Dziękujemy cioci Saintpauli za zdobyczne żarełko
Bardzo to nam pomaga.
O Rudziaczku nie ma wieści. Codziennie o nim myślę. W necie ogłoszenie ma wyróżnione.
Dziękuję Agneska. Ja co się wybieram to znów mi choróbsko nawraca. Już było lepiej, a dziś znów zatoki zatkane i do niczego jestem.
Helmucik więcej ma za sobą niż przed sobą. Eh, niech dożyje już u mnie. Nerki ma trącone, a do tego nie pije w ogóle wody tylko mleko, co mu z pewnością nie pomoże. Ale jak zostawiam sama wodę, to po prostu nie pije. Więc rozcieńczam to jego mleczko z wodą. Jest uroczy w tej swojej jednookiej ślepocie, głuchocie i lekkiej demencji. Biega przy mojej nodze po całym mieszkaniu jak piesek. Jak się zagapi to susami dopada mnie, żeby znów przy nodze biegać.
Sytuacja z naszą nową białaczkową panną nic a nic nie jest lepsza.Chce tłuc koty i już. Chyba trzeba będzie rozpocząć żmudne poszukiwania domu dla białaczkowej kotki. To dziwne, bo w poprzedniej przejściówce sama zachęcała do zabawy dwie tymczaski. Kotka jest cudna, wyluzowana, bez kompleksów. Ale chce tłuc moje koty.
Wczoraj rano kończąc pracę udało mi się złapać pannę na sterylkę. Są tam cztery koty i jakieś tam dochodzące z rzadka. Z tej czwórki dwa to kocurki. Trzecie nie da się do siebie zbliżyć na oględziny. No i ta czwarta dziewczynka. Już mi lżej, że ja ciachnęłam, bo ciążyło mi to. Wiosna idzie . . .

posterylkowa panna