Uśpiłem Kotkę:-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 21, 2007 13:45

To nie ta kategoria... Maż jest dobrym człowiekie, ale wychowany w obojętności do zwierząt. Mamy koty od kilku lat - zawsze nieszczęsne przybłędy, chore i przez to spory obrót, bo się wykruszają :( , ale zawsze pojedynczo. Maż jest pedantem, nie lubie jak mu pierze po domu lata, kuweta zawadza i śmierdzi, ulubione miejsce na kanapie - zajęte. A co gorsza, uważa, że bardziej dbam o koty (także te bezdomne, które dokarmiam) niż o niego. Prpozycja wzięcia drugiego kota to pewny rozwód a przynajmniej kwasy na czas nieokreslony. Więc musze sobie jakoś radzić po partyzancku - doświadczenie z konspiracji się przydaje...
Zastanawiam się nad stworzeniem wątku "Jak z TŻ niechętnego kotom zrobić kocioluba?". Może ktoś ma jakieś adekwatne doświadczenia?

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 21, 2007 14:05

płakałam, kiedy czytałam ten wątek... tylko nieuleczalna choroba prowadząca do śmierci i sprawiająca ból jest w stanie usprawiedliwić eutanazję, nic innego, nie emocje, nie znudzenie, nie wygoda... a i wtedy podejrzewam, że jest dostatecznie ciężkim przeżycie, bo to opiekun musi podjąć decyzję o tym, że za kilka dni/godzin zwierzęcia już nie będzie, przestanie oddychać i zniknie...
"przyjaciele" doradzili Ci rozwiązanie najprostsze, ale to nie jest rozwiązanie najprostsze, bo za decyzje o życiu i śmierci, zwłaszcze kogoś, kto nie może się przed tym obronić, trzeba brać odpowiedzialność... ja wierzę, że wszystko co robimy procentuje i zarówno dobro jak i krzywda wracają... dlatego staram się zminimalizować szkody jakie mogłabym wyrządzić swoim postępowaniem...

myślę, że dzieciom należy się prawda, nawet jakby miał ucierpieć Twój autorytet, bo to one w przyszłości będą zmuszone stanąć w obliczu problemów i podejmować decyzje samodzielnie... muszą wiedzieć, jakie są konsekwencje złego wyboru, muszą wiedzieć, że się wstydzisz i Was to boli, może nawet powinny się wypłakać w Wami...

mam też prośbę - pogadaj z wetem i powiedz mu, jak bardzo to źle wpłynęło na Wasze życie, on jest też od tego, żeby sugerować różne rozwiązania a nie tylko wygodne dla niego i dla klienta, nie jest od przyklaskiwania klientowi, w celu zafundowania mu dobrego samopoczucia i minimum wyrzutów sumienia - tylko od leczenia, jeśli tak chętnie przystaje na propozycje eutanazji na życzenie - to minął się z powołaniem i może powinien zostać rakarzem,
niech wie, że jego szkodliwe decyzje, na które pacjent się nie poskarzy, bo nie żyje, nie zostają bez śladów, może kiedy przyjdzie kolejny klient pod wpływem emocji zdecydowany uśpić kotkę, bo np. drapie meble, zaproponuje mu: kupienie drapaka, a kotu sikającemu po kątach: kastrację albo badanie nerek...

zachowanie agresywne u zwierząt najczęściej ma podłoże chorobowe, często wystarczy komplet badań i odpowiednia terapia,
a jeśli kot jest naprawdę bardzo agresywny wobec wszystkich, nie daje się zsocjalizować i nie lubi ludzi - to zawsze można mu poszukać odpowiedniego domu na wsi (schronisko też nie jest dobrym rozwiązaniem, ale przynajmniej nie ostatecznym)...

cały czas boli mnie serce, kiedy myślę o Twojej kotce, jak już ktoś wcześniej napisał - mój kot też należy do tych, które w jakiś sposób "uratowały" życie...
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Śro lut 21, 2007 14:11

Fri pisze:mam też prośbę - pogadaj z wetem i powiedz mu, jak bardzo to źle wpłynęło na Wasze życie, on jest też od tego, żeby sugerować różne rozwiązania a nie tylko wygodne dla niego i dla klienta, nie jest od przyklaskiwania klientowi, w celu zafundowania mu dobrego samopoczucia i minimum wyrzutów sumienia - tylko od leczenia, jeśli tak chętnie przystaje na propozycje eutanazji na życzenie - to minął się z powołaniem i może powinien zostać rakarzem,
niech wie, że jego szkodliwe decyzje, na które pacjent się nie poskarzy, bo nie żyje, nie zostają bez śladów, może kiedy przyjdzie kolejny klient pod wpływem emocji zdecydowany uśpić kotkę, bo np. drapie meble, zaproponuje mu: kupienie drapaka, a kotu sikającemu po kątach: kastrację albo badanie nerek...


Zgadzam się z tym ten wet musi usłyszeć kilka słów prawady.
Też trafiłam na takiego kiedyś , kazał kota oduczyć sikania a nie zbadał moczu :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lut 21, 2007 14:28 Zosia

Fri pisze:
"myślę, że dzieciom należy się prawda, nawet jakby miał ucierpieć Twój autorytet, bo to one w przyszłości będą zmuszone stanąć w obliczu problemów i podejmować decyzje samodzielnie... muszą wiedzieć, jakie są konsekwencje złego wyboru, muszą wiedzieć, że się wstydzisz i Was to boli, może nawet powinny się wypłakać w Wami..."

Zgadzam sie z tym , ale tylko w przypadku, jesli sa w odpowiednim wieku , powyzej 14 lat!!!
A z wetem też bym radzila pogadac jak sugeruje Fri.

gisha

 
Posty: 6077
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lut 21, 2007 14:37 Re: Zosia

gisha pisze:Fri pisze:
"myślę, że dzieciom należy się prawda, nawet jakby miał ucierpieć Twój autorytet, bo to one w przyszłości będą zmuszone stanąć w obliczu problemów i podejmować decyzje samodzielnie... muszą wiedzieć, jakie są konsekwencje złego wyboru, muszą wiedzieć, że się wstydzisz i Was to boli, może nawet powinny się wypłakać w Wami..."

Zgadzam sie z tym , ale tylko w przypadku, jesli sa w odpowiednim wieku , powyzej 14 lat!!!
A z wetem też bym radzila pogadac jak sugeruje Fri.


oczywiście, nie Prawda pod tytułem: zaniosłem kotka do weterynarza, który dał kotu zatrzyk zatrzymujący akcję serca
tylko prawda okołoludzka: kotka była agresywna, a ja nie zastanowiłem się, gdzie lezy problem, tylko podjąłem zła decyzję, kotki z nami nie ma/nie żyje, nie musiało tak być, można było leczyć albo znaleźć jej inny dom, przeze mnie stało się źle, nie można już nigdy dopuścić do tego, żeby sytuacja się powtórzyła... etc.

myślę, ze nawet małym dzieciom, które i tak wiedzą, że wydarzyło się coś co nie powinno się stać, trzeba wyjaśnić przyczyny i skutki, tak, żeby wiedziały dlaczego zmienia sie coś w ich otoczeniu...

chodziło mi bardziej o to co napisał ed:
że wstydzi się powiedzieć dzieciom, że podjął głupią i złą decyzję

każdemu się zdarza zachować głupio i zrobić coś złego - najważniejsze jest wyciągnąć właściwe wnioski (co zostało już uczynione) i uczyć się na własnych błędach - w tym przypadku dzieci mogą nauczyć się na cudzym błędzie i nie muszą go nigdy popełnić same - a czasem - o ile to możliwe - naprawić krzywdę lub choć zadośćuczynić, jakkolwiek biblijnie to zabrzmiało - zawsze można zrobić coś dobrego w miejscu własnoręcznie popełnionego zła, żeby równowaga w przyrodzie została zachowana...
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Śro lut 21, 2007 14:43

Uważam że wiek akurat 14 lat nie jest wyznacznikiem ,dzieci teraz szybciej dorastają i sa bardziej dojrzałe niż nam się wydaje.

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lut 21, 2007 14:53 Re: Zosia

Beliowen pisze:
"I nie histeryzowałabym że dzieci nigdy nie wybaczą
wybaczą różne błędy
za to najtrudniej wybaczyć brak szczerości.[/quote]

Masz rację Beliowen, , jeśli są mało wrazliwe i z kotem nie byly związane, to może i ich wcale nie obejdzie i wtedy bezwarunkowa szczerosc !!!
Ale przypuszcza,ze dzieci są kilkuletnie i taka szczerosc im nie jest potrzebna.

gisha

 
Posty: 6077
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lut 21, 2007 15:13

To nie jest tak że się wstydzę powiedzieć dzieciom prawdę. Nie wstydzę się - tylko myślę jak to zrobić. Czy powiedzieć im o złej i nieprzemyślanej decyzji, o tym że przecież można było ją leczyć i to z dobrym skutkiem. Że wcale nie było potrzeby usypiania. Ot dylematy starego głupca, który działa bezmyślnie. Dzieciaki mają 7 i 14 lat. Pozornie przyjęły wiadomość ze spokojem. Młodsza córka popłakała się następnego dnia. Tęskni za Zośką. Syn niby nie okazuje tęsknoty ale nie wierzę w tę pozę. Wiem, że jest bardzo uczuciowy i jest mu ciężko. Chciałem niby dobrze dla dzieci a wyszło dokładnie odwrotnie. Teraz muszę to wszystko pozbierać do kupy i porozmawiać z nimi. Choć sam nie mogę się uspokoić, głos więdnie mi w gardle.
Jeszcze wyjaśnienie. Weterynarz sugerował mi przed zabiegiem że może lepiej najpierw ją wysterylizować, spróbować coś zrobić, ale chyba w emocjach nie słuchałem. Jestem na siebie wściekły za to że nie dałem Zośce szansy. I jednocześnie naraziłem nas wszystkich na niepotrzebne przeżycia.
Oczywiście będę na forum pilnował żeby nikt więcej nie popełnił takiej głupoty. Odsyłajcie takich ludzi do mnie. Teraz już wiem co się czuje w takich sytuacjach.

ed

 
Posty: 12
Od: Wto lut 20, 2007 14:38

Post » Śro lut 21, 2007 15:16

Fri, bardzo pięknie to napisane - też tak myślę. A Ed jest chyba dobrym człowiekiem tylko zbłądził - znów biblijnie - ale ma szczerą chęć odbycia pokuty, a tym samy wybaczenia.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 21, 2007 15:18

Ed moja 15-letnia córka po przeczytaniu Twojego topicu popłakała sie ..... ja też :(

W tej chwili mamy 7 kotów.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11994
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro lut 21, 2007 15:18

ed pisze:Dzieciaki mają 7 i 14 lat. Pozornie przyjęły wiadomość ze spokojem. Młodsza córka popłakała się następnego dnia. Tęskni za Zośką. Syn niby nie okazuje tęsknoty ale nie wierzę w tę pozę. Wiem, że jest bardzo uczuciowy i jest mu ciężko. Chciałem niby dobrze dla dzieci a wyszło dokładnie odwrotnie. Teraz muszę to wszystko pozbierać do kupy i porozmawiać z nimi. Choć sam nie mogę się uspokoić, głos więdnie mi w gardle.

widzisz, one mogą wyciągnąć wnioski, zwłaszcza dziewczynka, że to one zrobiły coś złego skutkiem czego kotka została uśpiona... w przyszłości mogą się bać przychodzić do ciebie z problemami, żeby znowy nie "doprowadzić" do czegoś tak strasznego...musisz im wyjaśnić, że decyzja była pochopna, zła, nieodwracalna, ale to Ty ją podjąłeś, Ciebie obciąża i poproś, żeby Ci wybaczyły... to wystarczy...

i nie rekompensuj tej straty od razu drugim kotem, przejdźcie "żałobę", dzieci mogłyby odebrać to jako "łatwo poszło, łatwo przychodzi..."

a wetowi i tak powinieneś powiedzieć, że żałujesz podjętej decyzji...
czasami zdarzają się weci, którzy widząc determinację osoby, która przychodzi ze zwierzęciem do uśpienia, mówią tylko, że uśpili, (żeby nie poszła do kogoś innego) a tak naprawdę szukają im domu po cichu albo umieszczają w jakimś azylu... może Twój przykład podziała i na tego weta tak, żeby wstrzymywać się z ostatecznym krokiem albo z większą determinacją odradzać uśpienie, albo po prostu nie wykonywać tego zabiegu w swoim gabinecie... (co powinien był zrobić - może Ty rozmyśliłbyś się po drodze do domu...)
Ostatnio edytowano Śro lut 21, 2007 15:27 przez Fri, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Śro lut 21, 2007 15:26

Ja myslę, że powinieneś swoim dzieciom jak najszybciej powiedzieć, aby dzieciaki też mogły sobie pozwolić na wypłakanie się przy Was, nie musiały tego dusić w sobie. Niech wiedzą, że choć zbyt pochopnie podjąłeś decyzję, to bardzo tego żałujesz też tęsknisz za Zośką. Oczywiście wyczucie w rozmowie się przyda, znasz swoje dzieci i Ty najlepiej wiesz ile i w jakiej formie możesz im przekazać...
Trzymam kciuki :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lut 21, 2007 15:50

To już duże dzieci masz i należy się im prawda.
Troche się zdziwiłam ,że kotka była agresywna w stosunku do nich :?
Moja córka 8 letnia i kotka dorosła to prawdziwe przyjaciółki ,nawet córka jej wpycha tabletkę nie powiem boję się ale radzi sobie.
Przykre to wszystko :( aż łzy same cisną się ,jednak weta nie słuchałeś ,więc kogo :?:
Zostań na forum poczytaj o kotach może uda sie Wam dać kiedyś domek kociej biedzie, bo jesteś dobrym człowiekiem ,tylko zbyt pochopnym i wygodnym w działaniu :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lut 21, 2007 16:25

ed pisze:To nie jest tak że się wstydzę powiedzieć dzieciom prawdę. Nie wstydzę się - tylko myślę jak to zrobić. Czy powiedzieć im o złej i nieprzemyślanej decyzji, o tym że przecież można było ją leczyć i to z dobrym skutkiem. Że wcale nie było potrzeby usypiania. Ot dylematy starego głupca, który działa bezmyślnie. Dzieciaki mają 7 i 14 lat. Pozornie przyjęły wiadomość ze spokojem. Młodsza córka popłakała się następnego dnia. Tęskni za Zośką. Syn niby nie okazuje tęsknoty ale nie wierzę w tę pozę. Wiem, że jest bardzo uczuciowy i jest mu ciężko. Chciałem niby dobrze dla dzieci a wyszło dokładnie odwrotnie. Teraz muszę to wszystko pozbierać do kupy i porozmawiać z nimi. Choć sam nie mogę się uspokoić, głos więdnie mi w gardle.
Jeszcze wyjaśnienie. Weterynarz sugerował mi przed zabiegiem że może lepiej najpierw ją wysterylizować, spróbować coś zrobić, ale chyba w emocjach nie słuchałem. Jestem na siebie wściekły za to że nie dałem Zośce szansy. I jednocześnie naraziłem nas wszystkich na niepotrzebne przeżycia.
Oczywiście będę na forum pilnował żeby nikt więcej nie popełnił takiej głupoty. Odsyłajcie takich ludzi do mnie. Teraz już wiem co się czuje w takich sytuacjach.

Sprawdza się wiec stare przysłowie "Mądry Polak po szkodzie"
Teraz to i ja współczuję całej sytuacji , a dzieciom powiedzieć :
Zrobilem głupio, nie wiedzialem ze można inaczej,ze mozna było leczyc ,teraz dopiero tego się dowiedziałem.Bardzo mi z tym zle, uczcie sie dzieci , próbujcie szukać wszelkich rozwiazań przed ostateczną ,nieodwracalną decyzją
Zakończę tez przyslowiem:Co nagle to po diable!.

gisha

 
Posty: 6077
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lut 21, 2007 16:25

Bungo pisze:T
Zastanawiam się nad stworzeniem wątku "Jak z TŻ niechętnego kotom zrobić kocioluba?". Może ktoś ma jakieś adekwatne doświadczenia?

:D :D
bardzo dobry pomysł! ja też walczylam długo z TŻ, który też był wychowywany w duuuużej obojętności dla zwierząt, o drugiego Miziaka; były awantury, łzy, ciche dni, kategortyczne stwierdzenia - zarowno z jednej jak i z drugiej strony... ale ja się uparłam, powiedziałam, żeby mnie ewentualnie w... nos pocałował, jak ma ochotę i zjawił się drugi Kociamber... i co? teraz sobie chłop życia nie wyobrażan bez tych dwóch wariatów futrzastych :wink: a jak się już nie długo przeprowadzimy do nowego, dużego domu, to kto wie... :wink:
Obrazek Obrazek

Maura

 
Posty: 577
Od: Pon paź 09, 2006 22:23
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 55 gości