Szczytnoinga.mm pisze:oooo, a jakie to miasto? może tam właśnie trafiłam na tego gada?
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
horacy 7 pisze:Szczytnoinga.mm pisze:oooo, a jakie to miasto? może tam właśnie trafiłam na tego gada?
horacy 7 pisze:Niestety w mojej rodzinie ,pracy byłam postrzegana jako pomylona.Ja oczywiście nie żałuje nawet złotówki więc świetnie rozumiem Ciebie,tylko aby człowieka zawsze było na to stać.
lidka02 pisze:Z tego co za uwarzyłam będąc u kilku wetów nie mają oni oporów żeby zwierzaka uśpić .Miałam kotka z grzybicą i wet powiedział że przy mojej ilości kotów , a choroby skóry się ciężko leczą , to powinnam ...... .A ja kotka izolowałam leczyłam go pięć tygodni tabletkami miał jakieś zastrzyki , wczoraj go wykąpałam i jest już wpuszczony do reszty kotów nie widać choroby sierść odrosła i mam nadzieje że będzie ok.A kot cały czas za mną chodzi i się łasi , kotka ta dużo przeszła była u jednej baby trzymana na krótkiej smyczy przywiązana do kaloryfera przez pół roku .Jak się o niej dowiedziałam i poszłam po nią kobita przez cały przed pokój ciągła ją na smyczy do mnie .Oczywiście kotka była chora , i prawie nie umiała chodzić .Jak szła to te tylne łapki cały czas prostowała tak nie pewnie , nie ma ząbków nie miauczy tylko piszczy .Oj dużo by pisać , jeszcze tylko warto się upierać nie raz przy swoim i zwierzaka próbować za wszelką cene leczyć , bo one tylko mają nas , inni nawet nie spojrzą a gdzie tu się nad zwierzęciem pochylić .
Ja też oczywiście nie mam zamiaru się zmieniać i niech mówią co chcą.W pracy jedni się śmieją ale są tacy ,że trochę zmienili swoje poglądy co do zwierząt ,a to mały sukces.Niestety Mazury,Podlasie to pewnie w wetów takiego typu obfituje.U nas do ubiegłego roku nie było weta który zakłuł by kotu venflon.Większe miasto to dużo większe możliwości leczenia ,rozwinięty wolontariat u nas porażka.inga.mm pisze:horacy 7 pisze:Niestety w mojej rodzinie ,pracy byłam postrzegana jako pomylona.Ja oczywiście nie żałuje nawet złotówki więc świetnie rozumiem Ciebie,tylko aby człowieka zawsze było na to stać.
Moja progenitura wyparła się mnie, w pracy jeszcze przymykają oczy, ale gdy wyruszam z krucjata na ratowanie konia, bo to idzie w tysiące na początek czyli wykupienie, to niektórzy "właśnie wychodzą i śpieszą się na spotkanie, zajęcia, kolokwium..."
Na osiedlu niektórzy nazywają mnie kulturalnie dziwaczką, ale niektórzy poszli dalej i mówią "wariatka".
To ja chcę być wariatką, bo jestem więcej warta od tych wszystkich konsumpcjonistów (czy jest taki wyraz czy go wymyśliłam?) razem wziętych.
lidka02 pisze:Ja mieszkam w małej miejscowości nie ma schroniska a co tu dopiero o kotkach mówić , jak sa jakieś na ulicy to każdy przechodzi obojetnie , nawet gdybym chciała gdzieś go zanieść to nie ma gdzie .A ostatnio usłyszałam że nie mam kotów koło zakładu karmić bo wyłożą trutkę a tam jest też kotka bez oka .I co tu robić...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek i 67 gości