Dziewczyny, miałam być DT dla chorych kotek ze schroniska. Wczoraj wydałam wszystkie moje tymczasy, niestety mój kocur, który od ok. tygodnia zmaga się z biegunką, nie zareagował na leczenie. Dopóki nie będzie znana przyczyna jego stanu nie mogę wziąć koteczek ze schronu

Nie mogę narażać ich zdrowia, szczególnie w sytuacji gdy prawdopodobnie mają kk (niestety nie mam możliwości odizolowania ich od Elroya).
Razem z wetem sądziliśmy, że ta biegunka to nic takiego, niestety od wczorajszego popołudnia stan kota się pogarsza, dołączyły wymioty i gorączka. Potrzebne jest badanie krwi, niestety Elroy nie pozwala sobie jej pobrać, a jest w zbyt złym stanie żeby go znieczulić. Dzisiaj ponawadniam go jeszcze w domu, tak żeby jutro udało się uśpić go choć na chwilę (koniecznie musi mieć pobraną krew, wykonane rtg j. brzusznej i kl. piersiowej oraz usg j. brzusznej).
Nie miejcie mi za złe mojej decyzji.... Wiem, że dla tych biednych kotek bardzo liczy się czas, ale nie chcę narażać ich jeszcze bardziej. Może znajdzie się ktoś, kto będzie mógł się nimi zaopiekować? Ja ze swej strony mogę pomóc w ich transporcie ze schroniska do weta na badania. Jeżeli taka osoba się nie znajdzie, a jutrzejsze badania krwi mojego kocura pokażą, że nie jest to jakaś choroba wirusowa i nie ma ryzyka zarażenia to kotki trafią do mnie.