Eh... co tu dużo mówić... jak szłam tam po koty, to martwiłam się, że będę musiała wybierać, któremu maluszkowi zapewnić domek, a które tam zostawić... ale... okazało się, że nawet "nie ma w czym wybierać". Jedyny kociak na kociarni to była ta ślicznotka:
Na kwarantannie był tylko jeden maluch (a przynajmniej tylko jeden wyszedł), jednak pracownik nie chciał mi go wydać. Może uda się go wyciągnąć
W kociarni jest jeszcze kotka, o której pisała Terenia, z całym miotem pręgusków (chyba 5, nie policzyłam

). Nie wiem czemu ich nie uśpiono, może dlatego, że są schowane w głebi szafki i ja zauważyłam je tylko przez przypadek. Niestety jeśli to faktycznie było przyczyną pozostawienia ich przy życiu, to strach myśleć co będzie gdy zaczną już wypełzać stamtąd
Może ktoś mógłby przygarnąć kocią mamusię z maluszkami? Wiem, że większość forumowiczów nie może już sobie pozwolić nawet na jednego kociaka, a co dopiero na takie stadko, ale może jednak ktoś się trafi?