udzieliłyście olbrzymiej pomocy tej kotce. Zadziałał łańcuszek szczęścia-zobacz, znalazł się DT. Dlatego w trudnych sytuacjach/przypadkach potrzeba czasu-czas klaruje sytuacje, nawet te bardzo trudne. Kotka jest u weterynarza i jest jej udzielana pomoc. Rozumiem, że nie są to wymarzeni weterynarze, ale jest jej udzielana pomoc. Robicie co możecie, chwała Wam za to.
Bez względu na finał tej sprawy-zrobiłyście bardzo dużo. Również bardzo dużo robi DT-dając przestrzeń i opiekę tej kotce.Trzymam za Was wszystkich kciuki i wspieram emocjonalnie, chociaż tyle

Wiem jaki ciężar człowiek czuje, gdy spada na niego taka "akcja z kotem", bo inni w tym czasie grilla robią a Wy macie sajgon i się stresujecie... kombinujecie, martwicie...Tak wygląda życie człowieka, który nie jest obojętny na los zwierząt.Nie wiem jak schroniska u Was funkcjonują, ale ja znam 2 w których takie przypadki otrzymują pomoc i to jest alternatywa dla sytuacji, gdy Ty nie możesz z jakis powodów zająć się tym kotem.
Przechodziłam takie bomby informacyjne, wiem o czym piszesz.Niedawno miałam akcję z bezdomnym kotem, którego znalazła moja ciocia i jej najbliższy wet proponował uśpić po tym co zobaczył na rtg-że niby krwotok wewnętrzny, dzwoni do mnie zaryczana co robimy...Jak to co-z tak krytyczną informacją i tym kotem pojechałam do moich zaufanych wetów poradzić się, oni patrzą na zdjęcie i mówią, że tak na rtg wyglądają brzuchy młodych kotów, zbadali i mówią tu nie ma żadnego krwotoku" jest ok". I było ok.