Femka pisze:pojechało na pewno 6 sztuk płaskich. Nie wiem, co było zapakowane w paczkach zabranych z lecznicy.
EDIT: dzisiaj wieczorem i jutro pewnie nie będzie prac rozbiórkowych, Państwo Pilarscy nie będą też nic załatwiać w urzędach, więc prawdopodobnie przejrzą to, co już dostali i będą mogli bardziej precyzyjnie określić swoje potrzeby.
EDIT2: na pewno też pojechał kuchenny ociekacz do sztućców i sito kuchenne. Sorki, że tak na raty, ale nie robiłam listy przy robieniu paczek i teraz próbuję sobie przypomnieć.

tak się wydaje łatwo to koordynować, ale jak zewsząd pomoc biegnie to na bieżąco nie da rady

Agnieszka była, zabrała jeszcze rzeczy, które od wczoraj udało nam się zdobyć. Jeszcze garnek nowiutki pojechał, noże do krojenia na ostro, kapcie, rękawiczki, łyżka do butów dla Pana Janusza - ma problemy z biodrem, nie może się schylać. Takie tam nic nie znaczące rzeczy, o których nie myśli się na co dzień, bo po prostu są.
Dziś państwo Pilarscy spędzili pierwszą noc w nowym domku. Wiktoria chwilowo mieszka u swojej korepetytorki i przyjaciółki rodziny jednocześnie - tabuny ludzi, którzy się przewijają przez dom Agnieszki i pogorzelisko to nie jest najlepsze miejsce dla 13-stolatki. Tak zasądzili dziadkowie i chyba mają rację.
Państwo i Aga mają jutro poświęcić cały dzień na przeglądanie rzeczy... choć i nie obyło się bez niemiłych niespodzianek - Pani Jola otworzyła jakiś wór z tekstyliami, a tam stado moli wyleciało

wszystko poszło od razu do pieca. To nikt od nas, prawdopodobnie ktoś ze wsi, bez zaglądania, cały wór "zapasowych" ciuchów przywiózł i tyle.
Będą zdjęcia zwierzaczków, zrobimy aukcję na allegro, niech chociaż kłopot z wyżywieniem czworonogów tym ludziom z głowy spadnie - mają w tej chwili dużo więcej problemów... A Pani Jola dziś w tym nowym domku spała na materacu na podłodze, żeby psy mogły się przytulić... bo przestraszone nowym miejscem...