jo.anna pisze:Nana, Kuleczka jest pod stałą opieką weta, wiem, że to nie jest rozwiązanie do końca życia dlatego też pojechałam z nim na ten rezonans...bo co innego mogę teraz zrobić ? siedzieć i parzyć jak się rani ?

Myślę, że robisz co możesz

Teraz trzeba trochę odczekać, zobaczyć, czy wszystkie alergeny zostały wyeliminowane.
Mimi po odstawieniu wykrytych na biorezonansie alergenów nadal jest w kołnierzu. Ponoć organizm potrzebuje czasu, żeby się oczyścić i wolałam nie ryzykować zbyt szybkim ściąganiem. Kolejnym powodem, dla którego zatrzymałam kołnierz było to, że musiałam przetestować lamisil (kiedy zaatakował ją grzyb), a nie wiedziałam co się stanie. I dobrze zrobiłam bo teraz wiem że byłby dramat. Mimi cała spuchła i drapała się po kołnierzu jak opętana. Potem, kiedy już wszystko zeszło, znowu była cisza i chciałam jej kołnierz ściągnąć, porwała rybkę, ale ta była przyprawiona... kolejny dramat i znowu dobrze, że był kołnierz. Widząc jak chce czegoś oprócz swojej jednej jedynej karmy, podałam jej śledzia, którego się domagała. Czystego (robiłam sałatkę). Test zdany

No i że już od jakiegoś czasu się nie drapie, wpadłam na odsuwany wciąż pomysł, by już jej ten kołnierz zdjąć. Ale ze względu na to, że straszsznie się boję, że znowu coś dorwie czego nie powinna, zamierzam jej dla spokoju założyć tipsy. Przynajmniej nie rozetnie skóry jeśli się podrapie. Co prawda już kiedyś próbowałam i mimo zapewnień wetki, ściągnęła zabezpieczenie w ciągu 1 tygodnia (uparta jak baran a nie kot

), ale wtedy miała motywacje, bo bardzo ją swędziało, a teraz może da spokój...
Alab108, to prawda, że większość wetów patrzy na biorezonans z przymrużeniem oka i proponuje testy śródskórne, czy krwi. Odnoszę wrażenie, że wszystko, co proste, wydaje się lekarzom placebo. No cóż, na szczęście decyzja należy do nas
