Miszka wywołała zachwyt fundacyjnej pani wet

Podoba mi się określenie Slifkowej: "pączek w maśle" :>
Jest duża, ładna, lekko puchata, grzybek się ładnie leczy, w oczku pani wet nic już nie widziała złego. Odkąd odpuściłyśmy z lekami, jak już mówiłam, z Miszką o wiele lepiej się dogadać - ten steryd co drugi dzień jeszcze jakoś zniesie... I tak już do końca życia ten steryd będzie, to musi dziewczyna zaakceptować. Więc przychodzi na głaski, miauczy, żeby wziąć na kolana i na kolanach potrafi siedzieć baaardzo długo. I spać. Ale i przywalić potrafi, np. jak się ją z tych kolan zdejmie :>
W zasadzie tylko ten grzybek został do doleczenia, smarujemy dalej i według mnie jego powierzchnia się zmniejsza.
Będziemy zaczynali ogłaszać, a ponieważ u mnie ten brak tel, to Slifkowa obiecała pomóc, za co jej bardzo bardzo dziękuję! Także mam nadzieję, że niedługo rozdzwoni sie jej telefon...