Kolejny dzień, kolejna wizyta u weta, ale dzisiaj bardziej optymistycznie

Opuchlizna zeszła jak ręką odjął. Obgadałam też sytuację z wetem - powiedział, że jak najbardziej możliwe, że łapka ją swędzi i dlatego się liże, bo rana ziarninuje, co powoduje swędzenie. A że nie może bezpośrednio swędzącego miejsca polizać, bo jest bandaż, to liże jak najbliżej. Opuchlizna z kolei wynikała faktycznie z bandaża, bo już jak wstałam dzisiaj rano, to jej nie było - czyli minęło tyle samo czasu od zdjęcia uciskającego opatrunku co w sobotę.
Co do samej rany - odkąd wstawiałam ostatnie zdjęcie kilka dni temu, jeszcze bardziej się zagoiła. Nic nie cieknie, jest ładny, żywoczerwony kolor, jest mniejsza (nie sądziłam, że na kotach się aż tak szybko goi

). No i nie śmierdzi, bo pani chirurg wąchała. Czuję się nastrojona optymistycznie, bo w końcu widać, że jesteśmy na dobrej drodze do wyzdrowienia i oby już nie pojawiły się żadne komplikacje, to w ciągu miesiąca (albo i szybciej) kot będzie śmigał jak nowonarodzony, skoro rana się tak szybko goi
