TyMa pisze:No to ciekawe co po mnie latło od 4 rano razem z Maybim? Było tak szybkie, że dostrzec nie mogłam i polowało na moje stopy.Teraz siedzi w kuchni i łowi wode cieknącą z kranu, i zmywa nią blaty i kafelki. Dziś przy śniadaniu odgonił Tymka, ale stwierdził, że u niego żarełko to samo, więc poszedł pacnąć Maybiego, ten oddał, ale oba bez pazurków. W efekcie Tymek w toaletowej jadalni, Maybe jadł z miski Iwa i vice versa. Teraz lata po domu z plstikową obejmą z szybkością ponaddźwiękową. A duże wygrzewają się na słoneczku i mają cyrk za darmo! Ja zresztą też! A wiecie, co ja mam podczas robienia kocyków? Więcej czasu zużywam na rozplątywanie wełen niż na robienie. Potrafi się tak zamotać, że tylko nożyczki go ratują! Tnę wełny, nie kota!
To ja miałam zupelnie innego kota
Albo szalał w dzień, kiedy mnie nie ma w domu. A sen mam doś mocny, pewnie stado mamutów musiałoby po mnie deptać, żebym się obudziła



