» Wto maja 26, 2009 23:34
oooo... kilka dni już nas tu nie było... ale jakoś nie ma zmian... i wcale nie wiem, czy to dobrze... pewnie w jednym tak, a w innym niestety nie....
Tusiek nadal źle traktuje Kumpla... a ten to by nawet sandały za nim nosił...hihi ...żartuję... ale co mi pozostaje?... bo trzeba mieć oczy naokoło głowy jak wszystkie zwierzaki są w domu... zero spokoju...
Muszę coś wymyślić na Tuśkową nadaktywność... bo daje się ona we znaki wszystkim... zarówno dwu jak i czteronogim... najczęściej zaczepia Emiśkę... i kotłują się jak po wylizaniu jej głowy zaczyna ją podgryzać... Koleś wykorzystuje status kota wychodzącego i zabiera tyłek na ogród... i daje się Tuśkowi podziwiać przez okno... hihi...
Jednocześnie jest Tusiek straszliwie przymilny i kochany... i nie można się na niego gniewać nawet pół minuty...
I nie wiem jak zapanować nad Tuśkowym apetytem... pochłania w zasadzie 3 razy tyle co Emiśka... gdy wykładam saszetkę mokrego to dzielę na dwie miski... Tusiek pożera swoje w trymiga... i cierpliwie czeka aż zwolni się miejsce przy Emiśkowej misce... a ona zjada połowę nałożonej porcji... reszta staje się łupem Tuśka. Mało tego tylko on urzęduje w kuchni i czeka na kąski z ludzkiego jedzenia... a czasem sam sobie ściąga... hihi... a potrafi spróbować i zjeść wszystko.
Aha... no i czasami dobiera się do psiego jedzenia... Wiem, że nie powinien, ale nie można go upilnować. Chyba by go trzeba zamknąć w oddzielnym pokoju, ale wtedy trzeba by się liczyć z częstą wymianą drzwi... bo próbuje się wydrapać z 'więzienia'... hihi
No to ponarzekali...
aaa... i jakby było mało... to Tusiek 'dopycha' się muchami... które łowi namiętnie... i tylko mam nadzieję, że uda się go upilnować by nie złowił np osy lub pszczoły...
A w ogóle to jest fajnie... zwierzaki lubią słonko... i często wylegują się przy otwartym oknie... i chociaż nasze życie bardzo się zmieniło od czasu przybycia Tuśka... to nikt by go nie zamienił na innego... bo on ma w sobie to COŚ...