Bardzo mi się podoba to, co jenny napisała w wątku o swoim Greebo:
jenny170 pisze:greebo nie jest chory ! on po prostu ma fiv...
No właśnie
Spędziłam całą noc

na czytaniu
niezliczonych stron na temat FIV i nasuwa mi się jeden wniosek:
W USA traktuje się FIV jako coś zupełnie normalnego, powszechnego i raczej niegroźnego

.
W Polsce FIV traktuje się wręcz odwrotnie
(no, może oprócz wetki, która zrobiła Ptysiowi testy, ona upierała się, żeby w ogóle nie zawracać sobie głowy myślą o tym FIV).
Podobno ok 70% populacji w niektórych koloniach kotów wolnożyjących (zwłaszcza kocurów) jest nosicielami (USA). Kotowate (bo także np. 84% populacji lwów w Serengeti jest nosicielami

) mają dłuższą historię zmagania się z tym wirusem niż ludzie z HIV (który jest wirusem nowym dla naszego gatunku) i wyrobiły sobie na niego niezwykłą odporność. W większości przypadków choroba się nie rozwija, a jeśli już to po wielu latach, kiedy kot jest już stary (a wtedy objawy są identyczne z objawami starzenia się kota, więc na jedno wychodzi). To dlatego wiele kotów z FIV żyje bardzo długo i bez żadnych objawów choroby! (z atykułu The Truth About Cats And FIV
http://www.afa.arlington.ma.us/FIV.html )
Już mi lżej na duszy! Przeczytałam tego tyle, że nie jestem w stanie teraz przytoczyć wszystkich tych faktów. Zrobię to później (tak w skrócie, żeby nie zamęczać).
Już wiem dlaczego Ptyś przesypia prawie cały dzień! On po prostu spaceruje sobie w nocy, zwiedza wszystkie kąty, patrzy co się dzieje za oknem (choć gdy usłyszy że ktoś zapala silnik, albo że pies szczeka, to zmyka z parapetu

). Nadal prowadzi typowy nocny tryb życia podwórkowca (całe szczęście, że cichusieńko

). Wkrótce się przestawi.
Apetyt ma świetny, qpka i siusiu bez zarzutu, zachowanie wzorowe, przytulaśność w nadmiarze
Uwielbiam tego kota
