykład rudy dogonił prawie znajdę, która jest o przynajmniej 10 dni starsza. Najmniejsze są czarnuszki. Możliwe, że będę musiała zacząć je dokarmiać, choć wolę to jak najbardziej odwlec.
Borys preferuje żwirki bentonitowe typu compact i nie zagląda do kuwet z Pinio. Dla niego mam osobną kuwetę, którą chowam przed innymi i wystawiam przed nos Borysa kilka razy dziennie. W nocy jednak go przypiliło i nasikał na fotel. Nie wiem czy je i na razie małe ilości w niego wciskam. Wiem że pije wodę, więc nie jest źle. Grzebyk do kołtunów przydał się, choć nie radził sobie z samymi kołtunami. Jest wspaniały do przerzedzenia zbyt gęstej sierści i teraz łatwiej jest Borysa rozczesać. Kołtuny pod pachami zostały wygolone.
A tak poza tym rozpoczął się sezon grzewczy i zapadamy powoli w sen zimowy.

Gucio

Matex

Rudek

Mynia

Filut

Białas

Persia

kotka nr 4

Psotka

Biały i Mynia

Figa, Mela i Monia