Estraven pisze:racjonalista pisze:Poza tym (i tu znowu się narażę) nie wiem czy kotu może być przykro. Kot nie wie raczej , że jest mu przykro. Kot jeśli napotka warunki niekorzystne (utrata domu - bezpiecznej niszy) będzie dążył do odzyskania zaburzonej równowagi (będzie szukał optymalnych warunków) W skrajne sytuacji może zdechnąć. Tu odsyłam do Selye'go.
Trochę to w stylu podejścia do zwierząt jako "żywych automatów." Nie pamiętam, czy to był osiemnasty czy bardziej dziewiętnasty wiek. Chyba dziewiętnasty,
czasy behawioryzmu.
Na tej samej zasadzie można opisać działanie człowieka - chociaż obecnie zapewne wielu nazwie to redukcjonistyczną socjobiologią.
No właśnie, pierwsze co mi przyszło do głowy
racjonalisto, prawda jest taka, że niewiele wiemy o procesach myślowych zwierząt. Założenie, że nie myślą abstrakcyjnie przyjęto na podstawie kryteriów antropocentrycznych i związanych z werbalizacją ewentualnych myśli, a to przecież absurd, by mierzyć coś, nieprzystającymi do tego metodami.
To takie początki psychologii zwierząt. Miłe, ale uznajmy, że w obecnych czasach niezbyt zobowiązujące
Podobnie jak z badaniem inteligencji - jeśli przyjąć definicje mające na celu wyznaczenie współczynnika IQ, jak wiadomo mającego odniesienie do populacji ludzkich - zwierzęta nie są inteligentne.
Jesli zaś oprzeć się na jednej z najbardziej podstawowych definicji, odwołującej się do umiejętności radzenia sobie w zastanym środowisku, to rzekłabym, że wiele zwierzaków spisuje się pod tym względem o wiele lepiej niż człowiek.
Akurat w ostatnich latach zaczął się prawdziwy przewrót w badaniach psychologicznych, związany z nowymi metodami obrazowania aktywności mózgu (przede wszystkim PET). Może ta fala pozwoli przyjrzeć się procesom myślowym ludzi i zwierząt w sposób, który pozwoli na jakieś konkretniejsze wnioski. Sama jestem bardzo ciekawa.
Teraz chyba na to za wcześnie.