Marleya adoptowała dziewczyna, która ma już kota i leczy go właśnie w tej lecznicy. Interesowała się nim już od pewnego czasu, ale musiała to wszystko "przetrawić". Myślę więc, żę decyzja była w pełni świadoma i przemyślana. Dokładnie wiedziała co Marleyowi dolega i jak trzeba się nim opiekować. Niestety nie ma netu i nie będzie mogła nam tu relacjonować postępów kota w nowym domu, ale na bieżąco będzie o tym wiedziała wetka, która będzie mi zdawać relacja a ja oczywiście Wam
