Obiecany cd będzie skrótami, bo już pozapominałam szczegóły.
W każdym razie noc z piątki na sobotę spędziliśmy (Marija, Maxikaaz i ja) aktywnie, miło i towarzysko. Były zakupy w nocnym Tesco, ogromne porcje lodów, pyszne grzanki z łososiem, i długie nocne Polaków rozmowy. I krótkie drzemki w połowie wywodu interlokutora

Wszystko po to, bo zapełnić czas między kolejnymi dojazdami do miejsca akcji, sprawdzać klatki. Około północy złapał się drugi maluszek, nad ranem buras. Bardzo dziękują Maxikaazowi za towarzystwo - okolica naprawdę taka sobie, już przy pierwszym maluszku wieczorem pojawił się pan z radami i komentarzami, ja reaguję dość wybuchowo, Marija czasem też, a obecność spokojnego negocjatora słusznej postury cuda działa

. Zdjęcie burasa zrobione w lecznicy, bo tradycyjnie zapomniałam aparatu, zdjęcia maluszka w klatce - brak

A w sobotę rano zadzwoniła pani Ula, o której pisałam wcześniej - zauważyła ślady akcji, klatki, uwierzyła (chyba) w skuteczność i pomogła skutecznie, czyli zrobiła to, o co prosiłam wcześniej - zabierała jedzenie, ściągnęła p.Janusza, którego te koty najlepiej znają, i najważniejsze - zawiadamiała nas, kiedy „coś” było w klatce, nie trzeba było jeździć na sprawdzanie. Zawiadomiła też, że złapało się trzecie kocię - wydobyła je z ruiny pomoc forumowa w osobie mieszkającej w sąsiedztwie i znającej sprawę Felusi - dziękujemy bardzo, miałabym ogromne trudności w wepchnięciu się do środka przez mały otwór..

Obecna przy tym wydobywaniu znaczna grupa osób podzieliła się na dwie zasadnicze frakcje - p.Ulę, p.Janusza i kilka osób, którym wyjaśniłam cel i zasadność akcji, oraz tradycyjną grupę specjalistów od wszystkiego, który dość kategorycznie doradzali, jak wydobyć kocię z klatki, próbowali nawet nieco na siłę pomóc, na szczęście p.Ula i p.Janusz mieli nad nimi zdecydowaną przewagę i obronili nasze metody.
W tzn międzyczasie Felusia przytomnie, zręcznie i szczęśliwie nastawiła klatki, po południu złapało się czwarte kocię.
A p.Ula z p.Januszem zapakowali w koszyk kocią mamę - nomen omen, bo zdjęcie zapożyczam ze strony Fundacji Kocia Mama
http://kociamama.pl/?interwencja-do-kto ... oszlo,3209 - po telefonie „jest, jest” wyskoczyłam z domu biegiem, znów bez aparatu

, bo jeszcze zgarniałam po drodze Mariję - czasem wolę mieć towarzystwo „z branży” w takich akcjach, a nie wiedziałam, że na miejscu będzie też pomocna Felusia. Ostatni, piąty kotek podchodził do parapetu, głodny, do miseczki przyniesionej przez p.Ulę i p.Janusza, ale wystraszony całodobową już akcją nie dawał się złapać w rękę..

Maluch z krzykiem - poprzednie trzy były mniej rozmowne, kotka z honorami zostały zapakowane do samochodu i odjechały - kotka do lecznicy całodobowej na zabieg, maluch - do rodzeństwa do mojej „kolekcji”.

Czyli stan na sobotę wieczór - cztery maluszki, matka i przypadkowy buras. Źle. Czas mamy do niedzieli wieczór, bo potem trzeba pospać przed pracą, a w tygodniu nie bardzo możemy łapać (jw., praca). P.Ula o 23ciej, sprawdza - nic. P.Janusz miał być o 24tej i w razie czego dzwonić - cisza. Niedziela, 1,00 rano, jedziemy z Mariją w ciemno, i tak nie możemy spać, może? Bierzemy tego czwartego, wrzaskuna, może krzykiem przywabi. Niepotrzebnie - ostatni zrobił nam grzeczność, czekał w klatce. Za to hałasu narobił takiego, że chyba kilka osób obudził. No to mamy komplet

]
Brudne to-to, zakurzone, futerka szorstkie. Pcheł nie ma. Ufne, łagodne i raczej zdrowe - to, co widziałam na początku to pęknięty ropień koło oka, pewnie po urazie mechanicznym.
P.Ula i p.Janusz pilnie szukają domu dla Astry - kociej mamy. I dla maluszków. A ja szukam dla nich tymczasu - u mnie zostać nie mogą.
I chyba winna jestem wyjaśnienie tytułu - ano, tu pięć, trzy ślepaczki retkińskie też czarne, czarnuszek z Jesionowej, moja Winter. Jest dziesięć? Jest. Pingwinków, burasków, whiskasów, szylkretów i rudych nie liczę…. Dziadziuś z częścią czarnuszków - nie tych

Koszt akcji (czyt.dług w lecznicach

)
120zł sterylka Astry w lecznicy całodobowej, talonowe w sobotę wieczorem i niedzielę nieczynne.
Kastracja burasa - lecznica talonowa
5*50zł - przegląd wet, odrobaczenie i szczepienie maluszków
Dziewczynki chcę wysterylizować po szczepieniu, a przed adopcją, o ile wet pozwoli.
Koszty utrzymania – pojęcia nie mam, jak długo będą szukać domów
Pomijam paliwo - 2x11km - środa, czwartek, piątek x2, sobotę x5, niedziela x2… poniedziałek odwieźć burasa..