Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 18, 2006 17:10

też czekam na jesień...
ale myślę sobie, że to też może być złudne.

Coraz częściej spotykam się z opinią, że przy większej ilości kotów [większej niż trzy] takie sytuacje są nie do uniknięcia. I powoli zaczynam rozumieć sytuację w schroniskach... bo skoro u nas w domach, pod troskliwą opieką i czujną uwagą choroby szaleją, to co dopiero tam.

Mimo wszystko staram się jak mogę i mam cichą nadzieję, że w końcu uda się nam wyjść z tego. Tobie też życzę.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lip 19, 2006 7:44

Zdrowia dla waszych kotów i dla was oraz odporności psychicznej na to wszystko. Jak koty po nocy, lepiej?
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 7:57

Niestety numer z antybiotykiem w zastrzykach nie przejdzie. Są zbyt bolesne. Wczoraj udało się koty zaskoczyć, ale dzisiaj pewnie by uciekały na widok strzykawki. Samemu trzymać silnego kota i dawać zastrzyk jest bardzo ciężko. Muszę wrócić do podawania tabletek. Koty jakby mniej kaszlą.
Wczoraj postawiłam przed Lufką miskę z RC Convalescence. Zainteresowała się, wąchała a nawet chciała chwycić kawałek do pysia. Niestety coś jej w tym jeszcze przeszkadzało i tylko głośno i z trudem przełykała ślinę. Rozrobiłam więc RC Instant i po łyczku co parę minut podawałam jej. Przełknęła 20ml gęstej papki i nie zwymiotowała. Ciągle jednak zbiera się jej sporo gazu w jelitach. Daję jej Espumisan, ale niewiele pomaga. Pomaga jej wetknięcie wężyka w odbyt jak do lewatywy. Wtedy następuje odpowietrzenie a Lufka się odpręża. Może minie to, kiedy jelita zaczną normalnie funkcjonować. Na razie Lufka się trzyma chyba powinno być już tylko coraz lepiej.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 8:18

Biedna Lufka...
Odpowietrzanie kota? No ale skoro działa...

A my się bujamy nieustannie od wczoraj.
U mnie na zastrzyki nie ma zmiłuj. Ale nas jest mniej...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lip 19, 2006 10:16

Kciuki na wszystkie kocie chorutki :ok: :ok: :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 20:15

Mirka, jak jest teraz?
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 20:27

Dzisiaj wyjątkowo spokojny dzień. Może dlatego, że nie mam grosza przy duszy to koty sobie odpuściły niespodzianki. Nawet przestały kaszleć tylko były pojedyncze, pawiki bo kłaki przeszkadzały albo zbyt łapczywie jeden z drugim jadł. Lufka przełknęła jak do tej pory 50ml RC Instant i jeszcze trochę przełknie. Chyba jutro zrezygnujemy z kroplówki dla niej. Już się nie ślini, bo od wczoraj przyklejam jej pod wargę Stomadhex. Powinna już zacząć jeść sama. Nawet zaczęła warczeć na koty. Często kładzie się przed wejściem na balkon i pozostałe koty muszą nad nią przeskakiwać. Nie mają śmiałości podchodzić do Lufki zbyt blisko. Wreszcie Lufka otwiera szeroko oczy. Jeszcze bardzo dużo śpi, ale już częściej reaguje na to, co dzieje się obok niej.
Tak wyglądała dzisiaj na balkonie. Mordka umazana, bo była po karmieniu.

Obrazek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 20:50

Ładne to szare" lwiątko ".
Dobrze, że idzie ku dobremu.
Myślę, że wzięłaś za dużo kotów jak na Twoje możliwości i wielki czas, aby pomyśleć i przerzedzeniu stada. Mam na myśli (po doprowadzeniu ich do zdrowia oczywiście) szukanie im domów docelowych. Nikt nie jest w stanie sam utrzymać takiej gromady. Wiem, że dobro kotów jest dla Ciebie priorytetem, ale trzeba stalowych nerwów i niemałych środków finansowych ,żeby podołać potrzebom takiej gromady kiedy są zdrowe, a co dopiero kiedy chorują.
Moze jesteś zła na mnie, że tak piszę, ale ja Cię lubię (wiadomo dlaczego ), a nikt na forum takiego aspektu sprawy nie poruszył. Każdy podziwia Twoją szlachetność( ja też), ale trzeba trzeźwo spojrzeć prawdzie w oczy. Niedługo nie dasz rady sama. Może forumowicze pomogą znaleźć wskazanym przez Ciebie kotom domy. Może jest inny sposób, żeby Cię jakoś odciążyć?
A teraz możesz mi ściąć głowę.
Pozdrawiam i całuję. Ewa
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 21:27

Iśka przecież ja to wiem. Koty miały swoje wątki. Kameo swego czasu zaangażowała się w ogłoszenia. Dzięki takiemu ogłoszeniu Gucio poszedł do domu a następnego dnia do mnie wrócił. Co do podleczenia to właśnie cały czas któreś leczę. W takiej gromadzie nie da się uniknąć chorób tym bardziej, że każdy z tych kotów jest w jakiś sposób obciążony. Mają pewne predyspozycje do zachorowań. Tak sobie żyjemy na krawędzi, ale nie wydam z marszu żadnego z tych kotów tylko, dlatego że jest mi ciężko. Nie po to je brałam z gorszych warunków, aby byle komu oddawać. Niestety dobrych domów jest bardzo mało tak jak ludzi, którym można zaufać.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 21:46

Więc trzeba szukać domów tym które już są u Ciebie i pod żadnym pozorem nie przynosić do domu nowych. Znaleźć dobry dom nie jest łatwo, ale to nie jest nierealne.
Musimy ustalić, że nie będzie u Ciebie nowego kota, aż liczba nie zejdzie do liczby kotów rezydentów. Nie chodź do schriniska, bo to bardzo ciężka próba, myśl o swojej 27-ce.
Trzeba poogłaszać koty do wydania do dobrych domów także poza forum, dać ogłoszenia mogą być internetowe do gazet ogólnopolskich i lokalnych.

Trzeba pomyśleć i działać, bądźmy dobrej myśli, może jutro coś nas natchnie teraz idziemy już spać.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 21:52

Dla czarnuli wyleczonej ze smoły Lidka szukała domku, teraz jest u Mirki, szuka dalej, ogłoszenie widziałam... i nic!
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 21:55

Iśka masz rację. Powinnam nie brać Lufki i kiedy dyrektorka schroniska do mnie zadzwoniła powinnam udawać, że nie rozumiem, o co prosi. W sumie ile mniej wydatków by było i nerwów. To, że wzięłam malucha chorego na panleukopenię, choć biorąc go nie miałam świadomości, ze jest chory było kompletną głupotą. Prawdę mówiąc wzięcie każdego z tych kotów było błędem, bo wegetują u mnie.

Iśka ja nie potrafię przejść nad kotem w potrzebie obojętnie. Zawsze jakoś to będzie. Dla mnie dodatkowy obowiązek i długi, ale dla tego kota to często kwestia życia i śmierci.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lip 19, 2006 23:02

Mirka, to nie chodzi o to czy ja mam rację czy nie.
Ty jesteś tylko człowiekiem i możesz pomagać na tyle na ile możesz, a twoje możliwośći już się dawno wyczerpały. Nie jesteś w stanie pomóc wszystkim kotom sama. Tak jak nie można przygarnąć wszystkich dzieci z domów dziecka i nakarmić rzeszy bezdomnych.

Nie chcę, żebyś źle się czuła pod wpływem tego co napisałam, ale zobacz robi się u Ciebie błędne koło. Pomyśl o tym dlaczego tak się dzieje.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 23:22

A co do pani ze schroniska to może ona nie wie, że Ty masz już jakby nadkomplet.
Jeśli do Ciebie zadzwoni z prośbą o pomoc to jej powiedz jaką masz sytuację, może schronisko ma środki, na utrzymanie swoich kotów oddawanych do prywatnych domów ze schroniska pod opiekę. Jeśli nie ma to wybacz, ale to jest pasożytowanie ma Twiom sumieniu i dobrym sercu i wykorzystywanie. Rozumiem gdyby to było raz czy dwa razy, ale ciągle?

Teraz jest sezon kociakowy. Trudno jest znaleźć rodziny chętne na koty, nawet te małe. To się zmieni, ludzie wrócą z wakacji, przyjdzie jesień. Ty przecież już masz doświadczenia w wyadoptowywaniu dorosłych kotów np Tyci, Niutona. Na malucha z miotu Tiny jest chętna.
Musi się udać z resztą puli adopcyjnej. Najważniejsze żebyś była asertywna i skupiła się na tym " drobiażdżku", który jest u Ciebie. I ani grama kota więcej.
:ok: za nowe postanowienia
Ostatnio edytowano Śro lip 19, 2006 23:39 przez Iśka, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 23:36

Iśka ja nie mam zamiaru pomagać wszystkim kotom. Pomagam tym, które stanęły na mojej drodze. Przecież nie jestem jedyną osobą na forum, która znalazła się w takiej a nie innej sytuacji. Bardzo długo publicznie nie prosiłam o pomoc i nikt mnie wtedy nie pouczał. Jakoś gdy inni proszą o wsparcie to nikt im nie każe zaprzestać przyjmowania kotów.
Piszesz, że nie jestem w stanie sama pomóc takiej ilości kotów. Zgadam się z tym i dlatego poprosiłam o pomoc. Wiele razy pisałam, ze fizycznie sobie poradzę. Mimo stresu i niepowodzeń chcę to robić dalej na ile starczy mi sił.
Mogę Cię zapewnić, że pani ze schroniska nie pasożytuje na mnie. Jestem wolontariuszką w schronisku i podjęłam się przyjmowania kotów i szukania dla nich domów gdyż na inna pracę w schronisku nie mogę sobie pozwolić. To czy koty domy znajdują to inna sprawa.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], lucjan123 i 64 gości