No i tak. Moja lecznica przyzwyczaiła mnie do zupełnie innych standardów pooperacyjnych.
Wczoraj dostałam Ritę niewybudzoną. W dodatku ciachnęli jej kawał ucha

.
Na szczęście mała doszła już do siebie, ale myślałam, że w końcu zabiorę ją do swojej lecznicy. Następnym razem chyba zawiozę im kroplówkę

.
Marynka lepiej. Apetyt wprawdzie jeszcze nie powrócił, ale już nie chowa się po kątach. Badania krwi nie dały żadnej odpowiedzi, co jaj może dolegać. Z wyjątkiem lekko podwyższonego białka całkowitego wszystkie inne parametry w normie, na usg nic niepokojącego nie widać. Kolejna zagadka.
Jeża planuję dzisiaj odrobaczyć. I pewnie jeszcze czeka nas kąpiel.
Wczoraj zawiozłam do lecznicy przedruk z angielskiego podręcznika dla weterynarzy

. A że trochę sobie poczytałam, to mam nadzieję, że kotów żadnym cholerstwem nie zarazi.
Ciekawa jestem, ile nasz jeżolek waży.