Weekend był ciężki. Rezydentka Mitsi syczała i atakowała Morusa, kiedy je oddzielano stała pod drzwiami i wyła. Pan domu wrócił z delegacji i niestety się nie wyspał

Morus odmawiał jedzenia. Mitsi obsikiwała całe mieszkanie.
Z duszą na ramieniu czekałam na poniedziałkowe wieści.
Jest lepiej!
Mitsi odpuściła - między kotami nastąpiło zawieszenie broni.
Nowa pani Morusa może podziwiać jak kocurek prawie bezzębny sprawnie wsuwa suche chrupki
Może będzie dobrze?
