Patmol pisze:ma być operacja -już pytałam
ale zawsze może ktoś zajrzy kto ma praktyczne doświadczenia
no i tez trzymasz maluchy zamknięte w klatce? czy luzem w oddzielnym pokoju?
no to trzeba zebrać pieniążki i jedziem z tym zabiegiem
nie mamy oddzielnego pokoju

w ogóle mamy tylko pokoik i sypialnię, a między nimi nie ma drzwi. Poza tym cała chałupka ma tylko 40 metrów, z czego 9 to przedpokój

więc maluchy siedzą w klatce dla własnego bezpieczeństwa

Mój TŻ waży stówkę, ja niewiele mniej

do tego 3 koty (w tym jeden upośledzony) i 2 psy - jak to wszystko się zbierze w maleńkiej kuchni przy przygotowywaniu posiłku - taki maluszek nie miałby szans zostać niezdeptanym. Więc plincują w klatce, póki nie urosną

Wypuszczam wieczorem, jak siedzimy sobie przy tv czy przy książce. Pies Lola od Magiji to ma w nosie kocięta, ale nasz Rastek chce się zaprzyjaźniać, lizać po uszach i dupkach, nosić w paszczy i bronić przed innymi kotami

no i super, tylko, że on mało delikatny jest, jak liźnie tą malutką, to ona traci równowagę i się przewraca. Do tego Georg jest jaki jest, nie lubi nikogo, a najmniej małych kotów. Gabryś też coś na małe powarkuje. Tylko Gadżet się z nimi bawi, ale on jest nienormalny, akurat na poziomie umysłowym i emocjonalnym tych małych, tylko że sam się na prostej drodze potrafi przewrócić i przygnieść malucha, a waży normalnie, 4 kg.
Teraz moje mają jakieś 6 tygodni, może ciut więcej, za tydzień-dwa likwiduję klatkę i niech sobie radzą