Dotarliśmy do domu.
Zadzwoniłam niedawno, bo wiem że u G. trudności z dostępem do netu.
Mięsko zjedzone, ale Chrumcia nie korzystała z kuwety.
Co do koopy to zarówno wczoraj jak i dziś skorzystała z transporterka jako WC.
W domku jeszcze ze żwirk nie korzystała.
Czy któraś z Was może wie z jakiego żwirku korzystała Chrumcia i czy ma coś przeciwko żwirkowi silikonowemu, bo taki na razie na stanie (u mnie też)... a siu jeszcze nie było...?
A ja to trąba jestem, bo marudziła, że Chrumcia ma coś na karku jakiś strupek czy cuś....
a ona po prostu zaczipowana...
No ja niestety z kociej rezydencji wiejskiej
Muszę też ze wstydem przyznać, że objedliśmy kompletycznie DS Chrumci.
Teraz już wyszło na jaw po co się wozi te koty - żeby się najeść na "krzywy ryj" (przepraszam za wyrażenie).
Najgorsze już za nami - przez caął drogę Chrumcia strasznie rozpaczała, głaskałam ją, usiłowałam zająć jedzeniem....
ona rozpaczała tak z głębi trzewi czy duszy...
Ale teraz na pewno już będzie tylko lepiej
Włożenie Chrumci do transporterka też było dla niej strasznym stresem a ja babski histeryk jestem.
Ale to już za nami.
Dziewczyny, możecie być z siebie dumne.
Uratowałyście kolejną żywą istotę!