Nadbużańskie koty - do zamknięcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 01, 2012 21:48 Re: Nadbużańskie koty - Szarota, Beti i Gabi po sterylkach

Piękne te dziewczynki działkowe ,bardzo o nie dbacie .Jesteś wielka . :piwa:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Wto maja 01, 2012 22:04 Re: Nadbużańskie koty - Szarota, Beti i Gabi po sterylkach

horacy 7 pisze:Jesteś wielka . :piwa:

Nie bardzo, tylko 50 kg żywej wagi :mrgreen:
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro maja 02, 2012 6:27 Re: Nadbużańskie koty - Szarota, Beti i Gabi po sterylkach

Przeczytałam o tym wysypianiu się wolno żyjących kotów.Coś w tym jest, naprawdę.Kubuś natychmiast położył się na posłanku.To kotek z działek, miziak okrutny i znowu nikt o niego nie zadbał.Pewno znowu będą pretensje, że unieszczęśliwiamy koty.Kubuś ma jeszcze ropień w uchu i jest nie wykastrowany.Przepraszam za OT, ale zaglądam na ten wątek, nie mam wielkiego doświadczenia z kotami wolno żyjącymi, wciąż się uczę.To ten Kubuś.
Obrazek
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon maja 21, 2012 13:50 Re: Nadbużańskie koty - Szarota, Beti i Gabi po sterylkach

Szarota, Beti i Gabi już na wolności.
Szarotę przed wypuszczeniem solidnie odrobaczyłam, co zaskutkowało wieloma martwymi glistami i zaszczepiłam. Szkoda mi było wypuszczać dziewczynkę. Może jeszcze kiedyś uda mi się ją zabrać na tymczasowanie i znaleźć jej domek. Na razie nie mam gdzie jej trzymać. Na szczęście na tych działkach jest maksymalnie zabezpieczona przed głodem i ma schronienie.

Beti i Gabi, gdy je wypuściłam wystrzeliły z transporterów jakby im kto ogony przypalał.Ale one też już ładnie zaczynały się u mnie socjalizować.

Szarotka Obrazek

Beti i Gabi Obrazek

A od paru dni gości u mnie taka urocza parka po sterylce i kastracji: Szymon i Stasia. Rodzeństwo. Chłopaka już wypuściłam, chociaż przeszło mi po głowie przetrzymanie go i wypuszczenie razem, gdy jego siostrze zdejmę szwy. Jednak plan nie wypalił, gdyż Szymon nie dawał mi spać po nocach. Na widok moich kotów wydawał przeróżne kocie dźwięki, od syczenia, przez warczenie, po żałosne zawodzenie. Stasi w czwartek zdejmuję szwy i dołączy do swojego czarnego brata

Szymon i Stasia Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob cze 09, 2012 16:56 Re: Nadbużańskie koty

Zrobiłam sobie króciutką przerwę w sterylizacji, gdyż za kilka dni wyjeżdzam na urlop. Ale po powrocie, od lipca zabiegi ruszą pełną parą.

A na działkach życie płynie leniwie. Sytuacja jest w miarę ogarnięta, na razie nie słyszymy o nowych miotach w okolicy, ale to nie znaczy, że ich nie ma.
Karolek zamieszkał u mnie już na stałe, gdyż od kilku tygodni zaczął co raz gorzej wyglądać. Moje podejrzenia, że to białaczka okazały się niestety słuszne. Moja czwórka białaczkowych przyjęła go przyjaźnie, no może poza jednym drobnym incydentem . . . ktoś nasikał raz Karolkowi na posłanie. Mam pewne podejrzenia, ale z braku dowodów sprawca chodzi bezkarnie.
Niestety podejrzewamy, że na działkach nasz Rudy też jest FeLV+. Był to najlepszy kumpel Karolka, razem spędzali wspólnie czas. Rudy schudł i ma problemy z dziąsłami, ślini się bardzo.
Ja już nie mam go gdzie na chwilę obecną ulokować, w domu mam sześć białaczkowych. Rudy jest wykastrowany, więc tą drogą nie przeniesie wirusa. Trzyma się też na uboczu, nie wdaje się w awantury, więc tylko możemy mieć nadzieję, że inne koty są w miarę bezpieczne.
Na działkach za to ktoś na śmietnisku wyrzucił dwa szczeniaczki. Tymczasuje je moja znajoma, która na działki zjechała na lato ze swoimi kotami.

Obrazek bracia

Obrazek

Obrazek Obrazek

Na ostatnim zdjęciu jest Kasia. Czyż nie piękna?
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie cze 10, 2012 7:34 Re: Nadbużańskie koty

Jest ! Już się nią zachwycałam :1luvu:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto wrz 25, 2012 19:48 Re: Nadbużańskie koty

Dziś odszedł rudy kocurek[*]. Ten rudasek ze zdjęć
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto wrz 25, 2012 21:38 Re: Nadbużańskie koty

Współczuję. Biedny kocurek.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Czw wrz 27, 2012 9:13 Re: Nadbużańskie koty

Spij spokojnie koteczku [*]

Obrazek
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lis 22, 2012 21:43 Re: Nadbużańskie koty

Już dawno nie pisałam na wątku naszych podopiecznych, a u nich dużo się dzieje.

Zacznę od tego, że to najliczniejsze stado, które bytowało na terenie pewnego zakładu, zostało stamtąd przepędzone przez właściciela. Zagroził spaleniem dozowników i budek. Dał kwadrans na ich usunięcie. Gdy zaczęłyśmy koty karmić w starej szopce, która stoi na terenie należącym do gminy, nieopodal, to kazał pozabijać do szopki otwory. Zrobiła się awantura. Sprawa otarła się o miejscowe władze, czyli sołtysa, który kazał kotom udostępnić szopkę. Oczywiście ma w niej nie dochodzić do dalszej dewastacji, ale po wysłuchaniu rozsądkowych argumentów, czyli, że stado będzie dokarmiane i nie dopuścimy do jego powiększania drogą sterylizacji oraz, że będziemy starały się wyadoptowywać koty, sołtys stanął po naszej stronie.
Teraz obawiać się możemy tylko miejscowych przygłupów, bo dostęp do szopki ma każdy, taka lokalizacja. Niestety.

Po przepędzeniu koty były bardzo zdezorientowane. Przychodziło ich tylko kilka na karmienie. Obawiałyśmy się, że koty zostały pozabijane. Jakie było nasze zdumienie, gdy dziś przyszło ich z 16 ście.

W szopce mają ustawione dozowniki na suchą karmę i na chwilę obecną dwie ciepłe budki styropianowe.

Dziś z koleżankami złapałyśmy trzy koty. Pierwszego tak po prostu rękoma, taki w miarę oswojony. Ale ten był najmniej istotny, bo najbardziej zależało nam, żeby złapać chore do leczenia. Są trzy chore. Nie wiem jakim cudem, ale dwa dziś złapałyśmy. Jeden łaciatek ma oczka zaropiałe, a drugi - w gorszym stanie - bardzo kaszle, aż charczy.
Trudno w takim licznym stadzie liczyć na to, że akurat ten konkretny wejdzie do klatki łapki, dlatego akcję przeprowadziłyśmy za pomocą podbieraka. Pierwszy chorowitek smętnie siedział przy dozowniku. Łatwo dał się nakryć podbierakiem. Gorzej było, nawet w grubych rękawicach przełożyć go do klatki, bo bardzo walczył, ale udało się. Drugi chorowitek był cwańszy. Ten kaszlący. My krok do niego, on kilka swoich w tył. Długo to trwało i już miałyśmy zamiar zrezygnować. Jednak, nagle łaciatek wszedł dziurą do szopki. Plan był taki, że koleżanka wejdzie do szopki i napędzi mi go delikatnie na dziurę w ścianie. Ja na klęczkach czaiłam się z podbierakiem na zewnątrz. Musiało wyglądać to dość komicznie . . . Pierwszy czmychnął jakiś czarny młodzik. Okazałam się refleksem i szybko podniosłam podbierak, żeby przeleciał dalej. Drugi to już był nasz łaciatek. Znów rozpoczęła się walka. W pewnym momencie jego głowa znalazła się poza podbierakiem. Podobno gadałam do niego, że jak już go mam to go nie wypuszczę. Tak mu tłumaczyłam, żeby już odpuścił szarpaninę. Po chwili dołączył do swojego kolegi w klatce. Tak więc do domu wróciłam z trzema łaciatymi kotami, w tym dwoma chorymi.

W domu koty mam szczepione, ale mimo wszystko dla tej trójki znalazłam jeszcze miejsce w korytarzu, w klatce. Tam nie wchodzą inne koty. Na chwilę obecną podałam unidox, bo robienie zastrzyków, może być w kategorii: ,,niemożliwe" Lek został zjedzony.

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw lis 22, 2012 22:05 Re: Nadbużańskie koty

marta-po , ukłon do samej ziemi :1luvu: niesamowita jesteś :1luvu: :D

Ale, ale ...

One same wchodzą do samochodu na jedzonko ? Jeszcze czegoś takiego nie widziałam ... :D

Kciuki trzymam za choruszki, niech zdrowieją ... :ok:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw lis 22, 2012 22:08 Re: Nadbużańskie koty

Tak, poszłam nasypać im suchej, zostawiając niechcący całą michę mokrej karmy w samochodzie. No i zrobiły sobie stołówkę. Miałam cały bagażnik kotów . . .
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw lis 22, 2012 22:37 Re: Nadbużańskie koty

To jest niesamowite! Czytajac Twoja relacje bylam zupelnie spieta bo wyobrazilam sobie cala wasza akcje.
Ciesze sie ze zlapalyscie te dwa chore.One tak niewinnie wygladaja przy tym samochodzie,jak dzieci,zdane sa na wasza pomoc.
Super akcja! :ok:

lolav

 
Posty: 255
Od: Pon lut 06, 2012 13:25
Lokalizacja: Francja

Post » Pt lis 23, 2012 11:39 Re: Nadbużańskie koty

Marta, szacunek to za mało.Ty robisz więcej niż niejedna fundacja 8O To nieprawdopodobne!
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt lis 23, 2012 12:07 Re: Nadbużańskie koty

ewar pisze:Marta, szacunek to za mało.Ty robisz więcej niż niejedna fundacja 8O To nieprawdopodobne!


Podpisuję się pod tymi słowami :kotek: :1luvu:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 100 gości