Ktoś może mieszkać w Sopocie, pracować w Gdańsku i może kota gdzieś zauważyć. Mnie się wydaje, że dziewczyny cały czas kręcą się w jednym rejonie, bo gdzie indziej to za daleko.
Kot może zawędrować nawet i 15 km. Kluczy i krąży w promieniu wielu kilometrów od miejsca zaginięcia.
Teraz, gdy minęło już tyle dni od zaginięcia kot mógł zacząć wędrować. Szukać miejsca bezpiecznego do schowania i takiego gdzie jest jedzenie. I to może by daleko.
Trzeba szukać karmicielek. Pytać ludzi w blokach gdzie się da, czy nie wiedzą czy ktoś w okolicy nie karmi kotów. Wtedy iść tam i zostawić ogłoszenie ze zdjęciem kota i numerem telefonu.
Ogłoszenia w plastikowych koszulkach! Wtedy żadne taśmy ich nie poniszczą. Są takie koszulki wielkości połowy kartki A4, trzeba je też zakleić taśmą, żeby się wilgoć nie dostawała do środka.
No i musi być jakaś osoba mobilna, żeby mogła reagować na sygnały telefoniczne.
Jednak jak pokazuje życie, jeśli kot się nie znajdzie w ciągu tygodnia, 10 dni, wtedy nadzieja jedynie w karmicielkach, dozorcach, parkingowych, portierach i ogłoszeniach. Muszą zostawiać ogłoszenia dosłownie wszędzie. Fizyczne szukanie kota nie daje już większych szans na odnalezienie w pobliżu domu.
Teraz należy rozszerzać poszukiwania coraz dalej od domu. Choć obszukałabym też dokładnie każdy zakamarek w budynku w którym zaginął.
Bo kot mógł zostać gdzieś zamknięty, w czyimś schowku, czyjejś piwnicy, pralni etc.
wiem, że może być ciężko...pochłania to dużo czasu, że łatwo się pisze ale warto

wydaje mi się też, że powinna być podana kwota nagrody