Co mi tu żadna nie mówi że spudnica zamiast spódnica napisałam i wieś robię

Aż tu zaglądam żeby głownej bohaterce przesłać na pamiątkę relację i się konfunduję

. Magiczny przycisk "zmień" i po kłopocie
Wracając do głównych bohaterów. Chłopaki zostały przedstawione kolejnym 2 Ciotkom. Które umiały się zachować i myszką się pobawiły, dały się popodgryzać i piszczały jak głupie "Koteeeeckiiiiiii "

o co średnio je podejrzewałam. Wojtunio przywitał się grzecznie, zrobił mru mru i dał się przytulić, Czarna Mamba na cześć ciotek walnęła gigantyczne kupsko ( jak jeden darował sobie bączusia to drugi...ech... )
W ramach okazywania gościnności moi Panowie postanowili nie opuszczać kolejnych Dużych nawet na krok... i egheym ładowały się za nimi nawet do toalety, niewpuszczone alarmowały o chamstwie które je spotkało i warowały pod drzwiami kibelka żeby defiladowym krokiem odprowadzić Kobity na ich miejsca.......
Oprócz tego zaczęły się pierwsze próby degustowania... Herbata Jaśminowa Ciotencji Wojtusiowi średnio przypadła do gustu, natomiast Kenaz jest zdecydowanym zwolennikiem kawy (( z kubka Ciotencji nr II )) ... obaj zasmakowali w brązowej torebce i kolanie Nr Pierwszego...

... A w Sobotę Wielki Dzień... Rodzicielka pozna zestaw kłaczastych bo na razie widziała tylko Kenaza kiedy KasiaD przywiozła go do (znaczi siem "z" do Pani Wetki) Felisa. Wychować już ich nie zdążę, pozostaje mi tylko liczyć na gen rodzinny który warunkuje niezaprzeczalne ześwirowanie na punkcie fauny tego padołu i zrozumienie Pani Matki ((( i tak sie zastanawiam, uprzedzić żeby zabrała zapaśne rajstopki do torebki czy nie uprzedzić...

)))
Kłaki właśnie zwolniły i gapią się w monitor, zapewne mówią Wam Cześć

i sprawdzają czy ich nie szkaluję za bardzo
Ta książka, to kto wie, może i w końcu usiądę do niej na poważnie, na brak inspiracji przez najbliższe kilkanaście lat się nie zapowiada
Pozdrawiamy Serdecznie Ściskamy i przesyłamy stado poleceń miziania Pobratymcom
