Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 14, 2010 18:55 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

a i bardzo ważne jeżeli masz zamiar podać kotu interferon to kot musi być odżywiony i w miarę dobrze się czuć. Moja milutka miała bardzo zlą reakcję na interferon być może przez skrajne wycieńczenie organizmu głównie z głodu bo to co na siłę jadła to prawie nic nie było:(.

elimia

 
Posty: 7
Od: Sob paź 02, 2010 13:06

Post » Czw paź 14, 2010 19:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Tego o usypianiu nie wiedziałam :(... Kur.. ja jestem dobra w swojej robocie i mam takie głupie wrażenie, że inni też tacy są.

Co do leków... to zamawiam, a będę podawać to, co przyjdzie szybciej. Zylexis miał być już dziś, ale zaginął w akcji ...

Co do wyników, to napiszę, co mam:

leukocyty 4,17 K/uL
limfocyty 2,44 K/uL
erytrocyty 3,49 M/uL
hemoglobina 5,4 g/dl
hematokryt 19,4 %
MCV 55,6 fL
MCH 15, 5 pg
MCHC 27,9 g/dl
RDW 19,0 %
płytki krwi 40

Już dziś zaczęłam podałam interferon. Mój kot ciągle dużo pije, a i do tej pory lubiał zjeść. Teraz daję mu surową wątróbkę i ok 10 dag zjada dziennie. Więc się zdecydowałam, bo mam wrażenie że przy słabej wątrobie więcej póki co jeść nie będzie.

sharmanka

 
Posty: 25
Od: Wto paź 12, 2010 14:30
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw paź 14, 2010 19:07 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Cwaniak, w porównaniu z tym, jaki był, to naprawdę cień kota. Ale to był postrach osiedla albo "kot z ADHD" :). A jeszcze przedwczoraj, jak chcieli mu pobrać krew, to trzymał go mój ojciec i troje lekarzy... i załatwił wszystkich jedną łapą i zębami. No a teraz sam jest w stanie wskoczyć na łóżko czy szafę... Więc sądzę, że jak tylko zbiję gorączkę to tak najgorzej nie będzie.

sharmanka

 
Posty: 25
Od: Wto paź 12, 2010 14:30
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt paź 15, 2010 8:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Zaznacze sobie, doczytam i powodzenia życze :ok:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pt paź 15, 2010 11:34 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo dziękujemy za wsparcie:*

Wet, do którego jeżdżę z Cwaniakiem, powiedział, że jak pracuje kilka lat to spotkał już kilkanaście kotów, u których stwierdzono białaczkę. I że jesteśmy dopiero drugim przypadkiem, który podjął leczenie. To jakieś makabryczne jest...

sharmanka

 
Posty: 25
Od: Wto paź 12, 2010 14:30
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt paź 15, 2010 18:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Przegrywamy...Miluś jest w stanie krytycznym...nic juz zrobic nie mozemy,siersc mu wychodzi garściami i od przedwczoraj schudł 70dag.Wcisnełam mu Supporta strzykawka, ale ma odruchy wymiotne...Dostał leki (w tym przeciwbólowe)i czekamy :cry: Dzisiaj mija tydzień jak nagle choroba uderzyła....i niszczy błyskawicznie mojego maluśkiego...a tak sie cieszyłam..... :cry:
Doktor powiedział,że w razie potrzeby przyjedzie do nas do domu, zeby go juz nie stresowac bardziej...Nie czuje bólu, wiec..to jedyne co mi ulge przynosi... :cry:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pt paź 15, 2010 22:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

:(
ObrazekObrazekObrazek

Marlon

 
Posty: 1907
Od: Pon paź 26, 2009 19:01
Lokalizacja: Rumia

Post » Sob paź 16, 2010 16:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Zajrzałam po dłuższej przerwie.
Sroczka wraca na virbagen. Dokładnie rok temu przeszła kurację 0-14-60, teraz powtarzamy, choć nie wiadomo jaki to efekt wywoła.
Czy ktoś z Was podawał kotu virbagen dwukrotnie? To znaczy tak jak ja, po okresie "ujemności"?

U nas było dobrze, we krwi test nie pokazywał wirusa, ale badanie PCR (szpik) było dodatnie. Nie łudziliśmy się, że wyzdrowiała, wiadomo było, że jest białaczka, że to odwleczone w czasie tylko jest.
I teraz najpierw pokazały się trzecie powieki, potem dwukrotnie miała jakiś atak. Pierwszego nie widziałam, tylko zobaczyłam po fakcie bezwładnie leżącą za kanapą. Nie miałam pojęcia co się stało, ale następnego dnia kiedy wskoczyła mi na kolana, natychmiast zeskoczyła i zaczęła biegać po pokoju bez ładu i składu a potem padła (nie położyła się - rzuciło ją) na boczek na kilka sekund. Wstała sama, poszła przycupnąć pod fotel na jakieś pół godziny a potem do miski jeść. Poprzedniego dnia jak ją znalazłam za kanapą zachowywała się identycznie, stąd wywnioskowałam że też miała taki atak.

Krew wygląda tak:
Obrazek

Miewała, zwłaszcza w lecznicy, podwyższoną temperaturę, apetyt w miarę dobry, nie schudła prawie wcale, może ze 20 deko, ale jest troszkę mniej żwawa.

Nie mamy innego wyjścia, trzeba było wprowadzić znów ten virbagen, choć doświadczenia nie mają chyba weci specjalnie w powtórkach z tej kuracji. Dostaje też steryd - dexaven.
Ech, nie jest łatwo po roku nadziei. Ale tak naprawdę na białaczkę nie ma mocnych. :cry:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob paź 16, 2010 18:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Malwina, moim zdaniem kotka powinien obejrzeć jakiś neurolog. Możliwe, że to jakieś zmiany neurologiczne wynikające z białaczki - ta choroba ma to do siebie, że uszkadza układ nerwowy. Mój Rysio miał podobne objawy: omdlenia podczas których prężył się cały i miał problemy z oddychaniem. U niego ataki następowały podczas jakiegoś większego wysiłku np. podczas skakania na jakieś większe wysokości czy zeskakiwania z nich. U twojej kotki mogą one wynikać zupełnie z czegoś innego, jednak ja nauczona doświadczeniem z swoim kotem pokazałabym Sroczkę jakiemuś neurologowi. Trzymam kciuki!

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob paź 16, 2010 19:35 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Larentia - pani wet mojej Sroczynki specjalizuje się poniekąd w neurologii, badanie było prowadzone pod kątem neurologicznym - takie różne testy ruchowo-koordynacyjne. I o ile 3 godziny po napadzie (nie zauważyłam drgawek) były zastrzeżenia co do sroczynkowych wyników, miała niezborne niektóre reakcje, a nawet bardzo niski poziom cukru (68) to drugiego dnia, kiedy już nie było ataku wyniki tych samych testów były właściwie normalne. I cukier też był około 90.
Pani wet po pierwszym badaniu sugerowała jakieś tam nacieki białaczkowe na mózgu, ale ostatecznie nie potwierdziła tego i chyba na razie odstępujemy od tej wersji. W każdym razie powiedziała że traktujemy to jak nawrót wiremii i wracamy do virbagenu. Chociaż była zaskoczona, że tylko na rok Sroce wystarczyło tamtego interferonu.
W każdym razie ja kotę mam na oku, mierzę jej gorączkę i takie różne obserwacje sobie prowadzę.
I się boję. :(
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob paź 16, 2010 23:13 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo się cieszę, że zmiany neurologiczne zostały u Was wykluczone. Mimo wszystko lepiej, żeby neurolog miał na nią oko od czasu do czasu... te omdlenia mi się nie podobają. Zdrówka dla Sroczki :)

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 17, 2010 11:21 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Może ja to źle opisałam, nadal myślę, że wirus atakuje układ nerwowy, wetka nie powiedziała, że to wyklucza, tylko raczej wykluczyła inne schorzenie neurologiczne. Tym bardziej, że Sroka miewa takie trochę dziwne zachowania, np. dziś siedząc mi na kolanach spojrzała mi w twarz i zwiała, jakby się wystraszyła. Potem pod fotelem znalazłam kupkę, Sroka się nią interesowała, mam prawie pewność że to jej. Parę dni temu w innym miejscu znalazłam też kupę, też raczej jej. Nigdy się to nie zdarzało żadnemu kotu. To wygląda jakby traciła orientację, albo zwieracze nie trzymają, czy co? I jedno i drugie źle wróży.
Dziś jest ospała, nie je, trzecie powieki nadal są wysunięte. Licho to wygląda. Mam wrażenie że z tego już nie wyjdzie. Dostaje steryd, poszły już trzy zastrzyki virbagenu, samopoczucie raczej nie lepsze.
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pon paź 18, 2010 22:05 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miluś umarł dzisiaj o 19.12...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon paź 18, 2010 23:06 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo mi przykro :( :( :(
ObrazekObrazekObrazek

Marlon

 
Posty: 1907
Od: Pon paź 26, 2009 19:01
Lokalizacja: Rumia

Post » Wto paź 19, 2010 9:26 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

współczuję :cry:

sharmanka

 
Posty: 25
Od: Wto paź 12, 2010 14:30
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 839 gości