Alyaa pisze:jasdor pisze:Jej było wszystko jedno gdzie byle wyjść z transportera
Desperatka

Reakcja nowych opiekunów na 6! Ciekawe jak po nocy Mela i Państwo?
Zakotwiczyli ją jednak w pokoiku na górze, bo tam nie ma się gdzie chować. W kuchni jest dużo zakamarków. Schowała się za kuchenką gazową, skąd ją wyciągnęli bez większego problemu, ale jednak. Noc przespała w koszu na pranie z czego pani była bardzo zadowolona, bo zostawiła tam trochę swojego
zapachu i nabrała zapachu jej perfumek więc już nie śmierdzi. Pięknie się umyła, troszkę zjadła. W kuwecie nie była, ale żwirek mieli silikonowy. Możliwe, że jej nie pasował. Dziś rano pani poleciała kupić bentonit. Od rana wyłożona do góry brzuchem dopomina się głasków i noszenia na rękach

Pani zmobilizowana wczorajszymi kuchennymi stratami posprzątała w kuchni wszystko z blatów, mąż swoje szpargały posprzątał też. Są nią zachwyceni, a wczoraj, jak wyszła z transportera to pan ( to on jest w domu głównym kociarzem) wyrażał same zachwyty -
jaka ona śliczna, jaka fajna, jaka elegancka Kot, jak kot, widziałam ładniejsze
Pani mówiła, że dużo biega, wyskakuje, nawet myszkami się bawi. Kazałam tylko żeby nie zostawiali na podorędziu gazet i reklamówek, to ten typ tak ma, że zaraz nasika. Więc pani wpadła na pomysł, że wsadzi jej kawałek gazet do kuwet.
Zostawiłam jej kocyk z ostatnie dostawy, w kratkę podszyty jakimś ortalionikiem, choć nie było potrzeby, bo legowisk miała przygotowane cztery, ale żeby miała przynajmniej mój i trochę swojego zapachu. Myślę, że będzie jej tam bardzo dobrze i rozpieszczą ją do granic.
Dziś od rana maraton z kotami. Maciuś wlazł do transportera, ale z rudym Puszkinem był duży kłopot. Dopiero za trzecim podejściem pani się udało, a ja to się nawet na górze nie pokazuję żeby mnie nie widziały, zwłaszcza Puszkin.
Maciuś w paszczusi wszystko pięknie zagojone. Puszkin po zastrzykach też zaczął ładnie jeść, ale bez zastanowienia z marszu zostawiłam go na sanację pyszczka jak tylko pani dr powiedziała, że może zrobić dziś, bo im jakiś zabieg z kolejki wpadł. Co prawda Puszkin jadł śniadanie, ale mieli go jeszcze chwilę potrzymać. Nie chcę go więcej stresować wyjazdami, bo boi się bardzo, dlatego pomyślałam, że załatwię za jednym zamachem i będzie po sprawie. I tak by go nie ominęło.
Nawet nie dyskutowałam z panią od kotów i zadecydowałam, że po zabiegu wkładam go do klatki. I tak będzie po narkozie i mowy nie ma żeby go w takim stanie na dom wypuścić, w klatce będzie przynajmniej bezpieczny, bez żarcia i zastrzyki podam bez problemu bez łapania. On dość szybko zapomina to co złe i łatwo daje się przekupić to myślę, że jak już będzie zdrowy znowu się zaprzyjaźnimy na tyle, żeby przynajmniej nie zwiewał na sam mój widok.
Kolejny do leczenia MISIEK. Ślina leje się z pysia, nie chce jeść, więc nawet nie ma na co czekać. Z nim łatwiej, bo to kot całkowicie obsługiwalny, jak Żabka.
No to do wieczora

Wpadnę z nowymi wieściami.