i dlatego pies na cmentarzu mi uległ
dzwoniła Gosia (z byłej pracy ) i ryczy ,bo mnie nie ma
Nie tak dawno opowiadała jak zawiozła mamie ,która leżała w szpitalu mandarynki i szaronkę .
Mama pyta- a skąd Ty to masz
Gosia -od Dorotki
mama -od jakiej ?
Gosia -no od tej o której Ci mówiłam
mama -siedzi na łóżku i ukradkiem ociera łzy ,bo takich ludzi to nie ma
tyle czasu dokarmiałam moją chudziutką ,zmizerniałą Gosię

,a bywało że nie zjadała ,wiozła dla mamy.
wiadomo ,poryczałam się i ja ,bo jak nie ma ,są ,są w koło nas tylko nikt tego nie ma napisanego na czole .
W pracy wiadomo było że ..Dorota łagodzi obyczaje
ale jak mnie szefowa do piersi przytuliła to ja się rozbeczałam

bo mnie nie wolno dotykać ,wtedy jakoś się czymam
ech jak się wszystko popaprało.
nic nie robię ,wieczór a ja znów w domu
