
ja tam chyba pojadę z najemnikami

widziałam slady na sniegu - pewnie Borysa
dowiedziałam się, po raz kolejny, ze pies ma zostac na polu i mam "......się odczepić i go nie ukraść..."

byłam tam jeszcze 2 razy, w róznych godzinach ale psa nie było, za to zawsze "z nikąd" zjawiał się ktoś

tak myslę .... oni swietnie znają mój samochód .... niektórzy aż za dobrze

a ja, aby dojechac do pola, na którym jest Borys musze przejechać przez całą wieś - 2 do 3 kilomtrów
skąd ja wezmę inny samochód

i gdzie jest Borys?

tak jeszcze .... refleksja
jak wcześniej to było: podrzuca psy na pole, karmi psy a one obsrywaja je

TAK TERAZ; pies ma zostać na polu, nie trzeba go zabierac, nie masz prawa go KRAŚĆ,

ja głupia nie jestem - szalona, tak
ale nie głupia
jednak tego, zupełnie nie rozumiem
zna ktos rozwiązanie tej zagadki?
