Tak sobie przeglądałam, żeby sie zorientować kto i co... i trafiłam na wpis femki na str. 48 - aż mi się kluch zrobił w brzuchu
Nie wiem gdzie masz, femka , tę swoją wieś, ale ja znam taką pod Opolem, a w niej miałam koleżankę, w dużym domu, w którym zawsze były zwierzaki i .. no były w sposób taki, że nie mozna było jakoś interweniowac specjalnie, ale mówiac prosto - nie były do konca uznawane za 'czujące istoty'. Teraz 'była koleżanka' mieszka sama - dom 200 m2. W ogrodzie trzyma na łańcuchu amstafa - cała zimę prosiłam, żeby go zdjęła i wzieła do domu. NIE. Na ganku mieszka jamnik szorstkowłosy. Chyba dlatego, że ma sierść..
2 m-ce temu przyjechała i się pochwoliła, że ma malutkiego kotka [zabranego z ulic Opola]. Opowiada : kotek dostał się w zęby jamniora i leżał strasznie płacząc i się nie ruszając; no to ona go wzieła i zaniosła do takiej łazienki dodatkowej 'bo jak ma zdechnąć to niech tam zdechnie, żebym ja nie musiała na to patrzeć,jestem zbyt wrażliwa' . [Poniewaz ja jestem opanowany człowiek i nie chciałam jej przestraszyć to tylko delkikatnie powiedziałam coś o wzięciu do samochodu i wecie...] Ona po godzinie poszła 'ze strachem' po tego kotka i okazało sie , że kotkiem wprawdzie lekko zarzuca ale jest żywy i na oko - cały. Nie darłam sie na nią, nie wymyślałam ani nic. Pisałam maile , żeby - odrobaczyła przynajmniej, moze w swej łaskawości zaszczepiła, może wykastrowała wszystkie [żadne nie jest], dopytywałam co kotek je.. no, karme z lidla; kastracja ? nie,nie ona im tego nie zrobi. Na inne sprawy nie ma czasu i pieniędzy , bo nie ma ich dla siebie.., ja jestem fanatyczką, a zwierzęta u niej 'mają dobre warunki bytowe'. Po tym juz napisałam co myślę o wrażliwości i okrucienstwie... i już nie mam koleżanki.
Ale - kobieta jest nauczycielką w przedszkolu, po pedagogice przedszk. , po psychologii społecznej,,, . Jak powiedziałam swojej wetce, to chciała wiedziec, gdzie to jest, żeby przypadkiem, swoich dzieci tam nie zaprowadziła
