Muszę pomóc dobremu człowiekowi. Nieśmiała wraca :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 02, 2006 13:15

Lena, skąd mogłaś przewidzieć serię pecha?

A jak na razie leelex się zgodziła :1luvu: Zawiozę do niej kotulca dzisiaj :D

Misio pewnie będzie przerażony, szkoda go, bo taki wrażliwiec z niego :( Ale to kot idealny do zakocenia się, powinien szybko znaleźć domek!
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 02, 2006 15:42

W Razie gdyby była awaria z domem tymcz. kolejna to przypominam się.
Wprawdzie sytuacja mieszkaniowa troche się zagęściła, ale mały Misio się zmieści.

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2837
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Czw lis 02, 2006 21:11

Gutek, bardzo się cieszymy :D W razie, gdyby w poniedziałek coś się skomplikowało (Misio ma iść do... następnego domku tymczasowego :( ), to na pewno będziemy pamiętać :D

A Misio wcale nie jest MAŁY :twisted:
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 02, 2006 22:34

Jest mlodziutki ale nad wied wyrosniety - ale nie ma mowy o pomylce, to po prostu kawal chlopa :-)

Kurcze a mozeby pomyslec o domu juz tymczasowym na dluzej a nie do poniedzialku i dalej przenosic go? Chyba ze juz jest u Leelex i nie ma wyjscia.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 02, 2006 22:41

Misio Jest u Leelex.

atiwoj

 
Posty: 674
Od: Nie sie 27, 2006 14:54
Lokalizacja: WROCLAW

Post » Pt lis 03, 2006 0:07

Lena pisze:Jest mlodziutki ale nad wied wyrosniety - ale nie ma mowy o pomylce, to po prostu kawal chlopa :-)

O to to to, ma takie grubasnie łapiszcza, że niezły cielak z niego wyrośnie :lol:

Lena pisze:Kurcze a mozeby pomyslec o domu juz tymczasowym na dluzej a nie do poniedzialku i dalej przenosic go? Chyba ze juz jest u Leelex i nie ma wyjscia.

Nie wiem, trzeba pytac Leleex :wink:
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 05, 2006 13:48

podnosze i trzymam kciuki za kociaki,pozdrowienia od Budrysa :D -ma sie dobrze,ma ataki gryzienia,ale czy kazdy kot musi byc idealny? :wink: oprocz tego miziasty baardzo,zapoznal sie z kolega Myszkinem,bardzo przyjaznie jest do niego nastawiony,tylko Myszkin jeszcze czasem na niego fuknie :wink: Przekazcie p.Ani,ze sie fajnie zadomowil :D

Alispo

 
Posty: 245
Od: Czw cze 17, 2004 23:14
Lokalizacja: Wroclaw

Post » Nie lis 05, 2006 14:00

Czekam dziś na kontakt z pewna panią, która chce adoptować mruczącego kotka. Jowita miała podać jej mój numer domowy i czekam na telefon. Podobno pani cały życie miała koty (jakaś starsza pani), ostatni na wiosnę (?) , chyba na wiosnę, umarł na mocznicę. I nie chciała po tej stracie już kota. Ale zadzwoniła do Jowity i powiedziała że pusto w domu bez kota... I że chce jakiegoś, który mruczy :)

Trzymajcie kciuki, może Misiu pojedzie dziś do stałego domku :?:
Leelex, Tereska & Leeloo za TM :(

leelex

Avatar użytkownika
 
Posty: 1910
Od: Śro lut 01, 2006 22:17
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 05, 2006 19:53

Pani wczoraj przez telefon wydala mi sie bardzo sympatyczna i odpowiedzialna,ale dzisiaj trudno bylo mi sie z nia porozumiec..
Osobom zainteresowanym podam do tej pani tel.na PW.Nie nalezy tej pani ufac,zdaje mi sie,ze nie wylewa za kolnierz.

atiwoj

 
Posty: 674
Od: Nie sie 27, 2006 14:54
Lokalizacja: WROCLAW

Post » Nie lis 12, 2006 7:54

No i ostatecznie Misio nie pojechal nigdzie do domu, bo pani okazala sie mocno podejrzana. Po kilku dniach u Leelex trafil do kolezanki Wikulca i nadal tam siedzi czekajac na swego czlowieka...

Jego mama, Lalka, była zabrana na zabieg kastracji (spotkalam pania Anie jak z nia szla do lecznicy), mam nadzieje ze wszystko poszlo ok. Dzisiaj to sprawdze, bo niestety ale odbieram o 10 Niesmiala Zielonooka z adopcji. Kotka od 3 tyg siedzi u tego pana pod kaloryferem i wcale nie zamierza byc jakas bardziej kontaktowa. Nie chcialam mu tego mowic, ale przyszlo mi do glowy ze moze boi sie mezczyzn bowiem niesmiala to ona byla, ale nie az tak. Martwi mnie tez to ze pan sie zniechecil (to byl pierwszy kot) i nie wiem czy uda mi sie umiescic tam kolejnego, a szkoda mi tracic fajny dom.

Mojra ma sie bez wiekszych zmian, niedlugo musi wreszcie zostac ciachnieta to moze zlagodnieje.

Nie pamietam czy juz tu pisalam o tym, nie widze tego w podgladzie najswiezszych postow, ale BUDRYS ZNALAZL DOM! Dala mu go Alispo (nie wiem czy jest zarejestrowana na miau, na dogomanii juz pewniej), ktora wspolpracuje z nami od jakiegos czasu. Kocurek ma dom z ogrodem u jej rodzicow. Nie zdazylam go zaszczepic (ale został wykastrowany), ale przelalam na konto Mamy Alispo 35zl na ten cel i maja to sami zrobic na AR. Ostatnio jak dzwonilam wszystko bylo ok, Budrys troche podgryzal, ale bez wiekszej tragedii i radzili sobie.

No i to tyle z kocich nowosci. Nadal do wydania jest 5 kotow, z czego 3 w azylku (Topik i Misio na tymczasach). No i oprocz tego jak podliczylam ostatnio mam... 20 kociat dla ktorych potrzebny jest dom tymczasowy... tak, 20... posypaly mi sie interwencje i telefony bo tu ktos wyrzucil, to na dzialkach, tu u biednych ludzi i mnoza sie na potege i tak po 3-4-5 kociat to sie uzbieralo nagle 20szt prawie :( Nie bardzo wiem jak sie za to zabrac, a jakos musze.

Troche kroczkow do przodu zrobilismy, troche do tylu, bo nie wszystko moze sie udawac chyba... Dzisiaj zobacze jak sprawa wyglada. Wczoraj tylko dzwonilam do pani Ani i wiem ze jest niezle chora na jakies grypsko czy cos, ale do pracy i do kotow i na karmienie pod blokiem i tak musi chodzic bo kto to za nia zrobi...


No, to tak mianem "newslettera".

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 12, 2006 18:21

Zielonooka odebrana, zaszczepiona. Moze pare slow na ten temat, bo pierwszy taki przypadek mialam. Kotke znam od jakiegos czasu bo kilka razy u Ani bylam, prawda? Owszem, byla niesmiala, jak przychodzilam chowala sie, Colas tez tego doswiadczyla, ale po ok 30 min wychodzila powoli i bylo lepiej, obserwowala. Dlatego oglaszalam ja jako "Niesmiala". Wiozac ja do pana spedzila ok 4h u mnie. W lazience troche chowala sie za toalete, ale po jakims czasie rozluznila sie na tyle ze lezac w kontenerku wyraznie bodla lebkiem do glaskania - w nowym miejscu. Uznalam to za dobry znak i ze w miare szybko sie w nowym miejscu przyzwyczai. Pierwsze dni byly ciezkie ale 3 dnie juz normalnie jadla sikala kupala ale wychodzila noca. Niestety przez 3 tyg kotka siedziala za kaloryferem, pana drapala gdy probowal ja brac, buszowala noca. Facet wybitnie sobie nie radzil z nia. Dzis jak przyszlam - kot wcisniety za kaloryfer niemalze na plaskacza. Pan do mnie ze na pewno jej nie wyciagne i ze on ja popchnie zza kaloryfera kijkiem od miotly lekko zeby wyszla a ja zlapie bo on juz caly podrapany (fakt, byl podrapany). Ostatecznie po prostu udalo mi sie kotke wyciagnac za skore na karku (byla tak wcisnieta ze popychanie jej za tylek zeby wyszla nie dalo rady), przylgnela do mnie cala wbijajac mi pazury ale ze strachu, byla grzeczna. Pan nie mogl uwierzyc ze zrobilam to "po dobroci" (o ile wydarcie kota za skore na karku mozna nazwac po dobroci, no ale staralam sie delikatnie jak sie da) i ze ona u mnie na rekach siedzi... Naprawde byl zaskoczony.

Na poczatku w klatce bardzo sie trzesla, w autobusie zaryzykowalam i wlozylam reke do klatki, poglaskalam, znow bodla lebkiem do glaskania... 8O w poczekalni zaczela mruczec jak traktor i caly czas na stole wet. i podczas szczepienia (nawet mi p.Dabrowska dala przez stetoskop posluchac jak brzmi mruczenie kota "z bliska"! Ale bajer, mowie Wam!) i podczas podrozy do azylku p.Ani tez mruczala. P. Dabrowska po wysluchaniu historii powiedziala ze moze to po prostu inny sposob zachowania mezczyzn, ton glosu, zapach, a moze faktycznie ktos kiedys (jakis facet) na dzialkach jej krzywde zrobil...

Troche juz z tym panem rozmawialam i nie sadze zeby on jakakolwiek krzywde zwierzakowi robil, naprawde. Bardzo poczciwy czlowiek, zdaje sie miec dobre serce do zwierzat. Jego mama, starowinka juz, tez lagodnie do kici gadala jak probowalam ja wyciagnac. Nie sadze by jakas krzywda jej sie tam dziala. Zaproponowalam ze innego kota im znajde, narazie lekki opor i zniechecenie ale bede pracowac nad nim jednak. Szkoda bo jakis przytulas moglby miec dom, malego kociaka im nie polecam raczej, raczej doroslego, spokojnego, super przytulastego.

Tak wiec Zielonooka czeka na dom, ale zmieniamy zasady ze jednak to kot dla kobiety, chetnie do innych kotow. Ona naprawde jest przeslodka, i bardzo drobniutka. I ufna, mimo niesmialosci. Bardzo szybko sie do mnie tulila. Sliczna z niej kotka. Prawde mowiac chcialam ja dzis do siebie do domu wziac, ale mam ostatnio tylko kotow w kolejce czekajacych na sterylki (ulicznych) ze moja lazienka musi byc wolna... wiec wrocila do Ani.

Tyle o Niesmialej.


Mojra jest juz po sterylce (we wtorek miala). Co za charakterne stworzenie, przeorala mi dzis reke pazurami bo sie zbytnio spoufalilam glaskajac. Jak jej po tej sterylce nie przejdzie - to naprawde jednak szukam jej domu z ogrodem lub pojdzie na kota do obejscia (oczywiscie ze spelnieniem podstawowych wymogow: jedzenie, cieple spanie, daleko od drogi, opieka wet. )

Lalka sterylki nie miala. P. Ania mowi ze od ok 2 tyg slabo je. Mysli nad zrobieniem jej badania krwi do czego ja zachecilam i powiedzialam ze zwroce pieniadze za nie.

P. Ania jest bardzo chora. Zjawila sie dzis w azylku posprzatac ale tak harczala ze nie pozwolilam jej jechac do lecznicy i ja zabralam kocura Kube na antybiotyk (podworkowy, czeka na kastracje, potem wraca na podworko) :( Sie zarobi kobita, powinna lezec w lozku i brac antybiotyki, harczy jak nie wiem co. Koty leczy a ze soba nawet u lekarza nie byla... :evil: :evil: :evil:

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 13, 2006 21:13

BIedna Nieśmiała...
Może ona, tak jak mój Miciek, powinna egzystować tylko w "kocim stadzie" ? W grupie, gdzie nie będzie na sobie skupiać całej uwagi człowieka?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 20, 2006 9:59

Ale "się porobiło" w kwestii Topikowej :):):)

Rodzicielka Moja, do kotów nastawiona (kiedyś) przyjaźnie acz z rezerwą, swego czasu przeciwna Bazylowi w naszym domu oprotestowała wiadomość o potencjalnym domu dla Topika znalezionym przez Miciułkę i oznajmiła "ja bym chciała, żeby on u nas został... i to będzie mój kot" A! A! A!

Wczoraj wieczorem przeprowadziłam z Nią rozmowę spokojną i rzeczowa, zdania nie zmieniła. Argumenty były różne, jeden Wam przytaczam "bo one się tak ślicznie bawią, nie możemy ich rozdzielić". No nie możemy... Dokociłam się! Topik zostaje u nas! Jeszcze nie do końca w to wierzę :D

Miciułka już wie, Potencjalni będą namawiani do Innego Kota. Leno, po południu (z domowego komputera) odeślę szczepieniowe pieniądze na KZ.

Wikulec

 
Posty: 440
Od: Śro sie 16, 2006 15:49
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 20, 2006 10:11

hm, wiesz, dla mnie bomba, ale powiedz Miciulce bo umowiona byla z ludzmi i oni ponoc napaleni, musi im delikatnie to wytlumaczyc

i moze wezma Misia? albo innego, kociat ci u mnie teraz dostatek...

edit: ok, niedoczytalam, dobrze ze marta juz wie

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 20, 2006 10:18

Ale niespodzianka !
Nasi rodzice czasami są nieprzewidywalni, czasem w miły sposób 8)


Gratuluję dwóch kotów :D

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, Patchi, Patrykpoz, zuzia115 i 93 gości