Super Klakier ['] i jego Drużyna-kociaki mają się dobrze! s8

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 10, 2008 15:51

Zaraz wychodzę z pracy, żeby jechać po Klakiera i zawieźć go do nowego domu. Ania, już przez telefon słychać, że dom będzie fantastyczny! :ok:

Jesli udaloby się zlapać tego trzeciego kociaka, to ja go zawiozę od Ciebie do lecznicy, a potem trójka może razem się przystosowywać. Najlepiej dla mnie byłoby w sobotę, bo potem praktycznie mnie nie będzie aż do następnej soboty.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Czw sty 10, 2008 17:12

Cudownie!

Żeby tylko tego czwartego udało się złapac do soboty. Bo moze być jeszcze zimno. No i on juz kaszle...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 11, 2008 11:19

Klakier spędził noc już w nowym domku.
Został Nikodemem :)
Bo nowi właściciele stwierdzili, że miał krótką drogę na salony, zupełnie jak pewien inny Nikodem.
Po dotarciu do domku był trochę nieśmiały, ale brzuszek do miziania nadstawił swojej nowej pani, a jakże :)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sty 11, 2008 13:12

Oj tam, nieśmiały :wink: Taki miły, ciepły dom, tyle ludzi zainteresowanych kotem, no to można się jedynie ciekawie rozglądać i dawać głaskać. Tym bardziej, że woli głaskanie niż jedzenie. :D

Dwa małe odbiorę w poniedziałek z lecznicy.

A co z trzecim małym?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt sty 11, 2008 13:59

Z trzecim małym jest problem, bo seniorita nie może łapać w sobotę, a Ty nie możesz go przejąc w niedzielę.
A ja mam dość zajęty weekend, nie będzie mnie w domu przez większość czasu i w związku z tym nie mogę go przetrzymać.
I na razie nie wymyśliłam rozwiązania...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sty 15, 2008 20:25

Nie wiem nawet, jak to napisać :(
W niedzielę widziałam się z Halinką - nową panią Klakiera-Nikodema.
Opowiadała, że wciąż boi się ludzi, że jest mocno zestresowany, że ciągle szuka swoich kociaków i próbuje je zaganiać do snu.
Dziś zadzwonił telefon - myślałam, że kot wymknął się przez drzwi, uciekł...
Ale stało się coś gorszego - on umarł...
W poniedziałek był bardzo słaby. Potem wymioty, biegunka - oczywiście zaraz pojechali do weta, ten podejrzewał FIP.
Kotek coraz bardziej cierpiał, w nocy bardzo płakał z bólu i odszedł dziś rano.
[']
Sekcja wykazała, że nie był to FIP, ani białaczka, ani pp - kot miał bardzo przekrwione jelita, wdało się zakażenie krwi. Tak zrozumiałam to, co mówiła Agneska.
Jesteśmy wszyscy zdruzgotani - nowi właściciele (przeżyli drugą śmierć kota w ciągu dwóch tygodni - wcześniej odszedł na raka ich ukochany kocurek), Agneska i ja.
Nie wiem, co myśleć. Podobno do śmierci oprócz jakiejś bakterii mógł się przyczynić stres (cztery zmiany miejsca w ciągu 4 dni! Jedna noc u mnie, dwie w lecznicy, jedna u Agneski, potem nowy dom) i nagła zmiana diety na wysokobiałkową.
Chciałam go uratować, zorganizowałam zwariowaną akcję - inaczej się nie dało tego zorganizować... I teraz przez to wszystko kot nie żyje.
Nie mówię, że na podwórku by przeżył, pewnie tez nie.
Ale niczego mu to nie oszczędziło - śmierć miał bolesną i cierpiał.
W dodatku został odseparowany od kociaków, tęsknił za nimi.
Chciałam dobrze, domek, który mu znalazłam jest naprawdę wspaniały. Ale oni na razie nie chcą kota i wcale im się nie dziwię. Jeszcze nawet nie zdążyli opłakać poprzedniego :(
I czuję się podle wobec pani Beaty, karmicielki, która była do niego bardzo przywiązana. I miała swoje obawy co do tego, co jest dla niego najlepsze. To ja ja przekonałam, że tak będzie lepiej. Nie będę do niej dzwonić z tą wiadomością - ona kochała tego kota, nie chcę jej sprawiać bólu.
Nawet nie mogę płakać - bo to jest tak absurdalna sytuacja, że aż nie mogę uwierzyć. Nie mogę uwierzyć, że tyle dobrej woli, tyle wysiłku tylu osób, tyle serca dobrych ludzi może zostać w tak wstrętny sposób roztrzaskane przez zły los. I nie mogę uwierzyć, że ten kot ma nie żyć.
Był kochany, mądry i dobry -potrzebował ludzi i wreszcie miał swoich Dużych.
DLACZEGO!!!????
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sty 15, 2008 20:31

:cry: :cry: :cry:

[']
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto sty 15, 2008 20:38

Wcześniej nie trafiłam na ten wątek. Dopiero teraz :cry:
Współczuję Wam wszystkim, zaangażowanym w ratowanie Klakierka. To taka tragiczna sytuacja, gdy wszyscy chcą dobrze, robią wszystko co mogą, a mimo to okrutny los krzyżuje wszystko :cry:
Dziewczyny, nie obwiniajcie się, skąd mogłyście wiedzieć. Moja Magia, bojąca się ludzi, skrzywdzona, przejechała całą Polskę w kontenerku i nic się jej nie stało. Tego nie dało się przewidzieć :(
Klakierku [*][*][*]

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto sty 15, 2008 20:56

Dzisiaj przeczytałam wątek.Klakier był naprawdę niezwykłym Kotem.
['] :cry:

Lucky13

 
Posty: 4259
Od: Sob wrz 01, 2007 10:13
Lokalizacja: Strzelce Opolskie

Post » Wto sty 15, 2008 21:08

Anuk pisze:Nie wiem nawet, jak to napisać :(
W niedzielę widziałam się z Halinką - nową panią Klakiera-Nikodema.
Opowiadała, że wciąż boi się ludzi, że jest mocno zestresowany, że ciągle szuka swoich kociaków i próbuje je zaganiać do snu.
Dziś zadzwonił telefon - myślałam, że kot wymknął się przez drzwi, uciekł...
Ale stało się coś gorszego - on umarł...
W poniedziałek był bardzo słaby. Potem wymioty, biegunka - oczywiście zaraz pojechali do weta, ten podejrzewał FIP.
Kotek coraz bardziej cierpiał, w nocy bardzo płakał z bólu i odszedł dziś rano.
[']
Sekcja wykazała, że nie był to FIP, ani białaczka, ani pp - kot miał bardzo przekrwione jelita, wdało się zakażenie krwi. Tak zrozumiałam to, co mówiła Agneska.
Jesteśmy wszyscy zdruzgotani - nowi właściciele (przeżyli drugą śmierć kota w ciągu dwóch tygodni - wcześniej odszedł na raka ich ukochany kocurek), Agneska i ja.
Nie wiem, co myśleć. Podobno do śmierci oprócz jakiejś bakterii mógł się przyczynić stres (cztery zmiany miejsca w ciągu 4 dni! Jedna noc u mnie, dwie w lecznicy, jedna u Agneski, potem nowy dom) i nagła zmiana diety na wysokobiałkową.
Chciałam go uratować, zorganizowałam zwariowaną akcję - inaczej się nie dało tego zorganizować... I teraz przez to wszystko kot nie żyje.
Nie mówię, że na podwórku by przeżył, pewnie tez nie.
Ale niczego mu to nie oszczędziło - śmierć miał bolesną i cierpiał.
W dodatku został odseparowany od kociaków, tęsknił za nimi.
Chciałam dobrze, domek, który mu znalazłam jest naprawdę wspaniały. Ale oni na razie nie chcą kota i wcale im się nie dziwię. Jeszcze nawet nie zdążyli opłakać poprzedniego :(
I czuję się podle wobec pani Beaty, karmicielki, która była do niego bardzo przywiązana. I miała swoje obawy co do tego, co jest dla niego najlepsze. To ja ja przekonałam, że tak będzie lepiej. Nie będę do niej dzwonić z tą wiadomością - ona kochała tego kota, nie chcę jej sprawiać bólu.
DLACZEGO!!!????

Anuk, nie obwiniaj się! TO NIE TWOJA WINA. Chciałaś dobrze i zrobiłaś dla niego wszystko.
Przytulam Cię bardzo mocno i jestem z Tobą. A Klakierek bryka już po tęczowych łąkach.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto sty 15, 2008 21:11

To nawet nie jest tak, że ja się obwiniam...
Tylko po prostu nie jestem nijak w stanie zaakceptować tego, co się stało.
To prawda, on był niezwykłym kotem :cry:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sty 15, 2008 21:18

Anuk, bardzo współczuję :(.
[']
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto sty 15, 2008 21:25

Klakier był wspaniałym kotem, naprawdę superkotem! Z jego śmiercią nie można sie pogodzić, ale niestety trzeba ją przyjąć do wiadomości. Bo nic innego nie da się zrobić :cry: To wszystko stało się zbyt szybko.
Klakierku [`]
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro sty 16, 2008 8:33

Anuk pisze:Klakierek został szybko i sprawnie pozbawiony klejnotów rodowych. Wyglądało na to, że wszystko z nim w porządku. Do wtorku zostanie w lecznicy.


Smierć Klakiera to prawdziwa tragedia dla osób, które go karmiły, ratowały i dały dom i dla tych co kibicowali temu. Dla mnie też. Przeczytałam o tym wieczorem, ale dopiero dzisiaj mogę coś napisać.

Nie wydaje mi się, żeby to możliwe aby stres był tego przyczyną, ani zmiana diety.
Raczej błędy lekarzy. Może nie zbadali go dokładnie przed operacja.
Może niezbyt byli staranni podczas operacji.
Nawet najlepsi lekarze lekceważą b. często "byle jakie", bezdomne koty.
Zakładam, że ci lekarze co go ratowali zrobili wszystko co możliwe...

Ale zakażenie krwi nie wzięło sie z niczego. Klakier był przecież niedawno kastrowany.
No i te przekrwione jelita? Może czymś się zatruł?
(Jeden z moich kotów chyba strasznie zatruł się kiedys maścią na świerzba usznego(Oridemylem), a ja myślałam że to było od taniej puszki; lekarz utrzymywał,ze objawy pokazuje na zatrucie chemiczne).
Może na jakiś lek był uczulony?

Klakierowi życia to nie wróci, ale może byłoby to nauka na przyszłość dla nas wszystkich, aby to, w miarę możliwości, wyjaśnić.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 16, 2008 8:57

osset, ja nie bardzo czuję się kompetentna, żeby się wypowiadać w tej sprawie. Lecznica, do której trafił Klakier zajmuje się w bardzo dużym stopniu kotami bezdomnymi i wiem, że nie są tam lekceważone. Ale ja sama nigdy tam nie byłam. O zabiegu i o sekcji wie najwięcej Agneska.
Z tego co wiem, nie miał podawanych żadnych past i nie miał nigdzie dostępu do środków chemicznych.
Bardzo mi przykro, ze względu na to co przeżywasz - wiem, że byłaś jego wiernym kibicem. :cry:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Nikolayprofs, puszatek i 87 gości