
2 lata temu mój kotek był w b. złym stanie,pomoc zaoferowała mi dziewczyna - Kasia [anioł] a forum,skorzystałam na drugi dzień i dzięki niej mój Tuptuś żyje,bo dojechałyśmy na czas.
Nie rozumiem po co tyle zwlekania było w tym przypadku???

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
dite pisze:zaniechanie, nieudzielenie pomocy i znęcanie się
dlaczego????
CoToMa pisze:Nie mogę uwierzyć w to co czytam...
joluka pisze:tak jak myślałam, przyszło mi dzisiaj tylko zmienić tytuł...![]()
![]()
![]()
potwornie mi żal tej kotki... - jej cierpienia, samotnej walki z chorobą, długiego i bolesnego odchodzenia...![]()
najgorsze jest to, że prawdopodobnie można było przynajmniej ulżyć jej w bólu - jeśli nie uratować jej życie......
Catnaperka pisze:Nie to po prostu niemożliwe! To nie była zabawa w cholerną samarytankę, Doroto! Po co zgłosiłaś chęć pomocy?! Chciałaś zrobić dobry uczynek?! Tu chodziło o życie kota a nie o zabawę w pomaganie! Sorry ale nie obchodzą mnie (i myślę, że nikogo tutaj) Twoje prywatne sprawy typu siedzenie z dzieckiem w szpitalu czy niemożność wyjechania z parkingu (ratunku!) bo to nie jest żadne usprawiedliwienie. Jeżeli wiedziałaś, że nie masz czasu pomagać to trzeba było się nie zobowiązywać. Dobrze ktoś wcześniej napisał (przepraszam, przez nerwy nie pamiętam kto), że to co robiłaś to tylko udawanie, że pomagasz, stwarzanie pozorów. Ale po co?! Potrafisz to wyjaśnić? Nie wiem, potrzebowałaś się dowartościować, myślałaś, że usłyszysz oklaski jak trochę poudajesz? Kot nie był zabawką, przyjęłaś na siebie ogromną odpowiedzialność a zamiast niej zafundowałaś niewyobrażalne cierpienie kotusiowi, łzy i bezradność nam wszystkim. Pomaganie to nie zachcianka, a Ty chyba tak to potraktowałaś. Dlaczego nie przyjęłaś, nie słuchałaś w ogóle rad, wręcz prowadzenia za rękę? Dlaczego udawałaś, że to wszystko zrobisz..? Dlaczego przytakiwałaś jak nie miałaś zamiaru..? Dlaczego obiecałaś kotu pomoc? Dlaczego dałaś jej nadzieję....? Dlaczego stworzyłaś pozory nadziei....? Ktoś inny mógł po prostu działać.
Przepraszam za tak emocjonalny post ale w głowie mi się to nie mieści. Jeżeli wiem, że nie dam rady, nie podejmuje się - proste. W większości przypadków jednak się podejmuję dając wszystko co mogę.
Nemi pisze:A ja nie potrafię też zrozumieć postępowania weta z 30 letnim stażem, dlaczego nie powiedziała, że trzeba zrobić badania i próbowała leczyć po omacku ....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 252 gości