Jesteśmy po wizycie u weta. Mała dostała dwa zastrzyki wzmacniajace ogólną odporność, witaminki jakieś. Gardełko i węzły chłonne już ok. Futerko jednak porasta na łebku i brzuszku, tylne łapeczki już są ładne i zarośnięte. Okazuje się, że ja jestem histeryczka, wet widział Rysię w poprzedni poniedziałek i stwierdził, że jest duż poprawa
Ogonek ma na zakończeniu brzydką bliznę i wet twierdzi, że to już raczej tak zostanie. Rysia niestety cały czas go sobie liże i przez to on się czerwieni i jest taki jakby podrażniony.
Przy każdej wizycie wet czyści małej uszka, a tam za każdym razem ogromny zbiór czarnych paskudztw, trzeba będzie coś poradzić.
Nadal stosujemy imaverol, dopyszcznie vitalin max i za tydzień ewentualnie kolejny felisvac.
Poza tym Rysia jest w dobrej formie. Tylko grymaśnica z niej okropna. Najbardziej smakowały jej maleńkie puszeczki hills'a, poza tym nie jemy animondy, kurzej piersi i sheby. Jemy natomiast paszteciki gourmet oraz suche.
Co do terminu tymczasu to pewnie zostanę tu co najmniej do końca października

A domek mógłby się znaleźć, ale taki super i bardzo, bardzo kochający.
I tyle w dzisiejszym komunikacie