Do zamknięcia.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 08, 2011 17:29 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Dotarły dziś do nas 2 worki Kitekata od Kociej Skarbonki :)
Bardzo dziękuję :1luvu: :1luvu: :1luvu: Będziemy mieli więcej czasu, by uzbierać na kolejne zamówienie...

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto mar 08, 2011 21:50 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Cudak1 pisze:Była dziś u mnie Pani Basia i mówiła, że w porcie jest sporo nowych kotów :roll: Masakra z tymi ludźmi, którzy je tam podrzucają... Miałam nadzieję, że artykuł w "Echu" coś zmieni, ale efekt widać odwrotny od oczekiwanego


Byłaś tam, widziałaś na własne oczy?

Pani Basia to dla mnie najmniej wiarygodne źródło zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od ponad 2 tygodni im żadnego jedzenia nie daje i wygląda na to, że tam w ogóle nie bywa. Po raz kolejny się obraziła na koty, pierwszy raz jak odmówiono jej podżyrowania kredytu a teraz jak odmówiono dania kasy za gaz, który zużywa 'straszliwe' ilości gotując raz na jakiś czas makaron dla kotów, który Ty jej kupowałaś za własne pieniądze.

Opiekun i jego żona, którzy są tam codziennie i karmią te koty od lat byli mocno zdziwieni tymi historiami - mówili mi, że kotów podrzuconych jest tyle samo tylko przychodzą w różnych konfiguracjach.

Jedną kotkę z tych podrzuconych złapałaś a ja wysterylizowałem, jest tam jeszcze na pewno jedna kotka podrzucona niewysterylizowana, którą jak złapiecie to ja zawiozę jak zawsze do sterylizacji np. jak umówimy termin do goleniowa i z envy oczywiście przetrzymamy po zabiegu :)
Jestem kocurem ;) Obrazek

Obrazek Obrazek

anduk

 
Posty: 441
Od: Pon kwi 26, 2010 2:39

Post » Wto mar 08, 2011 22:14 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

anduk pisze:Byłaś tam, widziałaś na własne oczy?

Kiedy byłam ostatnim razem, na własne oczy widziałam "tylko" 5 nowych kotów. Czy doszło więcej, nie wiem, bo nie bywam tam codziennie, a wszystkie są do siebie bardzo podobne.

anduk pisze:Pani Basia to dla mnie najmniej wiarygodne źródło zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od ponad 2 tygodni im żadnego jedzenia nie daje i wygląda na to, że tam w ogóle nie bywa. Po raz kolejny się obraziła na koty, pierwszy raz jak odmówiono jej podżyrowania kredytu a teraz jak odmówiono dania kasy za gaz, który zużywa 'straszliwe' ilości gotując raz na jakiś czas makaron dla kotów, który Ty jej kupowałaś za własne pieniądze.

Nie przychodziła, bo skończyła jej się karma (ale żeby aż 2 tygodnie, to wątpię :roll: ). Wiedziała też, że koty są codziennie karmione przez Ojca envy. Zresztą nie wiem, jaki jest układ między nimi? Karmią podwójnie? Czy na zmianę?


anduk pisze:Opiekun i jego żona, którzy są tam codziennie i karmią te koty od lat byli mocno zdziwieni tymi historiami - mówili mi, że kotów podrzuconych jest tyle samo tylko przychodzą w różnych konfiguracjach.

Codziennie, od lat...... szkoda, że w zeszłą zimę "obrazili się na nie" i gdyby nie pani Basia i pomoc z forum, pewnie poumierałyby tam (w porcie) z głodu.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro mar 09, 2011 0:08 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Cudak1 pisze:Codziennie, od lat...... szkoda, że w zeszłą zimę "obrazili się na nie" i gdyby nie pani Basia i pomoc z forum, pewnie poumierałyby tam (w porcie) z głodu.


To co piszesz jest wyjątkowo obrzydliwe. Pochodzę z Krakowa, mieszkam tutaj od jakiegoś czasu i zanim w ogóle powstał wątek na miau o kotach tutaj mogłem przyglądać się, rozmawiać i poznawać to wszystko co się tutaj dzieje nie znając ani problemu bezdomności kotów tutaj ani trudnej sytuacji ich opiekunów.

To, że ktoś pozwoliłby umrzeć kotom z głodu to jest taka sama prawda, jak w pierwszym poście starego tematu, że "koty dostają resztki z obiadu", naprawdę wierzysz, że dorosłe koty by tak wyglądały jak wyglądały i były w takiej ilości jak były we wszystkich stadach w Stepnicy?

Jakoś dziwne, że regularnie widziałem i widuję opiekuna jadącego na rowerze z żarciem do kotów w porcie, na działkach oraz przy śmietnikach i musiałem wysłuchiwać jego zmartwień, że koty z portu nie mają gdzie się schować w zimie po jego przejściu na emeryturę i problemów z barakiem zaanektowanym przez administrację (gdy on pracował to kociaki w zimie zawsze mogły się schronić w baraku i grzejnik chodził non stop). Nawet jak mu kręgosłup wysiadł i leżał sparaliżowany to mama envy i envy robiły obchód po kocich stadach, potem gdy on sam chodził o kulach, to jeździł do nich autem. Widziałem to na własne oczy, byłem przy tym i brałem w tym udział osobiście, nie opierając się na tym, co ktoś powiedział, czy w internecie napisał.

Od ostatniego roku, dzięki wsparciu miau i pomocy z zakupem suchej karmy od kociej doliny (co jest jasne dla wszystkich, że finansowo opiekunów w Stepnicy odciążyło) można było przeznaczyć nasze prywatne pieniądze na inne cele. Kociaki na działce dostały nowy grzejnik (stary padł, przez lata chodził w baraku), kociaki z osiedla całą zimę spędziły w jego garażu też przy włączonym grzejniku - na wiosnę dwa rachunki za prąd też my zapłacimy jak co roku. Ja od stycznia woziłem i wysterylizowałem (dzięki pomocy miau) 8 kotek ze Stepnicy poświęcając swój prywatny czas i w większości prywatne pieniądze na paliwo i łapanie (sam złapałem 5 kotek, Ty z TŻ 1, a opiekun 2). Maluchy też łapałem ja z opiekunem i woziłem do Szczecina, ekspresówki by mogły dostać szansę na nowy dom. Rudaski, maluch przy bramie i Wiewiór zostały odrobaczone. Teraz w baraku siedzi szarotek, myślisz, że kto takiego dzikusa złapał, załatwił receptę na antybiotyk, kupił go i mu go codziennie podaje?

Dlatego jak ciągle czytam "my" "musimy" "dzięki nam" "zrobiliśmy" to mi się słabo robi. Nawet Helenie z portu żadnego ogłoszenia nie zrobiłaś, by jej domu szukać, a od nas wymagałaś, byśmy ją przetrzymali na DT mimo założenia pod sufit. Myślisz, że kociaki z działek mają lepiej i bezpieczniej niż w porcie? Nawet nie wiesz, gdzie aktualnie kociaki osiedlowe przesiadują i w jakiej liczbie. Nie mówiąc już o obu ogródkach działkowych, na których nigdy nie byłaś (jeden jest już od paru miesięcy ogrodzony i na pilota więc nikt tam się z zewnątrz nie dostanie).

Zmykam z tego wątku, nic tu po mnie - wirtualnie pisz o kotach, których nie widziałaś nigdy na oczy, komentuj zdjęcia nie przez Ciebie zrobione, oceniaj czyjeś zachowania, postawy i wybory, podkręcaj narrację podlewając sosem tragizmu i swojego wirtualnego zaangażowania, a daleko zajedziesz. Problem tylko jest taki (i nie do przeskoczenia), że gdy ten obrażony, wredny i ze spokojem patrzący na umierające z głodu i z zimna koty opiekun pomagał zwierzętom (nie tylko kotom) w Stepnicy, to osoba, która go ocenia, na kupę mówiła papu.
Jestem kocurem ;) Obrazek

Obrazek Obrazek

anduk

 
Posty: 441
Od: Pon kwi 26, 2010 2:39

Post » Śro mar 09, 2011 10:06 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

anduk pisze:To, że ktoś pozwoliłby umrzeć kotom z głodu to jest taka sama prawda, jak w pierwszym poście starego tematu, że "koty dostają resztki z obiadu", naprawdę wierzysz, że dorosłe koty by tak wyglądały jak wyglądały i były w takiej ilości jak były we wszystkich stadach w Stepnicy?

Faktycznie jest się, co chwalić tą ilością.... i tym, że przez ponad 20 lat ani jedna kotka nie została wysterylizowana.

A nie umierały? Byłeś w porcie w zeszłą zimę? Widziałeś na własne oczy? Ja widziałam i trupy i koty słaniające się na nogach (np Matylda, kojarzysz z poprzedniego wątku? Jakie wg ciebie miała szanse przeżycia? A może to tak miało być - taka "selekcja naturalna"? Życie bezdomnego kotka widać nie jest dla ciebie zbyt wiele warte...)

Umieralnością miotów też się stepnickie stada mogą pochwalić, niemal 100%.

Co do resztek - takie informacje otrzymałam od p. Basi oraz od Matki envy (żony opiekuna kotów), która przyszła prosić mnie o pomoc również dla pozostałych kotów. Obie mnie oszukały?
Na własne oczy też widziałam, kiedy ok miesiąca karmiłam koty w porcie (w czasie sterylek i po nich - kwiecień 2010). Średnio RAZ w tygodniu pojawiały się tam jakieś resztki :roll: Pracownicy portu mówili, że to opiekun je przynosi. Wszyscy mieliśmy przewidzenia?
Przypominam, że mówimy o czasie, po utracie pracy w porcie przez opiekuna (jeśli naprawdę chcesz o prywatnych sprawach pisać publicznie), bo do tego czasu faktycznie koty były dobrze karmione i tego nie neguję (co też na własne oczy widziałam - w miskach była karma, świeża woda).
Chociaż moim skromnym zdaniem samo zapewnianie pożywienia to niestety za mało, koty trzeba leczyć, regularnie odrobaczać, oswojone wydawać do adopcji, a podstawa to sterylki.


anduk pisze:Dlatego jak ciągle czytam "my" "musimy" "dzięki nam" "zrobiliśmy" to mi się słabo robi.

Byłam nastawiona na współpracę, więc jest to chyba zrozumiałe?
Wszyscy wiedzieli, że nie karmię kotów osobiście, jedynie pomagam zdobyć środki na karmę dla nich.

Chyba nie muszę, tak jak ty co chwila wymieniać, przypominać, wypominać, co dla kotów zrobiłam?
Mamy się teraz licytować?


anduk pisze:Nawet Helenie z portu żadnego ogłoszenia nie zrobiłaś, by jej domu szukać

A ty zrobiłeś choć jedno?
Nie ogłaszam kotów, które nie mają DT i które codziennie narażone są na utratę życia (i u których codziennie nie bywam, by móc kontrolować sytuację).
Zresztą, w którymś z poprzednich postów to tłumaczyłam i Helena niestety nie jest wyjątkiem.
Był na to czas, kiedy siedziała u was po sterylce, ale nie mogłam doprosić się nawet zdjęcia.
Czego ty człowieku ode mnie wymagasz?


anduk pisze:a od nas wymagałaś, byśmy ją przetrzymali na DT mimo założenia pod sufit.

Anduk, przejrzyj proszę PW które do mnie wysyłałeś.


"A tam [w porcie] trzeba koniecznie odłowić, choćby tą "domową" kotkę bo jak jakieś kocury przyjdą z okolicy to znowu sytuacja przestanie być opanowana i 5 młodych kociaków będzie :( Ja tu nikogo nie znam, bo jestem z zewnątrz więc nie mogę nikogo zmobilizować a trudno mi prosić o to Opiekuna, który codziennie objeżdża 3 stada i robi niesamowitą robotę."


"Jeśli Twój TŻ z ojcem envy by złapali tą kotkę za tydzień w weekend, to ja bym wtedy mógł obie podwieźć"


Sam poprosiłeś o pomoc w jej złapaniu. Sam też zaproponowałeś przetrzymanie jej po zabiegu.
W czym więc problem?
Jakie WYMAGAŁAŚ?

Raczej ty człowieku wymagałeś, żeby ja ją złapała do sterylki. Tak jak i wymagałeś, żebym wyłapała koty ze śmietników (i nie wiem, czym się w tym wypadku kierowałeś? Bo jakoś nie przypominam sobie bym sama taką pomoc proponowała, a wręcz przeciwnie, pisałam, że nie mam teraz czasu na nic, bo mam małe dziecko i że marne są szanse, by ktoś kto nie zna tych kotów (np mój tż) dał radę je złapać, odróżnić kocury od kotek - tylko ich karmiciele mają w tym rozeznanie, nie osoba z zewnątrz. Obca osoba, bez doświadczenia w łapaniu dzikich kotów, może je co najwyżej bardzo wystraszyć).


anduk pisze: Myślisz, że kociaki z działek mają lepiej i bezpieczniej niż w porcie? Nawet nie wiesz, gdzie aktualnie kociaki osiedlowe przesiadują i w jakiej liczbie. Nie mówiąc już o obu ogródkach działkowych, na których nigdy nie byłaś (jeden jest już od paru miesięcy ogrodzony i na pilota więc nikt tam się z zewnątrz nie dostanie).

A czy ja kiedykolwiek napisałam, że je widziałam lub że to ja je karmię?
Widziałam, karmiłam, leczyłam, łapałam, sterylizowałam tylko koty z portu. Koty ze śmietników widziałam tylko z daleka i to nie ma nic do rzeczy.

I jeszcze raz powtórzę - nie wymyśliłam sobie sama by im pomagać. Zostałam o to poproszona.
Najpierw przez panią Basię dla kotów z portu i po jej prośbie powstał poprzedni wątek (w którym faktycznie nie wiadomo ile było prawdy w 1. poście, bo każdy mówił co innego - p. Basia, pracownicy portu, ojciec envy, wy.. Nie ulegało jednak wątpliwości, że te koty potrzebowały pomocy i bywam u nich, karmiłam je przez pewien okres czasu, wyłapałam ponad 20 do sterylek, leczyłam, odrobaczałam, miałam na DT 6 kotów przez ponad 2 miesiące - robiłam im ogłoszenia, wyadoptowałam je; wyłapałam też chore maluchy do DT i od lutego 2010 kombinowałam, żeby miały karmę i koty te otrzymały ogromną pomoc, za którą każdemu, kto choć w najmniejszym stopniu się do tego przyczynił, jestem bardzo wdzięczna i bardzo za tę pomoc dla nich dziękuję).
Później przyszła do mnie żona opiekuna dziękowała, że pomagam kotom z portu i prosiła o pomoc również dla pozostałych kotów, przedstawiła sytuację całkiem inaczej niż ty. Przekazałam jej zaraz część karmy, którą mieliśmy dla portowych kotów (za zgodą Osoby, która ją podarowała) i napisałam na wątkach, że prosimy o pomoc i dla nich (napisałam tylko tyle, co o nich wiedziałam, czyli niewiele - bardzo ogólne inf, średnią liczbę). Nie miałam czasu osobiście tych kotów poznać, ale też nie miałam powodów by żonie opiekuna, czy też jemu samemu nie wierzyć.
Potem otrzymaliśmy ok 360 kg od warszawskiej Fundacji (musiałam tylko zorganizować transport i poniosłam jego koszty), większość przekazałam opiekunowi i wtedy też znów zaczął regularnie karmić portowe koty.
W tym czasie mogłam odpocząć od forum i proszenia o wpłaty, miałam też zresztą wtedy dużo ważniejsze sprawy na głowie.
W międzyczasie pojawiliście się wy - ty i envy. Początkowo miałam nadzieję, że uda nam się współpracować (Wstawialiście zdjęcia, informacje o kotach na moim wątku, choć prosiłam byście założyli im osobny. Jak już założyłam wspólny, bardziej przejrzysty, to dopiero żeście obudzili), ale z czasem niestety okazało się, że bardziej niż na pomocy kotom, skupiacie się na budowaniu tu własnego wirtualnego wizerunku, a ja wam chyba trochę w tym zaczęłam przeszkadzać ;)

Chętnie, uśmiechnięty od ucha do ucha, przychodziłeś po karmę. Dlaczego wtedy nie uświadomiłeś mnie, że wg ciebie nie jest ona potrzebna? Że zostałam oszukana przez opiekunów kotów? Że już od roku niepotrzebnie tracę swój czas i przy tym okłamuję ludzi z forum, wyłudzając wpłaty na karmę i samą karmę, którą spokojnie możecie sami kupować?


Jeszcze co do działkowych kotów, których na oczy nie widziałam. Opiekun kotów swego czasu prosił mnie, żebym znalazła jakieś schronisko, które je zabierze, bo On już nie daje sobie rady, że ludzie są bardzo wrogo nastawieni, że koty chorują, umierają itp Ogólnie, że jest tam bardzo źle, co jestem sobie w stanie wyobrazić, wiedząc jak jest w porcie i czytając inne wątki takich "kocich obozów koncentracyjnych" (których historie wszystkie zaczynają się podobnie... bo dobrymi chęciami jest przecież piekło wybrukowane).
Wy znów chcecie tą działkę przedstawić jako "raj", z obrzydliwą obojętnością przechodząc do porządku dziennego ze śmiercią i cierpieniem wielu z tych kotów, bo to najlepiej przecież przemilczeć, żeby sumienie się przypadkiem nie obudziło.


anduk pisze:oceniaj czyjeś zachowania, postawy i wybory

Ty zaczęłaś oceniać. I bardzo łatwo ci to widzę przychodzi. Jak dobrze znasz panią Basię? Zamieniłeś z Nią choć jedno słowo? Jest Ona dla mnie bardziej wiarygodna, niż ty i envy, którzy nawet co do pcheł nie jesteście zgodni.

Jeśli ja mam oceniać opiekuna kotów, to mogę powiedzieć tylko, że jest to bardzo dobry człowiek, któremu nie jest obojętny los bezdomnych kotów, ale same dobre chęci to niestety za mało i on też jest tego świadomy. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak on musi się czuć widząc codziennie tyle cierpienia, śmierć kotów, którymi się opiekuje i które zna od urodzenia i będąc bezsilnym, nie będąc w stanie im wszystkim pomóc, bo fizycznie nie da rady, nie ogarnie tego.


Ogromnie się cieszę, że pomoc nie jest już potrzebna, chociaż czytając opisy kotów, które z waszej działki trafiły do DT/DS, odnoszę nieco inne wrażenie. I chyba nie tylko ja.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro mar 09, 2011 12:00 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Nie chce mi się znowu pisać i prostować jakiś dziwnych półprawd o mnie, o kotach na działkach czy też o innych sprawach, bo nie posuwa to w ogóle sprawy do przodu ani nie pomaga realnie kotom, służy tylko mieleniu ozorem.

Myślę, że warto zrobić tak, żeby w tym temacie było o kotach w porcie ale rzeczy, które jesteś pewna lub widziałaś na własne oczy a jak masz wątpliwości to masz telefon do opiekuna i możesz zawsze zapytać. Ja będę w swoim temacie pisał o kotach na działkach i przy śmietnikach oraz o naszych w domu.

Nie wiem o co Ci chodzi z jedzeniem i z faktem, że pomoc jest niepotrzebna ale przyznasz, że trochę bez sensu przenosić jakieś osobiste niesnaski na koty. Nikt nie pisał, że nie potrzebujemy jedzenia, wręcz przeciwnie ostatnio aktywowaliśmy naszych znajomych, którzy wpłacili pareset złotych na koty w Stepnicy (wszystkie) i robimy to dalej by kociaki tutaj mogły liczyć na miskę.

Nikt też nigdy nie pisał, że na działkach u nas koty mają raj - tu coś mocno zmyśliłaś, chyba żeby mi dowalić bo sam wielokrotnie pisałem, że chodzą psy i dzikie zwierzęta z lasu, że Rysiek zniknął, zawsze otwarcie pisałem jak wygląda ich sprawa zdrowotna i wręcz ostrzegałem (choćby ostatnio panią, której oddałem wiewióra) jaki jest jego stan. Jak ktoś nie wierzy to niech poczyta tematy maluchów, rudasków, stary wątek stepnickich kotów lub zapyta agiis-s, Weiheiwej, jessi74 lub Cypiska. Chore koty w DT staraliśmy się wspierać finansowo by DT odciążyć, dziewczyny też to mogą potwierdzić.

Jeśli uważasz, że opiekun źle karmi koty w porcie to nikt nie będzie miał nic przeciwko, żebyś trzymała u siebie pół przyszłego zamówienia karmy i karmiła je codziennie. Jeśli uważasz, że może zostać tak jak było to opiekun dalej będzie je karmił tak jak robił to do tej pory - nikt się nie obraża przecież a już tym bardziej opiekun, który zawsze stał z boku i chciał pozostać anonimowy.

Jak złapiesz jakieś płodne koty, to możesz przywieźć ja zawiozę i wysterylizuję. Sam też będę z opiekunem łapał koty dalej. Po sterylizacji też przechowamy i odwieziemy do stada, tak jak było deklarowane. Jak zostanie jakaś nadwyżka kasy z konta sterylkowego to po rozliczeniu po prostu zapytamy ludzi czy chcą by te pieniądze przekazać na karmę dla kotów tutaj i jeśli tak, to wpłacimy na konto stepnickich kotów u Kociej Doliny. Jeśli uważasz, że zrobisz to lepiej to podawaj swoje konto i jeździj z kotami na sterylizację a ja pojeżdżę za to co jest, ewentualnie po rozliczeniu jak zostanie jakaś nadwyżka to przeleję na Twoje konto.

Naprawdę nikt tu ani przywileju karmienia kotów ani przywileju łapania i wożenia na sterylki w jasyr nie bierze :)

pozdrawiam
Andrzej
Ostatnio edytowano Śro mar 09, 2011 12:28 przez anduk, łącznie edytowano 1 raz
Jestem kocurem ;) Obrazek

Obrazek Obrazek

anduk

 
Posty: 441
Od: Pon kwi 26, 2010 2:39

Post » Śro mar 09, 2011 12:11 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

anduk pisze:wirtualnie pisz o kotach, których nie widziałaś nigdy na oczy, komentuj zdjęcia nie przez Ciebie zrobione, oceniaj czyjeś zachowania, postawy i wybory, podkręcaj narrację podlewając sosem tragizmu i swojego wirtualnego zaangażowania

Gdybym chciała prowadzić blog o kotach, to mam kilka swoich, każdy ma jakąś swoją historię i miałabym o czym pisać (gdybym tylko miała na to ochotę i czas, ale jakoś nigdy nie czułam takiej wewnętrznej potrzeby), naprawdę nie musiałabym wcale pisać o waszych, gdybym nie została o to poproszona :roll: i żadnej frajdy mi to nie sprawiało, a wręcz przeciwnie kosztowało dużo czasu, który sobie bardzo cenię.

Sosem tragizmu mówisz? Każdy ma inną wrażliwość, widać ty masz skrajni inną niż ja, bo jakoś dla mnie widok chorych, głodnych, umierających kotów jest tragiczny. I te koty trzeba pokazywać, jeśli chce się dla nich otrzymać pomoc.

Pamiętasz chorego kocura z poprzedniego wątku? Dużo nie brakowało, żeby umarł. Bez zastrzyków nie miałby szans.
Ty pewnie przeszedłbyś koło niego obojętnie, a potem napisał, że "zniknął" (gdyby ktoś o niego zapytał), żeby nie psuć wirtualnego wizerunku "kociego raju", w którym wszystkie koty są piękne i zadbane?


I pamiętaj, że z tego mojego wirtualnego zaangażowania koty otrzymały REALNĄ POMOC.
Karma, którą koty otrzymywały nie była wirtualna.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro mar 09, 2011 13:07 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

anduk pisze:Nie chce mi się znowu pisać i prostować jakiś dziwnych półprawd o mnie, o kotach na działkach czy też o innych sprawach, bo nie posuwa to w ogóle sprawy do przodu ani nie pomaga realnie kotom, służy tylko mieleniu ozorem.

Po co więc zacząłeś tą całą "kłótnię"? Zaimponować komuś chciałeś?

Prosiłam cię, żebyś przyszedł do mnie wczoraj po karmę od KS, bo chciałam o tym wszystkim pogadać, wyjaśnić, pomyśleć, co dalej, tak żeby wszystko było jak trzeba i nikt nie czuł się urażony, ale nie.... łatwiej publicznie, na forum, wirtualnie rzygać swoja pomocą, obrażać ludzi z którymi nie zamieniło się słowa, podważać słowa pani Basi zaangażowanej w pomoc kotom z portu, podważać moje słowa (choć w porcie byłeś tylko 2 razy - raz z opiekunem na karmieniu i raz wypuścić Helenę...i widziałeś o wiele mniej niż ja).
Szkoda, naprawdę szkoda, że na żywo taki "odważny" (bardziej chyba pasowałoby bezczelny) nie jesteś, łatwiej byłoby cię na ziemię sprowadzić.


anduk pisze:Myślę, że warto zrobić tak, żeby w tym temacie było o kotach w porcie ale rzeczy, które jesteś pewna lub widziałaś na własne oczy a jak masz wątpliwości to masz telefon do opiekuna i możesz zawsze zapytać. Ja będę w swoim temacie pisał o kotach na działkach i przy śmietnikach oraz o naszych w domu.

Rozumiem, że opiekun jest w porcie 24 godz na dobę i wie o wszystkim, co się tam dzieje, że mam do niego wydzwaniać? Przecież wiesz, że tak nie jest.
Nie wiesz, czy pani Basia "obraziła się" na koty i nie przychodziła do nich aż 2 tygodnie. Może zwyczajnie przychodziła do nich w innych godzinach, niż opiekun i się mijali? Może, jak widziała pełne miski, to nie sypała więcej karmy by się nie marnowała? Może była chora? Nie wiesz, ale insynuujesz, nastawiasz mnie przeciwko niej. W jakim celu? Czym Ona ci zawiniła? Tym, że jest biedna, zadłużona? Co to ma do rzeczy?


anduk pisze:Nie wiem o co Ci chodzi z jedzeniem i z faktem, że pomoc jest niepotrzebna ale przyznasz, że trochę bez sensu przenosić jakieś osobiste niesnaski na koty. Nikt nie pisał, że nie potrzebujemy jedzenia, wręcz przeciwnie ostatnio aktywowaliśmy naszych znajomych, którzy wpłacili pareset złotych na koty w Stepnicy (wszystkie) i robimy to dalej by kociaki tutaj mogły liczyć na miskę.

O co chodzi z jedzeniem? Naprawdę nie rozumiesz?
Teraz nie mamy już czego tu szukać. Robisz ze mnie głupka i kłamcę, sam przy tym kłamiąc i pokazując swoje prawdziwe oblicze. Kto nam teraz uwierzy i pomoże? Będziemy się tak w kółko obrażać, oskarżać i oczyszczać z zarzutów? Wiesz, jakie to robi wrażenie na Osobach, które potencjalnie mogłyby tym kotom pomóc?
Jeśli porwałeś się na coś takiego, to wniosek narzuca się sam, że ta pomoc, karma jednak nie jest potrzebna.


anduk pisze:Jeśli uważasz, że opiekun źle karmi koty w porcie to nikt nie będzie miał nic przeciwko, żebyś trzymała u siebie pół przyszłego zamówienia karmy i karmiła je codziennie. Jeśli uważasz, że może zostać tak jak było to opiekun dalej będzie je karmił tak jak robił to do tej pory - nikt się nie obraża przecież a już tym bardziej opiekun, który zawsze stał z boku i chciał pozostać anonimowy.

Ja tu przyszłam po pomoc dla pani Basi kotów z portu, które po odejściu z pracy opiekuna zostały bez niczego.
Nie chcę brać za nie odpowiedzialności. Ile mogłam, to pomogłam, ale teraz nie widzę już sensu dalej w tym pośredniczyć, jeśli już wszystko się unormowało i nie jet to potrzebne.
Macie z envy czas, poświęćcie go na prowadzenie wątków dla stepnickich kotów.
Ja już mam dość, choć pani Basi zawsze będę starała się pomóc, żeby choć od czasu do czasu mogła odwiedzić swoich "portowych przyjaciół" i dać im coś do jedzenia.
Cieszę się też, że Człowiek zwany przez nas opiekunem z waszą pomocą będzie je regularnie karmił.

anduk pisze:Jak złapiesz jakieś płodne koty, to możesz przywieźć ja zawiozę i wysterylizuję. Sam też będę z opiekunem łapał koty dalej. Po sterylizacji też przechowamy i odwieziemy do stada, tak jak było deklarowane.

Dzięki za propozycję, ale naprawdę nie chciałabym, żeby kiedykolwiek było mi to wypominane.
Bo z jakiej racji? To nie są moje prywatne koty i żaden sposób nie jestem odpowiedzialna.
Moje domowe wysterylizowane już dawno. Z podwórkowych tylko kocurek do kastracji mi został, ale jego za swoje pieniądze wykastruje i pomoc nie jest mi potrzebna.
Z pomocy bezdomnym kotom rozliczać mnie nie będziesz, więc nie widzę szans na współpracę, ale naprawdę trzymam kciuki za łapanki i sterylki :ok:


anduk pisze:Jak zostanie jakaś nadwyżka kasy z konta sterylkowego to po rozliczeniu po prostu zapytamy ludzi czy chcą by te pieniądze przekazać na karmę dla kotów tutaj i jeśli tak, to wpłacimy na konto stepnickich kotów u Kociej Doliny.

Rozliczaj się z tego już na swoim wątku.


anduk pisze:Jeśli uważasz, że zrobisz to lepiej to podawaj swoje konto i jeździj z kotami na sterylizację a ja pojeżdżę za to co jest, ewentualnie po rozliczeniu jak zostanie jakaś nadwyżka to przeleję na Twoje konto.

W którym miejscu napisałam, że zrobię to lepiej?
Uważam tylko, że nie trzeba się aż tak tym przechwalać, podkreślać, bo przy wielu Osobach z tego forum, to co robisz to kropelka w morzu, nie dorastasz im do pięt i na razie nawet nie próbuj... i tyle w temacie.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro mar 09, 2011 15:01 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Strasznie się pienisz - odpiszę po raz ostatni bo szkoda mi czasu i nie przywykłem do rozmów na takim poziomie.

choć w porcie byłeś tylko 2 razy - raz z opiekunem na karmieniu i raz wypuścić Helenę...


Skąd wiesz? Że dwa razy zdjęcia wkleiłem, które mogłaś komentować? Że dwa razy o tym na forum napisałem? Nawet nie wiesz kiedy ostatni raz tam byłem z jedzeniem dla żarłoków.

Rozumiem, że opiekun jest w porcie 24 godz na dobę i wie o wszystkim, co się tam dzieje


Wie na pewno więcej od nas wszystkich razem wziętych bo ma styczność z tymi kotami od ponad dwudziestu lat. Wiesz jaki to szmat czasu? Wiesz, że istnieje (lub też istniało, nie rozmawiałem o tym od jakiegoś czasu) stado kotów na łąkach koło portu, które reaguje tylko na niego?

Po co więc zacząłeś tą całą "kłótnię"? Zaimponować komuś chciałeś?


Po to, że ten wątek coraz bardziej odlatywał w kosmos i od początku mierwzi mnie specjalne podkręcanie tragizmu, gdy nie do końca zweryfikowało się jaka jest sytuacja. Zaczęły się pojawiac jakieś nieprawdziwe oskarżenia, jakieś dziwne płaczliwe historie. Ja wiem, że łatwiej jest prosić o karmę gdy jest źle i tragicznie ale uważam, że wszystko ma swoje granice. W internecie można różne rzeczy wypisywać i nie ma jak tego zweryfikować.

A sytuacja wygląda tak, że kotów jest bardzo dużo. Przez lata regularnego dokarmiania i nie sterylizowania po prostu się rozmnożyły. Niesmacznym jest robić wyrzuty ponad 60 letniemu człowiekowi, że nie sterylizwał kotów przy braku w zasadzie zaplecza weterynaryjnego, braku dostatecznej wiedzy o sterylizacji kotów i braku środków finansowych (gmina do tej pory nie widzi problemu a opiekun przeznaczał znaczną część pieniędzy na jedzenie). Gdy przeszedł na emeryturę dalej zajmował się kotami, tylko problem zaczął być widoczny, gdy koty przyzwyczajone do ciepła zostały pozbawione schronienia (baraku w porcie, decyzją administracyjną) i zaczęły podupadać na zdrowiu w związku z zimą. W zeszłym roku wysterylizwałaś całe stado kotów w porcie, znalazłaś wielu kotom DT/DS i je podleczyłaś. W tym roku od stycznia ja z opiekunem wysterylizowaliśmy stado na działkach i podrzuconą kotkę w porcie, którą złapałaś. Wiele kotów z działek znalazło DT/DS dzięki czemu sytuacja jest o wiele lepsza niż kiedykolwiek. Wszystkie stada są codziennie i regularnie karmione oraz w przypadku choroby mogą liczyć, że ktoś im pomoże (vide. przykład Szarotka czy Rudolfa).

Dzięki jasnemu i wyważonemu nakreśleniu sytuacji każdy zadecyduje czy chce pomóc kotom w Stepnicy czy nie. Myślę, że warto bo przez rok wiele na plus się zmieniło i widać efekty działań.

To nie są moje prywatne koty i żaden sposób nie jestem odpowiedzialna.


Jak koty wolnożyjące mogą być czyjąś prywatnością? A odpowiedzialny za nie powinien być każdy kto lubi koty i wie, że kilka ulic dalej one tam istnieją. Zwłaszcza gdy już zaczęło się coś robić - one nie są niczemu winne, że tam są. Najprościej jest się obrazić na krytykę, strzelić focha i się rakiem wycofać.

Uważam tylko, że nie trzeba się aż tak tym przechwalać, podkreślać, bo przy wielu Osobach z tego forum, to co robisz to kropelka w morzu, nie dorastasz im do pięt i na razie nawet nie próbuj... i tyle w temacie.


Nigdy nie kandydowałem na bycie kocią Matką Boską choćby z powodu zbyt dużej różnicy płci ;)
Ostatnio edytowano Śro mar 09, 2011 15:06 przez anduk, łącznie edytowano 2 razy
Jestem kocurem ;) Obrazek

Obrazek Obrazek

anduk

 
Posty: 441
Od: Pon kwi 26, 2010 2:39

Post » Śro mar 09, 2011 15:04 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

cypisek pisze:Obrazek

Jaka ona piękna!
A jak się ma Szarotek? Chociaż sama już nie wiem, czy pytać tutaj czy na innym wątku :roll:

Weihaiwej

 
Posty: 1594
Od: Pon maja 23, 2005 19:34
Lokalizacja: Wro

Post » Śro mar 09, 2011 19:27 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

anduk pisze:Strasznie się pienisz - odpiszę po raz ostatni bo szkoda mi czasu i nie przywykłem do rozmów na takim poziomie.

Poziom niestety ty narzuciłeś i to już sporo wcześniej, ale wtedy wolałam przemilczeć i pogadać o tym "na żywo", żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania, ale skoro wolisz tutaj to rozegrać, to proszę bardzo.


anduk pisze:Skąd wiesz? Że dwa razy zdjęcia wkleiłem, które mogłaś komentować? Że dwa razy o tym na forum napisałem? Nawet nie wiesz kiedy ostatni raz tam byłem z jedzeniem dla żarłoków.

Zdjęcia wkleiłeś raz, bardzo marnej jakości, robione telefonem. Potem jedno, kiedy byłeś wypuścić Helenę.
Jeśli masz problem, że ktoś na publicznym forum komentuje twoje zdjęcia, to najprościej jest ich tam nie umieszczać.

Jeśli bywasz tam częściej (w co wątpię, bo bardzo narzekałeś na brak czasu, ale teoretycznie może tak być, bo każdy może tam pójść, kiedy tylko chce i nie mam zamiaru tego kontrolować w żaden sposób), dlaczego nie złapiesz nowej kocicy na sterylkę i chcesz, żeby zrobił to mój tż (który nie cierpi na brak zajęć i nie ma takiej wprawy w łapaniu kotów, jak ty)?
Rozumiem, że nasza pomoc w jej łapaniu już nie potrzebna, skoro masz już czas?


anduk pisze:Wie na pewno więcej od nas wszystkich razem wziętych bo ma styczność z tymi kotami od ponad dwudziestu lat. Wiesz jaki to szmat czasu?

Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Dochodzą nowe koty, dzieją się tam różne rzeczy, przychodzą różni ludzie... Trzeba by tam siedzieć 24 h/dobę, żeby o wszystkim wiedzieć.
Na pewno pracując tam wiedział o nich dużo, bo spędzał z nimi sporo czasu codziennie.
Wpadając przelotem z karmą (bo ma jeszcze do wykarmienia pozostałe stada) wszystkiego nie jest w stanie teraz zauważyć i wiedzieć, a już na pewno nie tego, czy pani Basia mieszkająca w pobliżu do nich przychodzi.


anduk pisze:Wiesz, że istnieje (lub też istniało, nie rozmawiałem o tym od jakiegoś czasu) stado kotów na łąkach koło portu, które reaguje tylko na niego?

Wiesz, że na świecie są miliony wolno żyjących stad kotów, które mają swoich opiekunów i karmicieli i nie jest to nic nadzwyczajnego? Poczytaj na forum, ile jest takich stad...


anduk pisze:Po to, że ten wątek coraz bardziej odlatywał w kosmos i od początku mierwzi mnie specjalne podkręcanie tragizmu, gdy nie do końca zweryfikowało się jaka jest sytuacja. Zaczęły się pojawiac jakieś nieprawdziwe oskarżenia, jakieś dziwne płaczliwe historie. Ja wiem, że łatwiej jest prosić o karmę gdy jest źle i tragicznie ale uważam, że wszystko ma swoje granice. W internecie można różne rzeczy wypisywać i nie ma jak tego zweryfikować.

Nie zostałeś nauczony szacunku do ludzi. Obrażasz nie mnie kolego, ale panią Basię i rodziców envy, którzy mi te płaczliwe historie "sprzedawali" i przedstawili sytuację naprawdę bardzo tragicznie.
To, co widziałam - chore, umierające, nieleczone, zarobaczone koty, też w moim mniemaniu było "tragiczne". Ludzie, którzy przyjęli stepnickie koty na DT i je leczyli, też mogą to potwierdzić.

O jakich oskarżeniach mówisz? To, że żaden kot nie został przez te ponad 20 lat wysterylizowany to nie oskarżenie, tylko niezaprzeczalny fakt.
"Łatwiej jest prosić o karmę..." - nie jest łatwo prosić/żebrać o karmę, nawet dla bezdomnych kotów, ale ty nie musiałeś tego robić, więc nie rozumiesz. Może niedługo się przekonasz, bo żądaniami wiele nie osiągniesz.


anduk pisze:Niesmacznym jest robić wyrzuty ponad 60 letniemu człowiekowi, że nie sterylizwał kotów przy braku w zasadzie zaplecza weterynaryjnego, braku dostatecznej wiedzy o sterylizacji kotów i braku środków finansowych (gmina do tej pory nie widzi problemu a opiekun przeznaczał znaczną część pieniędzy na jedzenie).

Nie wyrzuty, a fakt, którym ty się szczycisz i to jest niesmaczne.
Nie oceniam tego, bo rozumiem sytuację - brak środków na to itp.
Choć kłamiesz z brakiem wiedzy o sterylizacji kotów, bo domowe koty opiekuna jakoś wiele lat temu zostały wysterylizowane, jeszcze za wet Jacewicza.

Powiedz mi, kiedy zwracaliście się do gminy o pomoc i wam odmówiono?


anduk pisze:Gdy przeszedł na emeryturę dalej zajmował się kotami, tylko problem zaczął być widoczny, gdy koty przyzwyczajone do ciepła zostały pozbawione schronienia (baraku w porcie, decyzją administracyjną) i zaczęły podupadać na zdrowiu w związku z zimą.

Bredzisz.

Teraz to ty odleciałeś w kosmos :ryk:
A na poważnie - W jaki sposób problem zaczął być widoczny i kiedy dokładnie, przez kogo? Podaj daty, nazwiska, fakty. Bądź wiarygodny.

anduk pisze:W zeszłym roku wysterylizwałaś całe stado kotów w porcie, znalazłaś wielu kotom DT/DS i je podleczyłaś.

Czyli jednak moja pomoc dla kotów nie była tylko wirtualna? :roll: Zdecyduj się.


anduk pisze:Dzięki jasnemu i wyważonemu nakreśleniu sytuacji każdy zadecyduje czy chce pomóc kotom w Stepnicy czy nie. Myślę, że warto bo przez rok wiele na plus się zmieniło i widać efekty działań.

To teraz czas na moje nakreślenie sytuacji:

Koty z portu i panią Basię znam osobiście. Nie mam wątpliwości, że ta pomoc jest im potrzebna i będę się starała się w miarę możliwości jakoś zdobywać dla niej karmę, by mogła je chociaż dokarmiać.
To dla nich i dla Niej powstał poprzedni wątek, kiedy ich regularny Opiekun stracił posadę w porcie i z dnia na dzień zostały bez niczego. Dosłownie - bez jedzenia i bez dachu nad głową w wyjątkowo srogą i długą zeszłoroczną zimę.
Dzięki forumowiczom dogo i miau otrzymały bardzo dużo pomocy - karmę, budki, środki na leczenie najbardziej chorych, DT dla 4 kociaków, które nie miały tam szans na przeżycie, bo jako najsłabsze były przeganiane przez kocury od misek...

W zeszłą wiosnę wyłapałam (z pomocą pracowników) wszystkie koty z portu na sterylizacje i kastracje.
Kiedy łapałam te koty byłam w 7 mies ciąży, pracownicy, jak byli w porcie pomagali mi w przekładaniu kotów z pułapek do klatek, w których były potem przewożone, ale zdarzało się, że nie było wtedy w porcie nikogo i sama musiałam dźwigać klatki z szalejącymi kotami. Nie próbuj sobie nawet wyobrazić mojego strachu o dziecko i wyrzutów sumienia, jakie miałam narażając jego i swoje życie i zdrowie dla kotów. Potem doszły jeszcze problemy z transportem, okociła się jedna z kocic, a reszta miała "brzuchy do ziemi"...

9 kotów z portu znalazło DS -w tym kocica z maluchami była u mnie na DT, cała piątka znalazła nowe domy, a kotka po sterylce została wypuszczona do portu. Byłam wtedy w wysokiej ciąży i codziennie babrałam się ze sprzątaniem kuwety i klatki, dzikiej, agresywnej kocicy, która broniła przede mną swoich maluchów. Kuweta min 2 razy dziennie, klatka tak samo, bo maluchy początkowo załatwiały się, gdzie popadnie, a kocicy zdarzało się zwymiotować.
Po wyadoptowaniu maluchów, które nastąpiło szybciej niż powinno, bo chciałam je wydać jeszcze przed porodem, kotka dostała zapalenia listwy mlecznej. Musieliśmy wozić ją na zastrzyki, martwiłam się o nią, bałam się, że umrze. Podczas mojego pobytu w szpitalu zajmował się nią mój TŻ. Po powrocie, z bolącą raną po cesarce, kiedy ciężko było mi nawet z łóżka wstać, sama się nią zajmowałam, sprzątałam, karmiłam, bo on nie miał czasu - myślisz, że było mi łatwo? Potem sterylka, a po sterylce nie mogłam się nikogo doprosić, żeby odwiózł ją do portu, a opieka nad nią naprawdę bardzo mi ciążyła i kotka też miała już dość, popadała w depresję... Czułam się okropnie, jak oprawca trzymając ją w tej klatce, w garażu. W międzyczasie, kiedy kociaki miały ok 3 tygodni, kocica uciekła mi z klatki, kiedy wyszłam z kuwetą z garażu. Drzwi garażu były otwarte i nie wiedziałam, czy była w środku, czy na zewnątrz. Nie pisałam o tym na wątku, bo by mnie chyba żywcem zjedli za moją głupotę i nieodpowiedzialność. Nie wiedziałam też, co robić, czy zostawić otwartą klatkę, żeby kotka mogła wrócić, ale wtedy istniało ryzyko, że je wyniesie, a pilnować tego nie mogłam, bo przy mnie by nie przyszła. Zamknęłam więc klatkę i nastawiłam pułapkę, którą dzięki Bogu miałam, a sama poszłam szukać w necie inf o mlekach w proszku i opiece nad takimi maluchami bez matki. Wiesz, jak się bałam, że ona nie wróci, że wpadnie gdzieś pod samochód lub rozszarpią ją psy? Po kilku godzinach jakimś cudem znalazła się w pułapce, ale naprawdę sporo nerwów mnie to kosztowało.

Dzięki pomocy z forum udało mi się również uratować życie oswojonego kocura z portu. Czytaliście o tym w poprzednim wątku. W maju, po pogryzieniu przez psa rozwinęła się u niego chlamydiozę, która przeszła mu już na płuca, a z nosa leciała mu wstrętna, krwista wydzielina i miał ogromne problemy z oddychaniem. Co drugi dzień jeździliśmy z nim na zastrzyki, codziennie byłam u niego z lepszym jedzeniem i posprzątać kuwetę, bo podczas leczenia siedział w baraku w klatce (w tym czasie miałam też u siebie w garażu kotkę z portu z maluchami). Udało się go wyleczyć. Co byłoby z nim, gdybym akurat w tym czasie nie przychodziła do portu?


Pozostałe koty znam tylko z opowiadań i ze zdjęć. Nie miałam okazji i czasu poznać ich osobiście, ale wierzyłam Osobom, które prosiły mnie o pomoc dla nich. Z czasem zaczęły docierać do mnie sprzeczne informacje. Zamiast "dziękuję" zaczęły się wasze pretensje i żądania, dziwne oskarżenia, że to co piszę nie jest prawdą, że moje zaangażowanie w pomoc kotom jest tylko wirtualna (choć karma którą wam przekazywałam była jak najbardziej realna i to co opisałam wyżej również).
Tamte koty też potrzebują pomocy, ale ja już w tym pośredniczyć nie będę.

Od początku wątku było jasne, że nie ja te koty karmię, tylko staram się zapewnić środki na karmę dla nich, którą przekazywałam Karmicielom (ostatnie zamówienia szły na adres właścicielki działki (envy), na której mieszkają koty - ale czy one są bezdomne, czy prywatne to już nie mnie oceniać,bo chyba sami nie jesteście zdecydowani tak do końca).


Karma z kolejnego zamówienia przyjdzie już na mój adres i zostanie równo podzielona między Karmicielami, bo pieniądze były zbierane dla nich wszystkich.
Później zaczynamy od zera, ale już tylko dla portowych kotów.



anduk pisze:
To nie są moje prywatne koty i żaden sposób nie jestem odpowiedzialna.


Jak koty wolnożyjące mogą być czyjąś prywatnością?

Nie mówię o prywatności, tylko o odpowiedzialności. Nie przeinaczaj.


anduk pisze:A odpowiedzialny za nie powinien być każdy kto lubi koty i wie, że kilka ulic dalej one tam istnieją. Zwłaszcza gdy już zaczęło się coś robić - one nie są niczemu winne, że tam są.

To już kwestia sumienia, portfela i interpretacji przepisów.

Koty nie są winne, ale ktoś jest odpowiedzialny za to, że tam są. Ktoś, kto stworzył im tam warunki do życia. Chyba nie zaprzeczysz?


anduk pisze:Najprościej jest się obrazić na krytykę, strzelić focha i się rakiem wycofać.

Za krytykę mówisz? Raczej za brak szacunku, poniżanie, podważanie moich słów, które skutkują utratą zaufania i możliwości dalszej pomocy.

Kim ty człowieczku jesteś, żeby mnie oceniać, krytykować, szantażować, podważać moją bezinteresowną pomoc dla kotów i pracę, jaką włożyłam w to, by choć trochę poprawić ich byt, by uratować kilka, nic nie wartych dla ciebie, kocich żyć?

anduk pisze:Nigdy nie kandydowałem na bycie kocią Matką Boską choćby z powodu zbyt dużej różnicy płci ;)

Matką Boską nie, bardziej taką "muchą samochwałą"
Ostatnio edytowano Śro mar 09, 2011 19:36 przez Cudak1, łącznie edytowano 1 raz

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro mar 09, 2011 19:34 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Cudak1 pisze:Dzięki pomocy z forum udało mi się również uratować życie oswojonego kocura z portu. Czytaliście o tym w poprzednim wątku. W maju, po pogryzieniu przez psa rozwinęła się u niego chlamydiozę, która przeszła mu już na płuca, a z nosa leciała mu wstrętna, krwista wydzielina i miał ogromne problemy z oddychaniem. Co drugi dzień jeździliśmy z nim na zastrzyki, codziennie byłam u niego z lepszym jedzeniem i posprzątać kuwetę, bo podczas leczenia siedział w baraku w klatce (w tym czasie miałam też u siebie w garażu kotkę z portu z maluchami). Udało się go wyleczyć. Co byłoby z nim, gdybym akurat w tym czasie nie przychodziła do portu?


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Czw mar 10, 2011 9:47 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Rozliczenie wpłat na stepnickie koty na koncie Kociej Doliny zaktualizowane - dzisiaj jeszcze nie było nic zaksięgowane, więc z datą wczorajszą.
Obrazek
Naszym kotom się przelewa - darowiznę na konto!
Fundacja Kocia Dolina Lukas Bank SA /O. Toruń
47 1940 1076 3018 9272 0000 0000

Igulec

 
Posty: 4284
Od: Wto mar 28, 2006 21:15
Lokalizacja: Kocia Dolina Filia Inowrocław

Post » Czw mar 10, 2011 9:53 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Dziękuję Igulec :1luvu:

Doszły wpłaty:
07.03.11 Damian C., Mysłowice 10
07.03.11 Jadwiga Ż., Chełmek 10
07.03.11 Christine G., KIRCHLENGERN 38,66

Bardzo dziękujemy :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Zaraz złożę zamówienie.

Każda kolejna wpłata na konto Fundacji Kocia Dolina z dopiskiem "dla kotów ze Stepnicy" lub "dla kotów z portu w Stepnicy" będzie przeznaczana na zakup karmy tylko dla kotów z portu i przekazywana pani Basia, która je dokarmia.


W wolnej chwili zmienię 1. post (i kilka kolejnych, rozliczeniowych itp), tak żeby wątek dotyczył już tylko pomocy pani Basi dla kotów z portu.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Czw mar 10, 2011 11:10 Re: Kilkadziesiąt głodnych,bezdomnych kotów-brakuje na KARMĘ!

Każda kolejna wpłata na konto Fundacji Kocia Dolina z dopiskiem "dla kotów ze Stepnicy" lub "dla kotów z portu w Stepnicy" będzie przeznaczana na zakup karmy tylko dla kotów z portu i przekazywana pani Basia, która je dokarmia.


Cieszę się, że będą miały waszą dobrą opiekę a i opiekun odsapnie :ok:

Jak już się rozwodzimy to usuń moje zdjęcia z pierwszych kilku postów tego tematu i zmniejsz liczbę kotów o "nasze" czyli dwa stada działkowe i śmietnikowo-osiedlowe.

Nie bierz też pod uwagę 300zł, które wpłacił Jarosław S. z Gdańska - sprawa jest wyjaśniania w kociej dolinie, wpłacał z myślą o wszystkich kotach w Stepnicy a w takim wypadku chce je przeznaczyć na stada, którymi my się opiekujemy :)
Jestem kocurem ;) Obrazek

Obrazek Obrazek

anduk

 
Posty: 441
Od: Pon kwi 26, 2010 2:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 97 gości