Pojechał Smoczuś ,łzy mi płyną ciuraskiem...ostatni trojaczek .
Wiem że będzie płakał ale mam nadzieję że dadzą sobie z tym radę.
Jest mi smutno ,czekałam na te adopcje a teraz mam taką pustkę.
włożyłam w nie tyle miłości ile posiadam,łez ,trudu ,cierpliwości...bo o pieniądzach nie ma co pisać.
Nie poprosiłam nawet o zwrot za kastrację.
Chcę tylko żeby były szczęśliwe.
Tylko tyle.
a może aż tyle.
Blusia zaczyna normalnie żyć ,jeszcze tęskni ,ale pozwoliła się w nocy utulić łóżku i troszkę spała z pańcią.
Poświęcają jej 24 na dobę.
Poród był ciężki ,ale macierzyństwo jest cudowne ,tak usłyszałam,.
Od poniedziałku duża ma 4 miesiące macierzyńskiego dla córci Blusi.
Smoku też będzie miał dużą dla siebie bo nie pracuje ,a we wtorek przyjeżdża do niego kumpel.
Później wstawię fotki Smoczusia jak chwile wcześniej próbował unicestwić kwiatek tz.to co z niego zostało.
Bezy mi trzeba na cito.
a wszystko zaczęło się 26 maja..