» Nie gru 05, 2010 23:35
Re: Niewidoma Dominika.Jej dom jest w Pucku. Kciuki dla Domisi !
Domisia bardzo chorowała. Najpierw przyplątało się to coś, co zostało zdiagnozowane jako uczulenie. Potem kichała. Gdy niby wszystko wróciło do normy, straciła jakby chęć na cokolwiek. Przestała niemal całkiem się ruszać - chodziła tylko powoli do kuwety i do miski. O dziwo, jadła na szczęście. Nie reagowała na dotykanie, nawet miałam wrażanie, że sprawia jej to przykrość/ ból. Nic ją nie obchodziło, drzemała cały czas, a jak nie drzemała, to leżała nieruchomo. Jeśli szła, to z opuszczonym łebkiem, jak zgarbiona.
Wet był codziennie, miała zrobione wszystkie możliwe badania, żadnych odchyleń od normy.
W końcu zasugerował, żeby może jechać z nią do Gdyni na bardziej szczegółowe badania.
No ale. Mróz, stres - jak to zrobić, żeby nie zaszkodzić bardziej? Zdecydował, żeby jeszcze poczekać z jazdą, póki nie ma pogorszenia. Była niedziela. W poniedziałek Dosieńka miała atak padaczki (po 13 miesiącach przerwy), a po ataku wyraźnie się ożywiła. Kolejny atak miała w piątek. Po nim całkiem wróciła do normy.
I w tej chwili znów mam wesołą ruchliwą koteczkę, interesującą się wszystkim dookoła, biegającą za mną do kuchni - bo może szykuję coś do miseczki, witającą mnie w przedpokoju, gdy wracam do domu. Tyle, że koteczkę z padaczką, o czym już prawie zapomniałam.
Teraz kicha Ryży. I nie ma apetytu, więc podsuwam mu najbardziej pachnące jedzonko. Oczywiście, reszta też na tym korzysta - przecież we wszystkich miskach musi być to samo.