
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
miłka pisze:ja też się bardzo cieszę, czyli Joś będzie dalej tyskim kotem, tylko troszkę dalej mieszkającym
Korciaczki pisze:A bez Josia jest tak pusto, cicho... całe noce przespane, aż dziwnie...
Kociara82 pisze:Dziewczyny bardzo Josia pokochaly, co nikogo pewnie nie dziwi, dlatego tak bardzo im zalezy, zeby wszystko bylo ok z obu stron. Na moje oko jak na razie wszystko zmierza ku dobremu, choc moze troszke wolniej niz wszyscy by chcieli. Ale skoro kot potrzebuje tyle czasu... Mysle, ze sie wszystko ulozy w swoim czasieDomek sie stara, to widac
No i w "razie czego" macie kota i domek pod reka
Josiumam nadzieje, ze w koncu bedziesz calkowicie zadowolony z domku.
Daj nowym ludziom i sobie szanse, zaslugujecie na to wszyscy
pisiokot ja tez to nieraz powtarzam, ze to bardzo trudne. Ale na pewno wynagrodzeniem tych trudnych chwil sa potem wizyty poadopcyjne, kiedy widzi sie swojego bylego tymczasa bardzo szczesliwego, zadowolonego, kiedy sie widzi, ze to jest to jego wlasciwe miejsce na ziemi
pisiokot pisze:Ech, oddawanie ukochanego tymczasa nawet w najlepsze ręce to jest męka.
Korciaczki pisze:No i dzwonił domek Josia.
Nie chcą go już oddać.
Może jeszcze "nie tańczy, śpiewa czy stepuje', ale...
śpi z domownikami, bawi sie i nawet zaliczył juz blat kuchenny (z którego został trochę przegonionyi za co sie trochę na Pana obraził).
Rano była rozmowa ojca z synem, o tym, ze niewiadomo czy Joś zostanie, bo to zalezy też od nas. Syn się rozpłakał.
Wieczorem pójdziemy podpisać umowę.
Dama Ya pisze:Korciaczki pisze:A bez Josia jest tak pusto, cicho... całe noce przespane, aż dziwnie...
jak znam życie, to ta pustka będzie chwilowa
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1870 gości