Szczerze mówiąc jestśmy "skołowani". Byłyśmy dzisiaj z Gają u "naszego" weta. I żeby było ciekawiej, potwierdził, że nie trzeba Gai podawać narzaie nic na dziąsła, bo wcale nie są w takim złym stanie

.
Ale wyszła inna sprawa - Gaja ma żołte spojówki ( w każdym bądź razie oczy

) i trzeba jej zrobić morfologię, biochemię oraz usg wątroby. Jesteśmy umówieni na jutro, bo dzisiaj Gaja zdążyła sobie zjeść. I narazie nie dostała nic, żadnych leków.
Także tak to jest z tą naszą Gają Sierotką.
A jeśli chodzi o to plzm. zap. dziąseł, to ja naprawdę nie panikuję. Bo gdyby to był
nasz kot, w sensie na stałe, to nie byłoby problemu. Mówi się trudno i leczy się... Na codzień przecież nie jest to jakieś szczególnie uciążliwe dla człowieka, na pewno bardziej dla kota (bolesność, którą można niwelować lekami), po prostu trzeba kontrolować stan dziąseł, żeby kot nie cierpiał... Wiele kotów funkcjonuje z tą przypadłością. I dla NAS to nie jest jakiś straszny problem, nawet jeśli Gaja by miała u nas zostać na stałe. I sobie samym nie musimy tego tłumaczyć.
Problem jest w tym, że dla domków okazało się to jednak być problemem. A w sprawie Gai rozmawiałam konkretnie z pięcioma... I to nie była rozmowa na "jednego" maila. I nikt mnie nie zbywał. Ja też nie straszyłam, po prostu tłumaczyłam, że kota trzeba co jakiś czas zawieźć do weterynarza, ale z czasem niestety może (choć nie musi) dojść do usunięcia zębów. Ale przecież koty z tym normalnie żyją...
No i niestety. Wizja ew. wyrywania zębów jak narazie przerosła wszystkie potencjalne, aczkolwiek oczarowane początkowo Gają domki.
No cóż. Mówi się trudno i szuka się dalej...
Gaja jest naszym 13 tymczasem. Mieszkamy pod 13. I jak narazie sprawy się trochę skomplikowały, ale wierzę, że 13 to jednak szczęśliwa liczba

i przyniesie nam i Gai szczęście...
Dziękujemy wszystkim za wsparcie
