Zajrzałam po dłuższej przerwie.
Sroczka wraca na virbagen. Dokładnie rok temu przeszła kurację 0-14-60, teraz powtarzamy, choć nie wiadomo jaki to efekt wywoła.
Czy ktoś z Was podawał kotu virbagen dwukrotnie? To znaczy tak jak ja, po okresie "ujemności"?
U nas było dobrze, we krwi test nie pokazywał wirusa, ale badanie PCR (szpik) było dodatnie. Nie łudziliśmy się, że wyzdrowiała, wiadomo było, że jest białaczka, że to odwleczone w czasie tylko jest.
I teraz najpierw pokazały się trzecie powieki, potem dwukrotnie miała jakiś atak. Pierwszego nie widziałam, tylko zobaczyłam po fakcie bezwładnie leżącą za kanapą. Nie miałam pojęcia co się stało, ale następnego dnia kiedy wskoczyła mi na kolana, natychmiast zeskoczyła i zaczęła biegać po pokoju bez ładu i składu a potem padła (nie położyła się - rzuciło ją) na boczek na kilka sekund. Wstała sama, poszła przycupnąć pod fotel na jakieś pół godziny a potem do miski jeść. Poprzedniego dnia jak ją znalazłam za kanapą zachowywała się identycznie, stąd wywnioskowałam że też miała taki atak.
Krew wygląda tak:

Miewała, zwłaszcza w lecznicy, podwyższoną temperaturę, apetyt w miarę dobry, nie schudła prawie wcale, może ze 20 deko, ale jest troszkę mniej żwawa.
Nie mamy innego wyjścia, trzeba było wprowadzić znów ten virbagen, choć doświadczenia nie mają chyba weci specjalnie w powtórkach z tej kuracji. Dostaje też steryd - dexaven.
Ech, nie jest łatwo po roku nadziei. Ale tak naprawdę na białaczkę nie ma mocnych.
