
Z panią zainteresowaną koteczką umówiłam się już wczoraj, ale siedziałam cichutko jak myszka, bo nie chciałam zapeszyć. Córka z koleżanką rozwieszały wczoraj na osiedlu ogłoszenia o Mijce, pani akurat wróciła z pracy i do mnie zadzwoniła. Planowała wyprawę do schroniska, żeby wziąć jakąś bidulę, a tu na klatce ogłoszenie...
Pani zrobiła na mnie i na córce bardzo pozytywne wrażenie. W domu jest jeszcze jedna kotka, na razie się boczyła, ale myślę, że w końcu zaakceptuje Mię. Mia, jak to Mia, luzaczka, w nowym domku od razu poczuła się jak u siebie
