Wczoraj minęły dwa miesiące, od kiedy Mikesz i Misia są z nami.
Dla porównania:
Na początku:
Teraz:
Kociaki przeżyły już odrobaczanie i chyba to było dla Misi najbardziej traumatyczne przeżycie (no, może obok obcinania pazurków, przy którym skończyliśmy z TŻ z paroma sznytami

)
Jeśli chodzi o nocne wariacje, nic się nie zmieniło. Jak tylko zgaśnie światło, zaczynają się gonitwy z jednego pokoju to sypialni (trasa przez łóżko na parapet) i z powrotem. Całe szczęście, że już się trochę przyzwyczailiśmy i nie budzi nas to tak często. No, chyba że akurat trasa na parapet przebiegnie po naszych twarzach
Mikesz czuje się już jak pan na włościach, Misia dalej jeszcze nieśmiała, ale czasem przyjdzie się połasić (zwłaszcza w porze jedzenia

)
Pozdr. dla Desi
