no wiec Pitek był u weta rano razem z moja kolezanka, osluchal go i stwierdzil ze dobrze ze jestesmy ze to poczatek choroby i po jednym zastrzyku mu powinno przejsc no i rzeczywiscie Pitek juz nie chrzaka!nie wypluwa sliny takiej gestej, no ale jest chyba smutny teraz, bo go zostawilam na tydzien

Misia w pokoju zamknieta dochodzi do siebie(na pozegnanie podrapala mnie jak jej dawalam lek tak zebym o niej pamietala chyba

)
a Pitulka tulil sie do mnie jak wychodzilam juz za nimi tesknie no ale mnie tez wolne sie nalezy od tego wszystkiego
do kochanej gromadki zajrzy tato jutro a dokladnie do Misi bo Pitula biega po mieszkaniu wolny, tylko ona odizolowana.
a od poniedzialku beda zagladaly dwie kumpele,

jedna od lekow podawania bedzie, a druga od napojenia, nalozenia jedzonka, i posprzatania kupek

heh odezwe sie za tydzien, chyba, bo niewiem czy do jakiegos kompa bede miala dostep