Nie rzucajcie kamieni w ......

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw kwi 03, 2008 14:39

Nordstjerna, no nie znaczy to, że nie miewam załamek albo ze zmęczenia nie padam na pysk w ubraniu i zasypiam ze ścierą w ręce. Ale kiedy indziej do snu przygrywa mi taka wielka orkiestra na instrumenty mruczane, to wtedy wiem, że warto żyć dla takich chwil.

Co szczepień, to tak, weż pod uwagę, że jak biorę chorego, czy rannego kota, to nie mogę go szczepic na wejściu. Wymaga wyleczenia, kwarantanny, itp.
Z rezydentów jest np. Feluś z chronicznym zapaleniem zatok. Nie szczpiony, bo nie może być. Przypadek nieuleczalny. Byłam juz wszędzie, robiłam chyba wszystko co możliwe. Wszystko na nic. Weci powiedzieli, że to zastarzała sprawa i nie rokuje na poprawę, to stary kot. Jest u mnie ok 8 lat ale szczęśliwie niczego nie złapał.
Moja ukochana, pierwsza kotka ma limfocytarne zapalenie jelit i padaczkę. W przeszłości regularnie szczepiona, teraz to niemożliwe.

Co do finansów, to temat rzeka. Bywa ciężko. Finanse to nieustanne ćwiczenia fizyczne i umysłowe.
Fizyczne, bo jak jest okazja, to trzeba zgromadzić zapas karmy, zwalić do piwnicy. Umysłowe, bo stale kombinuję co, gdzie, ile. Przez lata obrosłam w system układów, wzajemnych przysług, okazji, itp. Np. od zaprzyjaźnionych domów dostaję nieraz cynk o możliwości zakupu dobrej karmy na granicy terminu ważności po atrakcyjnej cenie. Ktoś życzliwy umożliwił mi zakup szczepionek po hurtowych cenach. W pobliskim mięsnym, w zamian za pewne przysługi pani sprzedaje mi pełnowartościowe świeże mięso, które się danego dnia nie sprzedało, za pół ceny. itd., itp.
Wetów mam oddalonych o 5 min drogi pieszo. Są bardzo pomocni w leczeniu (czasem na kreskę), w adopcjach.

Kurka wodna, mialo nie być o mnie!
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 03, 2008 14:51

To nie o Tobie :D
Wszyscy kombinujemy i mamy kocie układziki :wink:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 03, 2008 14:52

Praksedo, nie mam na myśli jednostek, nieszczepionych z konkretnych przyczyn. W każdym większym stadzie znajdzie się taki kot, który z powodów zdrowotnych nie mógł zostać zaszczepiony. To siła wyższa, rachunek większego ryzyka. Myślę o takich przypadkach, kiedy koty (w sensie stada stałego) są stale, niejako programowo nieszczepione. Np. z powodów finansowych. Dla mnie to siedzenie na bombie.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw kwi 03, 2008 14:54

Nordstjerna pisze:Praksedo, nie mam na myśli jednostek, nieszczepionych z konkretnych przyczyn. W każdym większym stadzie znajdzie się taki kot, który z powodów zdrowotnych nie mógł zostać zaszczepiony. To siła wyższa, rachunek większego ryzyka. Myślę o takich przypadkach, kiedy koty (w sensie stada stałego) są stale, niejako programowo nieszczepione. Np. z powodów finansowych. Dla mnie to siedzenie na bombie.


dla mnie też
ale niekiedy nie ma alternatywy - albo umrą z epidemii albo na ulicy :(
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw kwi 03, 2008 15:22

Nordstjerna, bardzo ładne i prawdziwe jest to, co napisałaś. :D

Do Beaty: Ależ ja nie wywieram nacisku na nikim, odnośnie kociej działalności. Źle mnie zrozumiałaś.

Tak jak przedpiścy, uważam, iz jest to kwestia osobistych wyborów.

Mój post był o mnie. Tylko o mnie.
Łapanki sprawiają mi autentyczną satysfakcję - mogę zrobić coś konkretnego, wymiernego - więc czemu nie skorzystać z tej możliwości?
O tym, jak to jest wymierne i przekłada się na konkretne rezultaty, przekonuję się, napotykając wykastrowane przeze mnie jakiś czas temu kotki - puchate, w dobrej formie :D

Nie zgrywam cierpiętnika - it is not my style. :wink: Nie spędzam każdego wieczora czatując z klatką-łapką - chodzę pasjami do kina, knajpy również odwiedzam (zwłaszcza wine-bary) Ale trochę poprzestawiały mi się priorytety.
Gdy mam szansę złapać kotkę i zawieźć ją na kastrację, lub wybrać się do kina, wybiorę to pierwsze.

Przeklinam swój los, tylko wtedy, gdy muszę czekać w kolejce do weta na Białobrzeskiej. Wtedy, pod koniec dnia, po pracy i po godzinach czekania czuję się naprawdę zmęczona i sfrustrowana, padam na pysk.

O limitach 'ilościowych' było już na tym forum, nie raz. Mój limit wynika z wypracowanego kompromisu z małżonkiem i własnymi możliwościami.
Obiecałam, że będą u nas dwa góra trzy tymczasy (plus, od lat, dwie rezydentki). I tego się trzymamy, nad takim stadem jestem w stanie zapanowac. Więcej zwierzaków w domu - to byłoby w moim przypadku nieodpowiedzialne...

Najgorzej jest w sezonie kocięcym... wtedy zasady i kompromisy szlag trafia.
Pomimo zakocenia, przynoszę do łazienki kolejne zaropiałe kociaki, desperacko szukam dla nich tymczasów - postępując według zasady "Dziś złapałam kociaki. Jutro będziemy się martwić..."
Mąż bywa wtedy skraju wytrzymałości, non stop posądza mnie o szantaż emocjonalny i niedotrzymywanie ustalen ... To dla mnie osobiście, najtrudniejszy sezon - emocjonalnie... Wtedy błagam o pomoc, popłakując w rękaw. Wtedy wydaje mi się, ze cały świat jest 'przeciwko mnie'. W moich wątkach pojawia się autentyczna, nieudawana desperacja.
Pewnie nie jest to najlepsza metoda na ratowanie kociaków, pewnie powinnam sobie dać spokój... ale nie mam innej... a przejść obojętnie nie potrafię, zwłaszcza obok tych, które stanęły na mojej drodze. Mam nadzieję, ze w tym roku będzie ich mniej...


Dlatego tak bardzo proszę o pomoc w kastracjach.
Właśnie teraz...
Niech tych nadprogramowych kociaków urodzi się jak najmniej!

:D :wink:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw kwi 03, 2008 16:27

Znikam z netu na 3 dni. Mam nadzieję, że w poniedziałek nie zastanę tu nieporozumień, o ile w ogóle ktoś jeszcze zechce tu zajrzeć.
Jadę do domu w strachu, czy nie przybyło mi w miedzy czasie kilka kotów. Wczoraj złapałam kotkę w awansowanej ciąży. Do weta było za późno (w nocy łapałam). Może ze stresu się okociła. Cóż
będziemy niańczyć.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt kwi 04, 2008 8:35

Ja znikam na weekend. Mam nadzieję, że nie doczekam się w tym okresie zmiany zwierzostanu.
Persica Lizi i dachowiec Czaruś mają się lepiej. Charcica Cigulka nie ma ropomacicza.
Nie jest źle.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 07, 2008 9:19

Na szczęśćie kotka nie urodziła. Sterylka aborcyjna się odbyła.
Doktor powiedział, że ciąża wcale nie tak wysoka. Kotka jest po prostu gruba z natury. Po zabiegu też okrągło wygląda. To tak poza tematem ale piszę, bo przeżywałam.
Aborcyjne sterylki są niezwykle przykre ale wiadomo..........
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon kwi 07, 2008 10:08

To smutna konieczność.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 08, 2008 8:34

No - kto jeszcze ma coś do powiedzenia?
A ja uważam, że tekst Praksedy i wybór wypowiedzi tu umieszczonych powinien się ukazać drukiem - może w Kocich Sprawach?
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 05, 2008 14:46

Miuti pisze:No - kto jeszcze ma coś do powiedzenia?
A ja uważam, że tekst Praksedy i wybór wypowiedzi tu umieszczonych powinien się ukazać drukiem - może w Kocich Sprawach?


Ukazał się w majowym KOCIE :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 43 gości