Jestem Miś, kochany, słodki Miś :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 19, 2015 10:31 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

izka53 pisze:obawiam się,że trafienie na weta, który zna chorobę graniczy z cudem.
Nas prowadził neurolog, może w przypadku kotów też.....


Będę musiała zrobić rozeznanie...
Dzisiaj skrobnę maila do wetki.

izka53 pisze:Zamieściłam na fejsie rozliczenie, opisałam trochę przypadłości Misia.


Oj, dziękuję!
Przepraszam, wczoraj był zwariowany dzień a moje samopoczucie do kitu, plus Miś jest bardzo absorbujący, chcę mu jak najczęściej ściągać kołnierz ale wtedy trzeba go nieustannie pilnować, plus była u nas moja mama, w nocy ją odwozilismy na dworzec, dzisiaj jak wrócę z zajęć z synem, wieczorem, poogarniam całokształt, uaktualnię listę darczyńców, wydatki, wrzucimy nowe zdjęcia. Teraz pisze z pracy - mogę jedynie to zrobić ukradkiem, jak nikt nie widzi ;)

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lis 19, 2015 18:12 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Nie pojechałam na zajęcia z synem, siedzę i martwię się o Misia, przywitał mnie leżący w pozycji totalnie wyluzowanej, ale nawet łba nie podniósł na moje powitanie. Nie poleciał do miski gdy nałożyłam do niej jedzenia. Postawiony obok niej trochę zjadł. Na czas jedzenia zdjęłam mu kołnierz (na początku przez kilkanaście minut się mył), po kilku kęsach zaczął latać z jakimś dzikim przyspieszeniem, uspokoił się, poszedł do kuwety, bardzo długo sikał, kałuża była ogromna.
Możliwe że w ciągu dnia coś podjadał, ale i rano jakoś szału z jedzeniem już nie było.
Dzisiaj już nie ma naszej lekarki, ale zaraz napiszę do niej maila, niech ma czas przemyśleć sprawę, jutro do niej pojadę i musimy podjąć jakieś decyzje, bo jednak w przypadku Misia chyba obserwacja się nie sprawdza :(

Nie widzę żeby działo się z nim coś nagłego, więc nie będę latała teraz po przypadkowych wetach, ale jutro czas wziąć byka za rogi.
Zaraz zaktualizuję listę darczyńców dzięki którym Miś ma szansę być szybko i prawidłowo zdiagnozowany a ja nie będę szła do lekarki na miękkich nogach.
Dziękuję w imieniu Misiaczka!!!

Sorry że smętnie piszę ale jakoś tak mnie czarne myśli naszły.
A Misiek ma to wszystko gdzieś, przewala się z boczku na boczek. Na pewno nic go nie boli. Wygląda na wyluzowanego na maxa. Tyle że u niego to nie jest dobry znak... Troszkę za bardzo wyluzował.

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lis 19, 2015 18:17 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Poszedł grosik, obiecałam w poniedziałek, ale dopiero dzisiaj dotarłam do cywilizacji.
Misiaczek malutki nieboraczek, "czymam" :ok:
Obrazek



Mico (*)

wilber

Avatar użytkownika
 
Posty: 1279
Od: Pt lis 05, 2010 22:47

Post » Czw lis 19, 2015 18:22 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Blue pisze:Nie pojechałam na zajęcia z synem, siedzę i martwię się o Misia, przywitał mnie leżący w pozycji totalnie wyluzowanej, ale nawet łba nie podniósł na moje powitanie. Nie poleciał do miski gdy nałożyłam do niej jedzenia. Postawiony obok niej trochę zjadł. Na czas jedzenia zdjęłam mu kołnierz (na początku przez kilkanaście minut się mył), po kilku kęsach zaczął latać z jakimś dzikim przyspieszeniem, uspokoił się, poszedł do kuwety, bardzo długo sikał, kałuża była ogromna.
Możliwe że w ciągu dnia coś podjadał, ale i rano jakoś szału z jedzeniem już nie było.
Dzisiaj już nie ma naszej lekarki, ale zaraz napiszę do niej maila, niech ma czas przemyśleć sprawę, jutro do niej pojadę i musimy podjąć jakieś decyzje, bo jednak w przypadku Misia chyba obserwacja się nie sprawdza :(

Nie widzę żeby działo się z nim coś nagłego, więc nie będę latała teraz po przypadkowych wetach, ale jutro czas wziąć byka za rogi.
Zaraz zaktualizuję listę darczyńców dzięki którym Miś ma szansę być szybko i prawidłowo zdiagnozowany a ja nie będę szła do lekarki na miękkich nogach.
Dziękuję w imieniu Misiaczka!!!

Sorry że smętnie piszę ale jakoś tak mnie czarne myśli naszły.
A Misiek ma to wszystko gdzieś, przewala się z boczku na boczek. Na pewno nic go nie boli. Wygląda na wyluzowanego na maxa. Tyle że u niego to nie jest dobry znak... Troszkę za bardzo wyluzował.

Masz prawo zamartwiać się.
Wiemy najlepiej jak to jest. Niestety.
A w takich "biedach" coś takiego siedzi :wink: ,że serce mięknie strasznie na ich widok.
Musi być ok .
Kciuki wielkie :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lis 19, 2015 19:05 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Miś przed chwilą: https://drive.google.com/file/d/0B8fNRQCx-dPYdHhjN3huRlF2QW8/view?usp=sharing
To postać Misia odpoczywającego, luz absolutny.

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lis 19, 2015 19:40 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Wygląda jak "rozprasowany" na płasko, do schrupania :1luvu:
Obrazek



Mico (*)

wilber

Avatar użytkownika
 
Posty: 1279
Od: Pt lis 05, 2010 22:47

Post » Czw lis 19, 2015 21:52 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Trzymamy kciuki 12 kocimi łapkami za małego niedźwiadka! Jak potrzeba po mocy to dawaj znać!
ObrazekObrazek

naline

 
Posty: 2067
Od: Pt lip 02, 2010 8:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 19, 2015 22:33 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

zeby byl zdrowy :ok: bo sliczny juz jest :D

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4822
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 20, 2015 7:07 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Dziękujemy za wszelkie kciuki - podziałały bo wieczorem Miś poczuł się znacznie lepiej :)
Biegał, szalał, dostał totalnej głupawki. Co prawda spadał z krzeseł na które próbował wskoczyć, co prawda czasem mu dupinka się gibała - ale ogólnie czuł się o niebo lepiej. Dzisiaj rano też wszystko było w normie misiowej.

Wgłębiłam się w temat choroby o której wcześniej pisaliśmy - ale to raczej nie Misiowa przypadłość. U niego jest ewidentnie osłabienie napięcia mięśniowego i szybkie przemęczanie mięśni używanych raz za razem w jednakowym rytmie (np. podczas jedzenia twardszych kawałków). Plus słabość mięśni jamy brzusznej, narządów wewnętrznych, - tu atonia. Tam przebieg choroby jest inny. Miś ma zupełnie inne mięśnie udowe niż rudzielce - u nich są takie normalne, u niego to coś w rodzaju napiętej kuleczki. Taki przypakowany mięsień.To ostatnie odkrycie bardzo mnie zmartwiło bo podobne zjawisko - przerostu mięśni, szczególnie łydkowych - występuje u dzieci z SMA. To taka reakcja obronna organizmu, póki jeszcze dziecko jest sprawne - by nadrobić coraz większą słabość mięśnia.

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lis 20, 2015 8:10 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

Dobrego dzionka

Czy mogę zgłosić uwagę , swoje przemyślenia ?
Mnie nie podoba się tytuł. :wink:
Miś jest nieszczęśliwy z ludziowego punktu widzenia. Widzisz co się z nim dzieje, martwisz i szykujesz do walki o malca.
Ale Miś jest szczęśliwy nad wyraz. On nie wie co z nim nie tak. Jest mega szczęśliwy. Ma dom, pełną miskę a przede wszystkich Was. Pokochaliscie go jak wariaci. To gdzie to nieszczęście Misia? Z jego punktu widzenia oczywiście :wink:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt lis 20, 2015 11:22 Re: Jest sobie pewien Miś, nieszczęśliwy Miś...

ASK@ pisze:Mnie nie podoba się tytuł. :wink:


I masz rację :)
Tytuł się zdezaktualizował :)

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lis 20, 2015 18:39 Re: Jestem Miś, kochany, słodki Miś :)

Kasa poszła dzisiaj :oops:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 20, 2015 21:44 Re: Jestem Miś, kochany, słodki Miś :)

MaryLux - wielkie podziękowania :)
:1luvu:

Niestety po moim powrocie znowu zastałam Misia klapniętego, otworzył oko gdy mnie zobaczył i na tym jego aktywność się zakończyła.
W gabinecie miał poziom glukozy 60. Czyli bardzo nisko. Jutro w ciągu dnia mam mu pomierzyć poziom glukozy choćby orientacyjnie naszym glukometrem, ale nie wiem jak ja z tego małego ciałka utoczę odpowiednią ilość krwi.
Będę próbować, trzymajcie kciuki. Nie wiem czy bardziej za mnie czy za niego ;)

Ogólnie wieści po badaniu lekarskim nie są jakieś hurraoptymistyczne - osłabienie mięśni się nasila - tudzież (to bardziej optymistyczna wersja) zmienia swoją postać ze względu na znaczne zwiększenie masy ciała przez Misia, to że je inaczej niż jadł, więcej się rusza etc.
Ale z optymizmem musimy ostrożnie. Na pewno nie jest nijak lepiej. Pewne rzeczy się pogarszają :(
I pojawiły się te chwile osłabienia - też nie wiadomo czym spowodowane tak do końca.

Teorii na tą chwilę jest kilka.
Zaburzenia hormonalne (tarczyca? przytarczyce?), zaburzenia metabolityczne, jakaś wrodzona wiotkość mięśni pochodzenia neurologicznego, na stałym mniej więcej poziomie, jakaś postępująca dystrofia mięśni. Tudzież mieszanka paru wyżej wymienionych. Lub coś innego.

W chwili obecnej Miś lata i się bawi - ale co jakiś czas kladzie się i odpoczywa. Jednak póki co na pewno nie cierpi, nawet gdy jest taki oslabiony i wiotki - sprawia wrażenie czującego się dobrze - myślę że podobnie do rozespanego kociaka.

Lekarka utoczyła mu dzisiaj kilka próbówek krwi - na hormony, morfologię, dokładny jonogram i inne takie.
Potem wysłała nas na kolejne zdjęcie RTG - bo to do operacji było średnio wyraźne, wystarczające do oceny obrażeń ogona, ale już absolutnie nie pozwalała ocenić wysycenia kości wapniem ani drobnych nieprawidłowości które mogłyby zasugerować jaką dalej drogą iść i czego szukać.
Ten ogon obumierał w bardzo dziwny sposób, na zdjęciu widać uszkodzony krąg - ale może to jednak nie uraz ale objaw choroby?

Spędziliśmy w lecznicy - innej niż poprzednio, dwie godziny. Najpierw na poczekalni a potem podczas prób zrobienia zdjęć...
Trzy kolejne lekarki próbowały, testowały działanie sprzetu robiąc zdjęcie jakiemuś pudełku - Misiowi nie dało się zrobić wyraźnej fotki - a miało być kilka w różnych ujęciach.
Zdjęcia zostały w lecznicy do oceny radiologa w poniedziałek - albo coś na nich wypatrzy albo nas ściągnie na powtórkę z rozrywki.

Co tam jeszcze u nas - a - zaraz w pierwszym poście wkleję link do dzisiejszych paragonów.
Za poszerzone badania krwi, za zdjęcia RTG (bo musiałam za nie zapłacić - mam nadzieję że radiolog nie powie dla świętego spokoju że nic nie widać jeśli nie będzie tego pewien). Nie wiem na czym polega w sumie ta nieczytelność zdjęć - może to te kości tak wyglądają? W poniedziałek się dowiem.

Ach - na 4 grudnia jesteśmy zapisani na konsultację do dr. Czubek.

Jutro w ciągu dnia uaktualnię listę dobroczyńców Misia.
Bardzo przepraszam, ale dopiero wróciłam, cały dzień na nogach, nerwy w lecznicach, pewnie już świecę z napromieniowania - razem z Misiem.
Marzę o wyciągnięciu nóg na kanapie - jutro to wszystko ponadrabiam, obiecuję!

Blue

 
Posty: 23922
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lis 20, 2015 22:08 Re: Jestem Miś, kochany, słodki Miś :)

Niby coś wiadomo ale nie wiadomo. Eh, nic nie jest proste.
Czubek to dobry pomysł. Trudno do niej się teraz dostać. Może dzwonić czy się nic wcześniej nie zwolniło.

Współczuję kucia.

Trzymajcie się :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt lis 20, 2015 23:49 Re: Jestem Miś, kochany, słodki Miś :)

Blue - nie mogłam juz później zadzwonic, teraz doczytałam to, czego nie zrozumiałam z powodu tego hałasu tramwajowego.

Kurcze....jeśli byłoby to wadliwe działanie układu hormonalnego, to rzecz pewnie do opanowania, gorzej jeśli to cały zespół wad wrodzonych. Bo i to oczko takie dziwne, raczej nie wyglada jak po kk czy urazie, i ten ogonek, co tak prawie sobie odpadł i te mięśnie.....

Strasznie dużo tego, jak na takiego małego Misia :evil:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16625
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot], puszatek i 82 gości