» Śro paź 05, 2005 8:37
dziś rano obudziło mnie tupanie po kołdrze, Inr wyraźnie się gdzieś śpieszyła. Pełna czarnych myśli zafundowałam jej poczte lotniczą do kuwety (bo zanim znajdzie schody z łózka mogło być za późno), a ona tuptup z kuwety do misek... Zjadła troche Bielucha. I wróciła spać. Sytuacja powtózyła sie po godzinie.
CO tam eukanuba, animonda, kurczak - najlepszy jest Bieluch!
Bomba nadal obrażona, warczy i nie daje się pogłaskać. Tylko w nocy się na moment rozmruczała jak ja wyjęłam z szuflady, ale jak oprzytomniała to zaczęła syczeć. Migotka - ok...