Stefcio mial nielada atrakcje
wybralismy sie z TZ i kotami na wies do zaprzyjaznonego domku, wczoraj wieczorem wrocilismy
mnostwo kotow sie juz nawozilam w zyciu i nigdy nie bylo takich problemow podczas podrozy samochodem
W polowie drogi Stefcio sforsowal transporterek

i wyszedl, zaczal krecic sie po calym samochodzie przyprawaiajac kierowcow o niemale przerazenie
my z TZ wygladalismy jak biale grizzly, wszystko bylo we wlosach kocich, bo zestresowany stracil chyba jedna czwarta
gdy zasiadl kierujacemu pojazd mechaniczny TZ-towi na ramieniu, zabawa sie skonczyla, Stefcio wyladowal na moich kolanach
Pozdroz byla dosc meczaca, nie planowalam na razie zakupu nowego transporterka, ale widac to bedzie jeden z tych nieprzewidzianych wydatkow nadzwyczajnych
na miejsu za to byla nielada gratka, szeleczki (prawie nie oponowal przy zakladaniu) ogrodek i dawaj zwiedzamy, ptaszki, muszki, motylki, kwiatki, psy, koty wiejskie - wszystko bylo intresujce
Stefcio nawet nasyczal na Macka, wiejskiego kotka, ktory zawsze przychodzi na wyzerke - tenze, zwykle spolegliwy udal ze nie zauwazyl, kontynuujac konsumpcje
Szczerze mowiac myslalam, ze Stefek bedzie bardziej odwazny, a tymczasem wprawdzie ciekawosc zwyciezyla, ale chodzil przyczajony, a na dzwiek samochodu lub psa, zaraz dawal dyla do komorki lub pod krzaczek
Miecia pol wyjazdu przesiedziala w szafie, dopiero gdy poczula, ze nic strasznego jej nie grozi zaczela biegi (o 5 nad ranem) wraz ze Stefciem, gonili od okna do okna sprawdzajac, czy przypadkiem ktores sie nie otwarlo umozliwijac wyjscie do ogrodka a juz szczytowym osiagnieciem okazalo sie pojawienie sie muchy w domu, to co zaczeli wyrabiac nie da sie opisac
mialam wrazenie ze jest kotow 10 i ze chodza po scianie i suficie
wakacje sie skonczyly, mialam nadzieje, ze Stefek sie wyszumial i bedzie spokojniejszy, jakze sie pomyllilam
swiateczne udekorowanie stolu jest syzyfowa praca, juz 4 razy sciagalam obroz wraz z pisankami z ziemi
a zeby uchronic zonkile przed zezarciem musialabym chyba uzyc drabiny...