Ursus-Fabryka KOTY WON!- PILNIE DT/DS DLA BURASKÓW! s.10

Przez cały tydzień żyłam w błogiej nieświadomości, że obie kotki, które w zeszłym tygodniu zawiozłam na sterylizację do Koterii są dzikie. Nikt mnie nie poinformował, ze jedna z nich jest oswojona

Tak więc tydzień jest stracony. Zgodzili się ją jeszcze trochę przetrzymać. Ale teraz sezon na sterylizacje jest gorący, tak więc tydzień to chyba max na co można liczyć.

Nazwałam ją Gumcia, bo jest bardzo podobna do mojego tymczasa Gumka. Tak samo umaszczona. Tyle, że w przeciwieństwie do Gumka, ona jest drobniutka. Jest to młoda kicia. Zeszłoroczna.

kurcze, gdybym tylko mogła tymczasnąć. na razie mogę tylko kciukać i podnosić :ok:

Zapomniałam wczoraj napisać o tym czerwonym nosku. Otóż teraz to ten nosek wygląda już znacznie lepiej niż tydzień temu. Oprócz tego noska miała futro w bardzo kiepskim stanie, jakby odrosło jej po czymś. Dlatego pomyślałam, że może to grzybica. Jednak Doc z Koterii obstawia raczej uczulenie na pchły

Teraz i futro i nosek wyglądają sto razy lepiej niż zaledwie tydzień temu, także Doc z Koterii może mieć rację.

Błagam podrzucajcie ją chociaż trochę. Ja naprawdę nie mam głowy na to wszystko. Vide mój wątek.

zrobiłam jej ogłoszenia, ale na razie cisza

Podrzucę...

biedactwo

i takie śliczne
do kiedy ma czas :?:

i co z nią będzie później :?:

Dzień Dobry,
Byliśmy dzisiaj u weta silną grupą pod wezwaniem bo trzy osoby i Mruczysława. I bardzo dobrze bo się dziewczynka nam zestresowała od razu po wyłuskaniu z transportera. Przyjęła postawę przyczajony kot, ukryty tygrys, nie spodobało się obmacywanie, zaglądanie do uszu natomiast wyciągnięcie szwu było nie do zaakceptowania. Odrobaczanie odbyło się w rękawicach, przy asyście dwóch mężczyzn (ma krzepę ta nasza Mrusia;)) Efekt końcowy: chmura kłaków, dziabnięta opuszka weta, rozchlapana pasta odrobaczająca, moje przedramię w pręgach i jeden bardzo wkurzony kot. Na szczęście wet nie wypatrzył żadnych schorzeń i jesteśmy umówieni za tydzień na szczepienie (może macie kochani strój do tresowania psów? żartuję). W domu odetchnęłam bo nasza Milusińska jak gdyby nigdy nic wyszła z transportera, podjadła, pomiziała się i usadowiła się na swojej ulubionej miejscóweczce czyli na parapecie. I dobrze bo bałam się, że zapekluje się pod łóżko ale obyło się bez fochów. Zapraszam za tydzień na kolejną relację z pola walki:)

Niezłe z niej ziółko :lol:

Typowa kocica

Na pocieszenie powiem, że moja Pela złagodniała i już nie rzuca się na wetów. Z wiekiem jej przeszło.

Obiecałam, że zabiorę Gumisię za tydzień. Może da się jeszcze coś przewalczyć. Ale wiecie, to jest nieładnie, bo blokuje klatkę i przysparza dodatkowej pracy, której w Koterii jest niemało.