ossett pisze:[Ja tam nie wiem, które sa większe "BIEDY", te wolnożyjące czy w schronisku?
.
To nie jest problem tego, czyja bieda jest większa. Problem wg mnie jest w liczbie kotów ulicznych. Na ulicy żyje ok 10 tysięcy kotów ( dane za TOZ). 10 tysiecy kotów, które nie widać. Ilu jest karmicieli we Wrocku - takich, którzy dzień w dzień idą i karmią, leczą, dbają. Nie wiem - 100, 200. Niech będzie 250, to jest zawyżona liczba, ale dla rachunku niech bedzie.
Czyli na jednego karmiciela przypadałoby ok 40 kotów.
To jest nierealne. Realne jest to, że "przecietny" karmiciel ma pod swoja opieką góra 10-20 kotów do codziennego utrzymania. A i to jest dużą liczbą - bo karmiciele robią to generalnie z własnej kasy. I to są naprawdę duże wydatki, a nie znam zamożnej osoby, która by karmiła koty. Z reg. są to osoby niezamożne lub żyjące na bardzo przeciętnym poziomie.
Czyli co roku we Wrocku kilka tysięcy kotów ulicznych umiera, bo nie mają co jeść i gdzie spać, bo nie są leczone. KILKA TYSIĘCY.
Jeśli chodzi o schronisko - dopóki ludzie nie zaczną mówić o tym, co sie robi z darami, o usypianiu zwierzaków, o tym, co dzieje się z lekarstwami, których się nie podaje zwierzakom, o tym, że koty tam są nieleczone, o tym, jak się tam strylizuje i kastruje zwierzaki, jaka jest higiena to nic się tam nie zmieni. Po prostu, niestety.
Generalnie natomiast najistotniejszym natomiast jest wg mnie zmiana nastawienia ludzi do zwierząt.
We Wrocku jest TOZ, Animalsi, Kocie życie i Straż dla Zwierzat oraz nieco zapaleńców działających na własną łapę, którzy na pewno by się włączyli. Zupełnie spokojnie możnaby było pomyśleć choćby o reklamie społecznej - choćby w temacie obok ciebie żyje kot/pies - on chce żyć, a bez ciebie sobie nie poradzi. Ludzi czasami naprawdę wystarczy nieco zmotywować i budzą się. Bo tak to cały czas będziemy walczyc o pojedyńcze koty, podczas, gdy obok bedą umierały dziesiątki innych.
Nie sądzę, aby Dudkiewicz, porządnie zmotywowany, odmówił wsparcia. To jest do załatwienia, więc zapewne miasto pokryłoby duza częśc kosztów. Wartoby było powalczyć o sterylizacje w takim zakresie, jakia winna być w europejskim mieście. Lecznicę, gdzie za darmo byłyby leczone zwierzęta, to nie są duże koszty dla miasta, a super o nim świadczy, jako o polskim mieście na naprawde europejskim poziomie.
Zacząć od jednej rzeczy - choćby od programu dostepnej i darmowej sterylizacji w wybranych placówkach. I przejść do kolejnej - choćby plakatów, że zwierze to nie rzecz.