kordian pisze:Mam swojego rudzika, cieszę się z niego, wygląda jak syberyjczyk, tak, jak chciałem, niedługo się dowiem u weterynarza, czy wszystko z nim OK, w życiu go nie oddam/nie wyrzucę, pomimo nawet tego, że jest "dachowcem"
Masz ślicznego kociaka półdługowłosego, kochaj go, dbaj o niego i to wszystko.

vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Kto z hodowców w tym utwierdza? Jeżeli znajdzie się taki co da gwarancję dożywotnego zdrowia kota - jest zwykłym oszołomem.
Kot to zwierzak, żywe stworzenie. W każdej chwili swojego życia może zachorować. To nie pluszak, który postawiony na półce za szybą po 20 latach będzie nadal nieskalany. Jeżeli ktoś tak myśli - niech w ogóle nie kupuje/adoptuje żadnego żywego stworzenia.
Rolą hodowcy jest - poprzez badania, testy, właściwą opiekę, żywienie - eliminować możliwe problemy. I sprzedać nabywcy zdrowe stworzenie. Zdrowe, poprawnie odrobaczone, poprawnie zaszczepione, zsocjalizowane, z dowodem pochodzenia (rodowód). Pochodzące od zdrowych, przetestowanych ma właściwe dla danej rasy choroby rodziców.
Nie wszystko jest jednak możliwe do przewidzenia, nie ma testów na wszystkie trapiące koty choroby. Hodowca nie ma wpływu na to czym się kot w przyszłości może zachorować wskutek czynników zewnętrznych czy ulec wypadkowi.