Rodzeństwo Bursztynka i Czaruś odeszło za TM(*) Moje słodkie kochane czarnuszki tak chciały żyć ale Zły stanął na ich drodze i wyprzedził mnie....Kiedy zorientowalam się ,
że leczenie nie przebiega prawidłowo po operacji amputacji łapki gdyż kotek nie otrzymuje zapisanych leków przeciwzapalnych i antybiotyku i jest źle odżywiany a operacja na pewno się udała i wszystko było dobrze i pomimo, że kot miał problem z załatwianiem to w sobotę widział go lekarz i jak już osobiście dzwonilam w poniedziałek rano to uważał jego stan za dobry. Ja nie miałam tam wstępu bo powiedziałam co myslę o jej zachowaniu i upartym dążeniu do uśpienia Bursztynki i Czarusia i opóźnianiu udzielenia mu pomocy przetrzymywaniu bez żadnej medycznej pomocy do czasu uśpienia itd bo ona nie może na to patrzeć(wszystkie zwierzaki mają być piekne zdrowe i nie sprawiać kłopotu). Myślałam ,że tam mu będzie lepiej po operacji bo spokój cieplej a u mnie 17 kotków brak izolacji i wychłodzone mieszkanie i bardzo długa nieobecność w czasie dnia ze wzg na pracę i sprawy kocie.
Kiedy wreszcie weszłam tam w niedzielę wieczorem żeby zabrać Czarusia było za późno. Kobieta wezwała policję żeby mnie wyrzucili bo ona musi kota uśpić i już i dawno już by to zrobiła tylko pilnujemy ją jak sekta i nie daliśmy podjąc decyzji a ona chciała to zrobić od razu nawet po udanej operacji. To po co miała się wysilać i dawac mu leki. Moja znajoma uciekła(cóż taki charakter) ale ja zostałam i spokojnie opowiedziałam całą historię. Kobieta histeryzowała, wrzeszczała( a słowo ja było jej podstawowym do czego miał się dostosować cały świat). Policjant starał się być neutralny zachowywał sie wspaniale doskonale rozumiał o co chodzi i znał i akceptował prawa zwierząt( powiedział nawet ,że często prawa zwierząt są większe niż ludzi ze wzg na to ,że są one wobec nas bezbronne) ale nie wytrzymał na kolejne hasło kobiety ,ze ona nie może patrzeć na takie zwierzęta i powiedział ,że jeżeli nie może patrzeć to niech mnie odda kotka( oczywiście nie nakazał jej bo nie mógł) Kobieta wrzasła i chwyciła kontenerek i niemal rzucila w naszą stronę to zabierajcie - wg niej już wszyscy byliśmy w sekcie. Policjant bardzo się ucieszył i złapałam kontener i wialiśmy żeby się nie rozmyśliła po ciemnych schodach. Policjant spytał tylko z błyskiem w oku dobrze wykonalem interwencję prawda-wspaniale odparłam szczerze.
Sama widziałam ,że z kotkiem źle chciałam aby lekarz prowadzący podjął decyzję. Mogłam zostawić go u siebie ale naprawdę myslałam ,że u niej będzie lepiej ze względów ,które już wymieniałam i było tuż po uśpieniu Bursztynki a kiedy zmieniłam zdanie było za późno Zły już uciekła z kotkiem i przez cały tydzień nie chciała oddać i nie wpuszczała do mieszkania. Koleżanka tam chodziła ale no ile mogła godzinę dziennie dopiero potem wydało się,że Zły nie podawała leków(antybiotyk i przeciwzapalne najważniejsze). Kot jadł za dwóch zanim brak leczenia dał znać i można mu było wcisnąc wszystko a ona dała tylko 2 razy przeciwbólowe i koniec kuracji. Zadnego odpowiedniego po operacji jedzenia. Jedyną jej troską było ,że kot trochę posikiwał i zniszczy podlogę. I jak śmiał spróbować zrobić kuwetkę z kwiatka. W każdej chwili dosłownie gdy tylko miała okazję się odezwać wolała o zabicie kotka. To samo było z Bursztynką kiedy byłam w gabinecie weterynarza i konsultowałam się z nim bo stan się pogorszył i wet jednak był za uśpieniem ja byłam rozdarta bo tak patrząc na forum to ona mogła być nawet ślepa a jednak być szczęśliwa bardzo ładnie sojalizowała się w moim domu to Zły podsłuchiwała pod drzwiami wpadła do gabinetu i wrzeszczala ,że ona nie pozwoli mi żebym ja jej nie uśpiła. Wobraźcie sobie ,że ktoś moze być takim niedelikatnym potworem w takiej chwili. Wyprosiłam ją wet również w końcu mnie przekonał i odprowadziłam Bursztynkę za TM choć powiem Wam ,że mam odczucie ,że zrobiłam źle.
A w tym czasie zlapany przez nią Czaruś czekał na uśpienie bez żadnej pomocy nawet zastrzyku przeciwbólowego aż znajdzie się ktoś chętny aby to zrobił. I mijała kolejna chyba 6 doba od jego wypadku
Więc wracając do ostatniej niedzieli kiedy udało mi się przy pomocy policji zabrać kotka był już wycieńczony pomimo podanej kroplówki i odszedł za TM w poniedziałek dopołudnia tuż przed wizytą umówioną u weta.
Potem napiszę o tym małym kotku co wzięla Zły do swojej rodziny do adopcji...